Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 10 września 2012, 16:10

autor: Szymon Liebert

Recenzja gry Guild Wars 2 – ArenaNet kontra klasyczne MMO - Strona 2

Wraz z Guild Wars 2 studio ArenaNet rzuca wyzwanie klasycznym grom MMO. Nasza recenzja potwierdza, że to nowe podejście do gatunku, które powinno być interesujące dla osób zmęczonych typowymi rozwiązaniami.

Zróżnicowanie za wszelką cenę

Siłą Guild Wars 2 są świetnie zaprojektowane lokacje, które wypełniono nietypowymi atrakcjami. Uruchamiasz grę, widzisz jakieś zdarzenie, które dopiero co zaistniało, i zamiast podążać dalej, bierzesz w nim udział. Przy tym świat stara się zachować sensowność. Zadania są ze sobą powiązane nie tylko fabularnie, ale też od strony mechaniki. Wykonując jedno zlecenie, docieramy do kolejnego. Takie ciągi zdarzeń sprawiają, że te same obszary zmieniają się i pozostają interesujące. Charakterystyczne jest to, że nawet grając indywidualnie, działamy w dużych grupach. To wprowadza zaskakujący jak na MMO chaos. Zaskakujący, ale pozytywnie, bo niepogarszający jakości rozgrywki w żaden sposób (chyba że mówimy o nagłych spadkach płynności gry na słabszych pecetach).

Zróżnicowanie cechuje też same zadania – przeważnie możemy walczyć lub zaliczać poboczne interaktywne misje. To mieszanka powagi, przaśności i absurdu. Wspomnę tylko, że Charrowie, rasa, którą gram, trudnią się hodowlą bydła. W ciągu kilkudziesięciu godzin miałem okazję ochraniać krowy, myć je, obserwować ich wyścigi lub pomagać w... strzelaniu nimi z katapulty. Z czasem gra poważnieje, bo i stawka jest coraz większa – od spraw osobistych przechodzimy do problemów frakcji i w końcu jednoczenia się ich w walce przeciwko smokom. Fabuła składa się z segmentów wynikających z wyborów podjętych w kreatorze postaci i podczas gry. Dzięki temu, przechodząc kampanię inną postacią, otrzymujemy nową treść.

W główną przygodę świetnie wpleciono wątek poboczny pokazujący kulisy zejścia się Destiny's Edge, grupy bohaterów, którzy reprezentują swoje rasy (także w zwiastunach Guild Wars 2). Losy tych charyzmatycznych postaci poznajemy w kolejnych podziemiach, instancjach dla pięcioosobowych grup. Każde z nich to zupełnie inna stylistyka i wyzwania w dwóch trybach rozgrywki (opowieści i eksploracji). Lochy są krótkie, ale emocjonujące – szczególne wrażenie robią walki z bossami, z których większość opiera się na unikatowych zasadach. Jest tu sporo miejsca na kombinowanie, testowanie pomysłów i szukanie nowych rozwiązań. Jedną z walk wygrywa się, biegając w kółko po arenie, w innej trzeba obrzucać wrogów kamieniami. Wypad do podziemi jest niemal zawsze interesujący.

Katapulta, wieża w oddali. Chyba wiecie, czego co się zaraz stanie?

Przełamując dotychczasowe bariery

Guild Wars 2 pozbywa się typowych dla MMO nudniejszych elementów gry i irytujących ograniczeń. Ćwicząc rzemiosło, nie trzeba klikać pół godziny i przenosić surowców, a podróżując, korzystamy z gęsto rozsianych punktów teleportujących. Pod wodą nie musimy martwić się o tlen – możemy eksplorować okolicę do woli. Banalne dodatki do interfejsu użytkownika, jak np. opcja wysłania do banku materiałów, oszczędzają mnóstwo czasu. W końcu dostaliśmy produkcję, która szanuje odbiorcę i nie każe mu walczyć ze sterowaniem. Osiągnięto to pewnym kosztem – do Guild Wars 2 trzeba przywyknąć. Kiedy to zrobimy, trudno rozstać się z pomysłami studia ArenaNet i wrócić do starszych tytułów.

W czerwonym okręgu się nie stoi – w Tyrii uczą tego już w podstawówkach.

Tak naprawdę powyższe elementy to tylko drobnostki w porównaniu z tym, jak głęboko sięgają zmiany wprowadzone przez ArenaNet. W Guild Wars 2 nie jesteśmy ograniczeni rasą ani poziomem. W każdym momencie możemy, a nawet więcej – chcemy zwiedzać nieodkryte wcześniej zakamarki świata. Nawet niskopoziomowe lokacje są interesujące, bo siła bohaterów jest sztucznie zaniżana, więc walka pozostaje angażująca. Początkowo pomysł ograniczania możliwości herosów wydawał się dziwny, teraz nie ma wątpliwości, że sprawdza się świetnie. Rozwinięte postacie zachowują bowiem pewne korzyści wynikające z posiadanych przedmiotów, ale jednak muszą uważać w walce. Inną sprawą jest to, że w końcu nie trzeba martwić się, jaki poziom ma osoba, z którą chcemy pograć.