Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 9 maja 2012, 15:07

autor: Grzegorz Bobrek

II wojna światowa przez lunetę snajpera - recenzja gry Sniper Elite V2 - Strona 2

Studio Rebellion wstrzymało oddech, wycelowało wysoko i delikatnie pociągnęło za spust. Sprawdzamy, czy Sniper Elite V2 to efektowny headshot, czy raczej strzał w stopę.

Przede wszystkim szwankują skrypty rządzące sztuczną inteligencją. Skrzętnie opracowany plan potrafi zepsuć jeden snajper przeciwnika – mają oni bowiem nadprzyrodzoną umiejętność perfekcyjnego namierzania protagonisty. Dochodzi do absurdalnych scen, kiedy bohater, niezauważony przez oddalonych od niego o parę metrów strażników, staje się celem obstrzału z odległej kościelnej wieży. Co więcej, owi strażnicy „budzą się” dopiero po otwarciu ognia przez gracza – echa wystrzałów sojuszniczych karabinów nie robią na nich żadnego wrażenia. Przez takie błędy zachowanie tajności działań w wielu wypadkach jest niemożliwe – niby skradać się można dalej, ale fruwający nad głową ołów nieco irytuje. Absurd.

W nie mniejszą konsternację potrafi wpędzić zachowanie pospolitego mięsa armatniego. Momentami żołnierze mają realne przebłyski i starają się przyszpilić bohatera ogniem zaporowym oraz oflankować – jednym słowem rozsądnie skrócić dystans i pozbawić nas przewagi wynikającej z posiadania lunety. W przeważającej większości przypadków wrogowie się jednak gubią – biegają od osłony do osłony bez specjalnego pomyślunku, wchodzą w niemal kowbojskie, nierówne pojedynki, strzelając z pistoletu na odległość czasem ponad 150 metrów, a już do łez bawi obrazek ustawiania się kolejnych ofiar w jednym i tym samym oknie kamienicy. Tym bardziej zaskakują wspomniane chwile geniuszu. Kilka razy dałem się zabić pojedynczemu szczwanemu szeregowcowi, który w całym zamieszaniu zaszedł mnie z niespodziewanej strony.

Zginąć, nawet na najwyższym stopniu trudności, nie jest łatwo – zdrowie regeneruje się w szybkim tempie, na krótki dystans można skutecznie wesprzeć się pistoletem maszynowym, a od zdobycia samopowtarzalnego karabinu G43 wrogów zdejmuje się jak metalowe kaczki na obwoźnej strzelnicy. Ogólnie Sniper Elite V2 sprawia wrażenie gry nieco zbyt prostej – frustrujących momentów praktycznie brak (może to i dobrze?), a przewaga w zasięgu broni w zasadzie wystarcza do oczyszczania kolejnych map. W drugiej połowie gry napotykamy kilka trudniejszych sekwencji, jak obrona stacyjki kolejowej przed sowietami, ale nadal, nawet po wyłączeniu wspomagania w celowaniu przez lunetę, górujemy nad wrogami.