Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 28 sierpnia 2012, 12:16

autor: Kamil Ostrowski

Duchy w sieci - recenzja gry Tom Clancy's Ghost Recon Online - Strona 2

Firma Ubisoft próbuje swoich sił w segmencie free-to-play, serwując darmową strzelaninę Tom Clancy's Ghost Recon Online. Sprawdzamy jak ta gra prezentuje się na tle silnej konkurencji.

Taktyczny charakter zabawy potęgują także inne rozwiązania. Cienkie wirtualne „nitki” łączą nas z najbliższymi kompanami, żebyśmy mogli w każdej chwili mieć baczenie na aktualną sytuację. Każdy z żołdaków może posiadać specjalne urządzenie. Zużywają one energię w ekspresowym tempie, dlatego da się z nich korzystać tylko raz na jakiś czas. Przykładowo: szturmowiec ma działo na mikrofale, które – ignorując osłony – powoli zadaje obrażenia przeciwnikom, specjalista nosi przy sobie generator pola, chroniące nas i stojących blisko sojuszników, a zwiadowca może włączyć maskowanie w stylu Predatora, które czyni go praktycznie niewidzialnym dla rywali. Do tego dochodzą jeszcze bonusy udzielające się całej drużynie. Innowacyjnych rozwiązań jest tu więc całkiem sporo, koncepcja gry została wyraźnie ukierunkowana na współpracę. Skutecznie.

Najszybszy sposób na zejście po ruchomych schodach? Wślizg!
KLASY POSTACI:
  • Szturmowiec – klasa ta świetnie nadaje się do walki w bliskiej odległości, do przełamywania obrony przeciwnika i prowadzenia szarży. Grając szturmowcem, niejednokrotnie błyskawicznie giniemy, przecierając szlaki drużynie. W tej chwili jest to ogromnie niedoceniana klasa.
  • Specjalista – trzeba przygwoździć kogoś ogniem, osłonić atak, użyć tarczy odbijającej pociski? Specjalista na ratunek! Klasy wsparcia w innych taktycznych strzelaninach niemal zawsze były pozbawione mobilności, w Ghost Recon: Online jest inaczej – specjalista idzie tylko o krok za szturmowcem, a czasami nawet przodem.
  • Zwiadowca – to prawdziwy drapieżnik, przetrzebiający szeregi wroga podczas dużych starć, jak i znienacka w chwilach względnego spokoju. Może polować z dystansu, używając karabinu snajperskiego, albo zostać cichym myśliwym – wykorzystywać możliwość maskowania się, zachodzić wrogów i eliminować ich karabinkiem.

Satysfakcja z dobrze rozegranej akcji, w której przełamujemy obronę przeciwnika, zachodzimy snajperów z boku czy odpieramy nawałnicę wrogów dzięki karabinowi maszynowemu specjalisty, jest ogromna. Możliwości robienia wślizgów czyni grę dynamiczną, pomimo zachowania specyficznego taktycznego charakteru. Zabawę psuje niestety kiepski balans postaci. Grając szesnastoosobowy mecz, spokojnie da się założyć, że przynajmniej dwunastu uczestników wybierze klasę snajpera i zamiast wykonywać zadanie, będzie bezczelnie i bezsensownie „kampić”. Nie wpływa to niestety pozytywnie na jakość zmagań.

Kup pan granat, promocyjna cena!

Niestety, szybko orientujemy się, że Ghost Recon: Online nie jest wolne od powszechnego problemu trapiącego „darmowe” gry. Aby wygrywać, trzeba płacić. Dobrze, dobrze – jest to małe uproszczenie, bo szansę na zdominowanie tabeli wyników mamy też bez wydawania pieniędzy, jednak gracze z zasobnym portfelem odnajdą się w tytule Ubisoftu zdecydowanie lepiej. Chociaż teoretycznie jest to możliwe, to nie ma praktycznie opcji, żeby nabyć nowe bronie, pancerze, ulepszenia, specjalną amunicję, granaty itp. wyłącznie za punkty zdobywane za nasze postępy. Zyskując doświadczenie, odblokowujemy kolejne przedmioty, tak więc raczej nie powinniśmy drastycznie odstawać od płacących, jednak sytuacja w której nie zabiłem przeciwnika, bo ten miał lepszy pancerz i pukawkę, zdarzyła mi się niejednokrotnie. Frustrujące to mało powiedziane.

Szturmowiec rzuca się do boju. Na plecach ma działko na mikrofale. Takie czasy.

Stek jedzony pałeczkami

Darmówka Ubisoftu na tle konkurencji wyróżnia się wysoką jakością wykonania i wciągającą, emocjonującą, niepozbawioną świeżości rozgrywką. Niestety, dobre wrażenie psuje brak ostatecznych szlifów. Kiepski balans i wyraźne faworyzowanie płacących odrzuci wielu potencjalnych użytkowników. Grze dobrze zrobiłoby kolejne pół roku beta-testów. Prawdopodobnie tytuł ten z upływem czasu dużo zyska, w tej chwili jednak jest, jak jest, czyli – średnio.

Kamil Ostrowski | GRYOnline.pl