Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 19 kwietnia 2012, 14:53

autor: Szymon Liebert

Recenzja gry Botanicula - najnowszego projektu twórców Machinarium i Samorost - Strona 2

Ekipa Amanita Design zrobiła kolejną grę, która pomysłami niejednego wprawi w osłupienie. Botanicula stoi nie tylko czeskim surrealizmem. To także jedna z najładniejszych i najbardziej emocjonalnych przygodówek ostatnich lat.

Bardzo ciekawa jest także struktura gry, w której mimo niewielkich rozmiarów świata czujemy się jak odkrywcy. W kulminacyjnym punkcie zabawy możemy przemierzyć kilkanaście plansz składających się na prawdziwy labirynt. Zanim znajdziemy przejście dalej, trzeba przeszukać każdą z lokacji i wypytać inne istoty o to, jak się sprawy mają. Często potrzebują one pewnych przedmiotów lub wymagają spełnienia pewnych warunków przed udzieleniem pomocy. Trudno tu raczej mówić o otwartej rozgrywce, ale i tak udało się zawrzeć wątek eksploracyjny. Są chwile, kiedy po prostu poznajemy przedziwną okolicę i sprawdzamy jej rozmiary. W przypadku większych obszarów autorzy zwykle umieszczają w nich oznaczenia różnych sekcji i oferują dość osobliwy dodatek pomocowy. Ścieżki i pomieszczenia zostały bowiem ulokowane na... liściu oglądanym pod słońce. To najbardziej rozczulająca mapa w historii gier.

Rozpirzony bęben

Rozczulenie to w ogóle uczucie, które w Botaniculi powraca nieustannie. Gra poraża sympatycznością, naiwnością i szczerością. Każdy z tych elementów został wyrażony niesamowitą oprawą wizualną łączącą niezwykłe tła, pomysłowy projekt postaci oraz świetne animacje. Niektóre z nich są bardzo proste – bohaterowie nie machają nogami i nie korzystają z zaawansowanych obliczeń motion capture. Wpisuje się to jednak w przyjętą konwencję animacji z pogranicza sztuki. Graficy i artyści z Amanita Design dali prawdziwy popis swoich zdolności oraz wyobraźni, tworząc mieszankę przedziwnych scenerii. Mimo pewnych ograniczeń „silnika” Botanicula jest jedną z tych gier, które zapewniają niespotykane wrażenia estetyczne. Miliardy wielokątów z CryEngine lub Unreal Engine muszą ulec mocy talentu i ludzkiej wyobraźni.

Warstwę dźwiękową w Botaniculi przygotował zespół DVA, współpracujący z Amanita Design i przyjaźniący się z Jaromírem Plachý, czyli głównym pomysłodawcą gry. I był to strzał w dziesiątkę, bo to, co wydobywa się ze słuchawek i głośników, jest małym arcydziełem. Spędzając czas z Botaniculą, czułem się na przemian jak na sobotnim seansie kinowym dla najmłodszych, koncercie utalentowanego zespołu, który „gra na wszystkim”, lub jak podczas przesłuchiwania płyty La Selva Francisco Lópeza (czyli albumu z nagraniami terenowymi – odgłosami dżungli). Melodie i radosne okrzyki leśnych istot same w sobie są motywacją do dalszego obcowania z wizją Czechów, a dudniący motyw przewodni zostaje w głowie na długo po zakończeniu zabawy. Muzyka jest istotnym elementem tej opowieści, podczas której słuchamy paru minikoncertów. W tym występu karykatur Jana i Báry, czyli założycieli samego zespołu DVA.