Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 9 sierpnia 2012, 11:28

autor: Maciej Kozłowski

Recenzja konsolowej wersji gry Risen 2: Mroczne wody - Strona 2

Piraci z Arborei dopłynęli wreszcie do portów Microsoftu oraz Sony. Napad zakończył się pełnym sukcesem, chociaż nie obyło się bez kilku ofiar.

Walka jest teraz dużo przyjemniejsza.

Z drugiej strony zmniejszona rozdzielczość obrazu jest bardzo odczuwalna podczas wyświetlania napisów. Jak na rasowe RPG przystało, Risen 2 co rusz zarzuca gracza kolejnymi linijkami tekstu – czytanie kwestii dialogowych jest tu szalenie istotne. Niestety, czcionka nie została odpowiednio dostosowana do technologii HD, przez co często musiałem mrużyć oczy lub wręcz podchodzić do telewizora. Co prawda do rozmazanych napisów można się przyzwyczaić, nie jest to jednak komfortowe ani przyjemne.

Ciężkie baty należą się również osobom odpowiedzialnym za optymalizację. Gra często gubi klatki albo wręcz się zacina, co bywa irytujące (szczególnie podczas starć albo nagłego obrotu kamery). Nie przybiera to wprawdzie nazbyt dokuczliwych rozmiarów, jednak wyraźny spadek płynności jest momentami bardzo zauważalny. Zaskakuje także to, jak długo wczytują się poszczególne sejwy – nieraz trwa to ponad pół minuty. Jako że Risen 2 należy do gier, w których ginie się bardzo często, potrafi stać się to sporym problemem. Notorycznie zdarzają się sytuacje, w których dłużej oglądamy ekran ładowania niż samą grę – co uwiera szczególnie podczas minigierek czy walk z bossami. Zganić muszę również autorów za fakt, że udostępnili zaledwie siedem slotów na zapisy, a żaden z nich nie oferuje podglądu sytuacji (choćby w formie obrazka znanego z pierwowzoru). Sprawia to, że w łatwy sposób można stracić rezultat kilkunastu minut zabawy – wystarczy nadpisać niewłaściwy plik.

Ogień wygląda trochę gorzej, ale nadal parzy.

Przyczepić można się też do przerywników stworzonych na silniku gry – pomiędzy ich poszczególnymi sekwencjami następuje doczytywanie dalszej części animacji. Nie trwa ono dłużej niż sekundę (albo i mniej), ale straszliwie wybija z rytmu. Bywa, że podczas jednej cutscenki widzi się trzy albo i cztery ekrany wczytywania – co nie miało miejsca na PC. Znacząco psuje to ogólne wrażenie, które powinno być przecież bardzo pozytywne.

Rozwijać żagle!

Konsolowa edycja gry została w pełni spolonizowana – dokładnie w ten sam sposób co wersja pecetowa. Zawiera więc wszystkie zalety i wady oryginału – łącznie z lektorem Nergalem i słynnym „łóżkowym” błędem. Wszystkie napisy występujące w grze sumiennie przetłumaczono, a głosów postaciom użyczyła śmietanka polskiego dubbingu – nie ma się zatem do czego przyczepić.

Kupując konsolowego Risena 2 w sklepie, poza podstawową wersją gry otrzymamy również DLC Świątynia powietrza. Dodatek można co prawda przejść w 2-3 godziny, jednak jako taki stanowi dość ciekawe urozmaicenie dla zwykłej rozgrywki. Nowe potwory, przedmioty oraz lokacje znacznie zwiększają doznania gracza, oferując interesującą przygodę.

Risen 2: Mroczne wody to bardzo udana gra – zarówno na konsoli, jak i PC. Wygodne sterowanie oraz szereg udogodnień to z pewnością duże zalety portu, który nie ustrzegł się jednak błędów. Kiepska optymalizacja oraz szereg pomniejszych potknięć dotyczących obrazu i zapisów gry – oto największe bolączki tego tytułu. Jeśli jednak przymknąć na nie pirackie oko i zapić smutki rumem, otrzyma się bardzo przyjemną pozycję. Nic, tylko brać!

Maciej Kozłowski | GRYOnline.pl