Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 25 marca 2012, 14:02

autor: Amadeusz Cyganek

Kosmiczne ptasie jaja – recenzja gry Angry Birds Space - Strona 2

Wściekły ptaki atakują po raz kolejny! Tym razem ruszamy na podbój kosmosu, by raz na zawsze rozprawić się ze wścibskimi, zielonymi świniami. Czy pozaziemska ekspedycja zakończyła się sukcesem?

Twórcy Angry Birds wspierają nie tylko popularny elektroniczny sport, jakim niewątpliwie stało się strzelanie wściekłymi ptakami z procy. Studio Rovio postanowiło promować swoją grę, umieszczając podobiznę jednego z bohaterów na kasku fińskiego kierowcy Formuły 1, Heikkiego Kovalainena.

W grze do dyspozycji dostajemy dziewięćdziesiąt plansz podzielonych na trzy odrębne światy. Nie oznacza to jednak, że w każdym z nich będziemy zmuszeni do zmiany strategii rozgrywki – lokacje w poszczególnych przestrzeniach kosmicznych różnią się głównie stylem graficznym i wystrojem miejsc, w których dokonamy eksterminacji zielonych świń. W Pig Bang spotkamy się z całym mnóstwem zielonej roślinności, kraina Cold Cuts przywita nas mroźnymi krajobrazami i planetami skutymi lodem, z kolei Danger Zone to miejsce nafaszerowane bombami i innymi eksplodującymi ustrojstwami, które swobodnie pływają sobie w tle. Graficznie Angry Birds Space zachowało klimat swoich poprzedniczek – znów mamy do czynienia z prostą, kreskówkową, ale jednocześnie kapitalnie pasującą do charakteru całości oprawą wizualną. Świetnie sprawdza się również silnik fizyczny – przekłamania związane z nienaturalnym upadkiem danych elementów konstrukcji można policzyć na palcach jednej ręki na przestrzeni całej gry. Twórcy wykonali równie dobrą robotę przy odwzorowywaniu działania grawitacji i stanu nieważkości – te dwie istotne zmiany w strukturze rozgrywki z pewnością można zaliczyć na plus.

Puszyste ptasie mleczko

Co jednak w tym wszystkim najważniejsze - nowa odsłona Angry Birds po prostu kosmicznie wciąga. Choć każdy kolejny etap to coraz większe wyzwanie, po wyczyszczeniu jednej z plansz natychmiast ma się ochotę na eksterminację nowej partii zielonych świnek. To jakiś niewytłumaczalny fenomen, ale wielokrotnie zdarzało mi się wracać do poprzednich etapów i mozolnie poprawiać wyniki do momentu osiągnięcia upragnionych trzech gwiazdek. „Wściekłe ptaki” nie utraciły niczego ze swojej skrzydlatej magii – do tej produkcji można wracać kilkukrotnie, a i tak odnajdziemy w niej coś nowego i zostaniemy zaskoczeni innymi rozwiązaniami. Choć w niektórych etapach czasami trzeba posiadać odrobinę szczęścia, to znakomita większość wyzwań w sposób dogłębny sprawdza nasze umiejętności.

Czego można chcieć więcej? Myślę, że jednak twórcy mogli wrzucić na start nieco większą ilość plansz – ukończenie 90 etapów bez zwracania uwagi na osiągane wyniki to kwestia kilku godzin. Dodatkowo Finowie postanowili ukryć 5 plansz bonusowych, których konstrukcja jako żywo przypomina klasyki elektronicznej rozgrywki z Mario czy Space Invaders na czele. By uzyskać do nich dostęp, musimy znaleźć pięć ukrytych portali rozlokowanych na planszach w każdym świecie. Jak zapewnia ekipa Rovio, kolejne zestawy plansz trafią do graczy już w niedługim czasie. Pierwszym zwiastunem nadchodzących dodatków jest widoczny w menu jeden ze światów oznaczony wdzięcznym zwrotem „Coming soon”. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że wszelka dodatkowa zawartość będzie dostępna bez kolejnych opłat.

Kosmicznie dobry werdykt

Przeniesienie serii w przestrzeń kosmiczną okazało się strzałem w dziesiątkę. Angry Birds Space to niesamowicie uzależniająca produkcja, oferująca nam ogromne pokłady wciągającej i utrzymanej w humorystycznej konwencji rozgrywki w niewygórowanej cenie (ok. 25 zł). Świetnie sprawdzają się nowe elementy zabawy związane z grawitacją – znacznie wpływają one na zróżnicowanie rozgrywki i wprowadzają świeży powiew w nieco skostniałą strukturę gry. Syndrom „jeszcze jednej planszy” w nowej odsłonie serii występuje na porządku dziennym – choć twórcy na sam start zaproponowali nam niezbyt imponującą liczbę 90 plansz to zapewniam, że jeszcze niejednokrotnie wrócicie do poszczególnych etapów, by poprawić swoje osiągnięcia i zdobyć trzy gwiazdki. Co tu dużo mówić – fińskie studio Rovio po raz kolejny idealnie oszlifowało swój ptasi diament i na nowo rozbudziło szaleństwo na punkcie wściekłych skrzydlatych stworzeń.

Amadeusz Cyganek | GRYOnline.pl