Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 14 listopada 2011, 18:00

autor: Michał Chwistek

Assassin's Creed: Revelations - recenzja finału trylogii Ezio Auditore da Firenze - Strona 2

Finał historii włoskiego asasyna rzuca nas na Bliski Wschód. W jakiej formie jest starzejący się Ezio? Na to pytanie odpowiadamy w recenzji Assassin's Creed: Revelations.

Podczas zabawy zdecydowaną większość czasu spędzamy jednak, wcielając się w Ezio, a co za tym idzie, głównym miejscem naszych przygód jest dawna stolica Bizancjum - Konstantynopol. Powinien on przypaść do gustu zarówno fanom pierwszej, jak i drugiej odsłony serii. Łączy bowiem piękno włoskich renesansowych miast oraz dawnej architektury Wschodu. Samo zwiedzanie tej potężnej i barwnej metropolii sprawia niesłychaną frajdę. Podczas wykonywania misji asasynów wdrapujemy się m.in. na świątynię Hagia Sofia, Wieżę Galata, starożytny Hipodrom czy jeden z wielu minaretów. Znakomicie prezentuje się również olbrzymi kryty bazar, w którym najlepiej czuć klimat wspaniałego Konstantyna. Jeżeli jednak znudzi nam się oglądanie cały czas tej samej okolicy, możemy przenieść się do jednego z podziemnych miast Kapadocji. Jest ono całkowicie odmienne od Istambułu, a swoją architekturą przypomina raczej osady krasnoludów z powieści fantasy. Podczas pierwszej wizyty lokacja ta robi naprawdę duże wrażenie.

Mechanika dostępnych zadań nie uległa wielkim zmianom w stosunku do poprzednich części serii. Nadal jest ona bardzo różnorodna i rzadko zdarza się, żeby podobne misje następowały jedna po drugiej. Jeżeli we wcześniejszym zleceniu śledziliśmy podejrzanego strażnika, w następnym prawdopodobnie zmuszeni będziemy do szybkiej ucieczki albo przekradnięcia się do chronionego pałacu. Nie zabrakło również emocjonujących pościgów, misji szpiegowskich czy wielkich bitew z wojskami templariuszy. Pewną nowością jest odnajdywanie poszlak, które działa niemal identycznie jak w Batman: Arkham Asylum. Dużym rozczarowaniem były dla mnie nagrody, jakie otrzymujemy za wykonanie sekwencji w stu procentach, czyli spełniając wszystkie dodatkowe warunki misji. Po osiągnięciu pełnej synchronizacji odblokowany zostaje dostęp do kodów, z których możemy jednak korzystać wyłącznie podczas powtarzania raz już wykonanych zadań. Jaki jest wtedy sens ułatwiania sobie gry? Trudno powiedzieć.

Zakrzywione ostrze umożliwia szybsze poruszanie się po mieście oraz oferuje nowe metody egzekucji.

Większe zmiany objęły ekwipunek Ezio, który poszerzono się m.in. o nowy rodzaj ostrza, tzw. hook blade. Dzięki jego haczykowatej końcówce możemy się dużo szybciej wspinać po ścianach oraz sprawniej przeskakiwać/powalać wrogów. Hak znakomicie sprawdza się również w połączeniu z porozwieszanymi w mieście linami, umożliwiając szybkie przemieszczanie się między dachami budynków. Revelations powinno jednak szczególnie zadowolić fanów wszelkich ładunków wybuchowych. Znane z poprzednich części bomby dymne, zastąpione zostały zupełnie nowym systemem tworzenia własnych granatów. Wybierając z wielu dostępnych materiałów, gracz może stworzyć bombę, która ogłusza, zabija lub jedynie dezorientuje wrogów, jednocześnie samemu określając zasięg wybuchu czy rodzaj zapalnika. Nowe granaty nie tylko świetnie sprawdzają się podczas większych starć, ale oferują również wiele nowych możliwości w trakcie wykonywania misji skradankowych.

Znaczącej ewolucji uległ system kierowania własnym zakonem asasynów, który został wprowadzony w poprzedniej odsłonie serii. Obecnie nowych zabójców rekrutujemy na dwa sposoby: ratując ich przed templariuszami lub wykonując krótkie zadania poboczne. Gdy już uzbieramy małą grupkę, możemy zająć się ich treningiem, wysyłając nowicjuszy do miast na wybrzeżach Morza Śródziemnego. Z czasem metropolie te stają się ciągłym źródłem dochodu oraz zwiększają ilość otrzymywanych przez uczniów punktów doświadczenia. Największą nowością jest jednak sposób rozszerzania i utrzymywania strefy wpływów w Konstantynopolu. Aby zająć konkretną dzielnicę, musimy przejąć kryjówkę templariuszy oraz zabić stacjonującego w niej kapitana. Nasi wrogowie nie poddają się jednak łatwo i po pewnym czasie mogą próbować odbić swoją dawną posiadłość. Jej obrona przypomina popularne gry z serii tower defense. Naszym zadaniem jest takie rozstawienie wojsk i barykad, aby napastnikom nie udało się przedrzeć na drugi koniec ulicy. Mimo wielu dostępnych opcji ten element rozgrywki wymaga jeszcze paru udoskonaleń. Dostępne jednostki niezbyt różnią się między sobą, a zasady ich rozstawiania są na tyle niejasne, że gra zaczyna po jakimś czasie frustrować. Niezbyt dobrze prezentuje się również sterowanie, które uniemożliwia szybkie reagowanie na zmieniające się warunki bitwy. System ten ma jednak duży potencjał i mam nadzieję, że powróci jeszcze w kolejnych odsłonach serii.

Michał Chwistek

Michał Chwistek

Lubi gry trudne, ładne lub z dobrą fabułą. Nie kończy ich przez LoL-a i Overwatcha. PS Vita FTW!

więcej