Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 13 czerwca 2011, 16:28

autor: Szymon Liebert

nieSławny: inFamous 2 - recenzja gry - Strona 3

Elektryczny superbohater powraca, żeby zmierzyć się z nowym zagrożeniem. Czy kolejna gra studia Sucker Punch sprosta oczekiwaniom? Sprawdzamy to w recenzji nieSławny: inFamous 2.

Zgodnie z tradycją najciekawsze moce otrzymujemy dopiero pod koniec kampanii. Paradoksalnie część z nich dotyczy poruszania się po mieście. Poświęcenie uwagi temu aspektowi rozgrywki nie dziwi, bo w grze standardowo ukryto kilkaset odłamków wybuchu, które zwiększają pojemność ładunku elektrycznego Cole’a. Zebranie wszystkich nie jest wymagane, ale będzie koniecznością dla łowców Trofeów. Nie zapominajmy też, że nasz bohater nie może używać pojazdów i wszędzie musi dostawać się na piechotę. W inFamousie 2 nie jesteśmy skazani na bieganie po ulicach, bo MacGrath ponownie wspina się na budynki z wprawą o jakiej Alain Robert może pomarzyć. Do tego bohater wydajniej szybuje i szybciej ślizga się po rozciągniętych między dachami kablach pod napięciem. Od pewnego momentu kampanii wykorzystuje też auta jako „trampoliny”, a pod koniec gry zyskuje elektryczną linę w stylu tej z Just Cause 2. Na deser zostawiłem moce, które przejmujemy od jednej z bohaterek – Kuo lub Nix. Pierwsza z nich pozwala przykładowo wyskakiwać w powietrze z lodowego stalagmitu i rzucać mroźne granaty. Szczytem możliwości Cole’a są moce jonowe – od tornada przez zamrożenie aż po burzę.

Zadania główne rozwijają fabułę i otwierają dostęp do nowych miejsc, w których zwykle musimy podłączyć prąd. Rozgrywające się w kanałach sceny platformówkowe (znane z pierwszej gry) zostały zastąpione misjami na powierzchni. Kierujemy w nich pociskami tesli, aby trafić w kolejne podstacje energetyczne, a potem bronimy ich przed hordami przeciwników. New Marais to miasto nie bez powodu wzorowane na Nowym Orleanie. Słabością Cole’a McGratha jest woda, a Nowy Orlean przed kilkoma laty został zatopiony przez Katrinę. Szczerze mówiąc, obawiałem się spotkania z zalaną dzielnicą – nie ma nic bardziej frustrującego niż konieczność walczenia z potężnymi przeciwnikami w nieprzystępnym środowisku. Producent gry wybrnął zgrabnie z tej pułapki i uczynił bitwy ciekawymi w każdym miejscu.

Przeciwnicy pokroju lodowego tytana potrafią zaleźć za skórę.Na szczęście Cole dysponuje pokaźnym zestawem ataków.

W inFamousie 2 stajemy przeciwko pokaźnej liczbie interesujących i oryginalnych jegomościów – od zakapturzonych milicjantów aż po prawdziwe bestie. Z bagien atakują nas potworne kreatury, w starciach z którymi sprawdza się doskonale nowy system walki bezpośredniej, wprowadzający proste, ale niezwykle efekciarskie ataki specjalne, związane z nową „maczugą” Cole’a. Wspomnianą zalaną dzielnicę opanowali lodowi komandosi, uzbrojeni w zadziwiające zdolności. Nie brakuje także różnych minibossów – czworonożnych mutantów, ogromnych lodowych tytanów czy paskudnych i spasionych bydlaków wielkości budynku. Pierwsze spotkanie z każdym z nich jest prawdziwym wyzwaniem i emocjonującym przeżyciem. Później, kiedy nauczymy się z nimi walczyć, potyczki mogą nieco nużyć, bo opierają się na prostym schemacie. Wiele razy wybierzemy bezpieczne strzelanie rakietami z odległości od ciekawszej, ale ryzykownej walki z bliska. Na szczęście twórcy wkradającą się do rozgrywki rutynę kontrują bitwami na większą skalę, podczas których na ulicach miasta spotyka się kilka frakcji. Zabawne jest już samo oglądanie przeciwników walczących ze sobą i ignorujących obecność MacGratha.

InFamous 2 otrzymał w Polsce przetłumaczony tytuł, który wzbudził wiele emocji (a może nawet kontrowersji?). Nasz „nieSławny” nie brzmi może tak wdzięcznie jak angielski odpowiednik, ale nie oznacza to, że lokalizacja została położona. Dubbing stoi bowiem na wysokim poziomie i chociaż uważni gracze dopatrzą się pewnych niedociągnięć czy niedokładnych przełożeń, to całość sprawia bardzo dobre wrażenie. W poprzedniej odsłonie serii strasznie drażniło kilka głosów, w tym przede wszystkim Zeke (co wynikało po części z jego niewdzięcznej roli). Tym razem praktycznie wszyscy aktorzy spisali się bardzo dobrze. Podczas gry raczej nie powinniśmy poczuć się zażenowani wypowiedziami bohaterów. A to chyba najważniejsze osiągnięcie w spolszczaniu gier akcji, w którym bardzo łatwo pójść na łatwiznę i spłycić dialogi do wyświechtanych haseł.

Ekipa studia Sucker Punch nie poczyniła wielkich postępów w zakresie grafiki i druga odsłona serii prezentuje się bardzo podobnie do pierwowzoru. Ma więc te same wady, czyli przede wszystkim nieco poszarzałą paletę barw i widoczne niedociągnięcia w zakresie anti-aliasingu. Tak czy inaczej – inFamous 2 w akcji wypada naprawdę dobrze i często zaskakuje widowiskowymi scenami, których w poprzedniej grze było znacznie mniej. Trzeba też wspomnieć o systemie destrukcji, obejmującym balkony, części ścian i inne obiekty. Ten ciekawy dodatek pozwala stosować nowe taktyki i demolować okolicę w jeszcze bardziej widowiskowy sposób. Słowo „dodatek” jest tu kluczowe, bo w żadnym wypadku nie jest to tak rozbudowany i ważny element rozgrywki jak w niedawnym Red Faction: Armageddon. Z tego powodu nie zawsze wiemy, które elementy miasta mogą ulec zniszczeniu, co czasami prowadzi do rozczarowań.