Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 12 czerwca 2012, 18:00

autor: Grzegorz Bobrek

Gra o tron - recenzja gry opartej na Pieśni Lodu i Ognia George'a R. R. Martina - Strona 3

Gra o tron to drugie podejście twórców gier komputerowych do uniwersum wykreowanego przez George'a R. R. Martina. Jak studio Cyanide poradziło sobie z konwencją produkcji RPG?

Urozmaicenie rozgrywki chciano osiągnąć głównie przez wprowadzenie elementów skradankowych. Przebrzydły pies pełni tu zasadniczą rolę – w jego postaci przemierzamy czasem cały poziom, aby ukradkiem rozszarpywać gardła nieszczęśnikom, którzy stanęli nam na drodze. Gdyby nie konieczność szaleńczego klikania w trakcie krótkiej minigierki, obrazującej przełamywanie oporu ofiary, sprawdzałoby się to całkiem nieźle.

W 2011 roku na rynek trafiła inna gra komputerowa oparta na Pieśni Lodu i Ognia. Gra o tron: Początek nie podbiła jednak serc graczy i recenzentów, pomimo atrakcyjnego pomysłu na strategiczne ujęcie walki o Westeros.

Pomiędzy licznymi bitwami Gra o tron oferuje spokojniejsze momenty, sprowadzające się głównie do rozmów z bohaterami niezależnymi. To właśnie w tych scenach produkcja Cyanide Interactive błyszczy. Przede wszystkim należy bacznie uważać na wypowiadane kwestie, gdyż pozornie błahe decyzje potrafią mieć ogromne, często tragiczne, konsekwencje. Cieszy jakość podsuwanych protagonistom dylematów – w duchu książkowego cyklu, za pobłażliwość i dobroć prosto z rycerskich romansów otrzymamy co najwyżej nóż w plecy od bandziora, któremu darowaliśmy życie. Złapałem się nawet na tym, że z czasem bezwzględność moich czynów znacznie wzrosła – pozbawiony złudzeń zwyczajnie bałem się okazania słabości w brutalnych realiach Westeros. Podobnej jakości nie odczułem w RPG od czasu Wiedźmina 2.

Od strony technicznej jest bez rewelacji, ale daleki byłbym od wieszania psów na Cyanide. Niektóre modele postaci wykonane są z dużą dbałością o szczegóły, animacja nawet daje radę, a wykorzystanie motywów muzycznych z serialu to strzał w dziesiątkę. Przyczepiłbym się jedynie do wspomnianego wyglądu lokacji, który pozbawiony jest jakiegokolwiek polotu. Mieszane uczucia wzbudza także dubbing, choć kilku ważniejszym bohaterom głosy podłożyli aktorzy znani z produkcji HBO. Cersei, lord Varys i Mormont wypadają solidnie na tle „szaraków” z trzeciego planu. Niektóre kwestie tych ostatnich wypowiadane są z kompletnym brakiem zaangażowania, a do tego w wielu momentach straszy silenie się na angielski akcent.

Gra o tron wzbudza bardzo mieszane uczucia. Od strony fabularnej mamy do czynienia z prawdziwą perełką. Losy Morsa i Alestera śledzi się z rosnącym zaangażowaniem, a przedstawione wydarzenia poszerzają wiedzę o uniwersum Georga R. R. Martina i jednocześnie wpisują się perfekcyjnie w atmosferę brutalnej sagi. Niestety, aby dotrwać do samego finału, trzeba stoczyć setki monotonnych, zbyt długich walk, podpartych obiecującą, ale nieudaną mechaniką. Mimo to moim zdaniem Cyanide udowodniło, że ma pomysł na gry oparte na bestsellerowej marce. Z wielką chęcią sprawdziłbym kolejne projekty tych autorów osadzone w krainie Westeros – tym razem z pełnoprawną drużyną, mocniej zaznaczoną eksploracją świata i pogłębionym systemem rozwoju postaci. Kto wie, może zdążą oni na finał trzeciej serii telewizyjnej adaptacji?

Grzegorz Bobrek | GRYOnline.pl