Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 22 marca 2011, 15:21

autor: Przemysław Zamęcki

Motorstorm Apokalipsa - recenzja gry - Strona 4

Widowiskowe wyścigi na tle umierającego miasta. Czegoś takiego w grach jeszcze nie było. Motorstorm Apokalipsa jest zwiastunem dobrej nowiny.

Świt nowej ery?

Najwięcej emocji dostarcza tryb wieloosobowy, kiedy na trasie rywalizuje maksymalnie szesnastu graczy. Oczywiście nie zabrakło również możliwości ścigania się na podzielonym ekranie. W trakcie zabawy zdobywamy także perki pozwalające na wykorzystanie specjalnych właściwości. Jednocześnie pojazd może użyć jednego zestawu, składającego się z trzech różnych bonusów, dzięki którym na przykład będzie lepiej przylegać do nawierzchni czy potrzebować mniej czasu na powrót do świata żywych po zniszczeniu. Co prawda nie odczułem tego jakoś specjalnie w samej rozgrywce, ale być może to kwestia lepszego wyczucia prowadzonej maszyny. Którą, notabene, można niemal dowolnie modyfikować – gra oferuje mnóstwo zestawów części, malowań i naklejek, tak że przy odpowiednim odpicowaniu bryki będzie ona całkowicie unikalna. Podobne możliwości zostały zaimplementowane już w wydanym na PSP i PS2 Motorstorm: Arctic Edge, więc naturalną konsekwencją jest fakt, że znalazły się one także i tutaj.

Motorstorm Apokalipsa nie jest specjalnie ładny. Raczej nie ma szans na podobne wrażenia estetyczne jak po odpaleniu pierwszej części kilka lat temu. Niemniej jest z pewnością najbardziej widowiskową grą z serii. Widać jednak, że skala tego, co wyprawia się na ekranie, wymagała niekiedy znacznych uproszczeń w oprawie wizualnej, stanowiącej w tym momencie drugi plan. Jestem również przekonany, że miejscami wykorzystano filtry imitujące efekt cel-shadingu, by wyróżnić z tła niektóre elementy lokacji, co niekoniecznie sprawia dobre wrażenie. Uruchomiłem też grę w trybie 3D, ale efekt ten wypada moim zdaniem bardzo blado. Głębia obrazu jest niewielka, właściwie najlepiej widać jej wykorzystanie w filmikach przerywnikowych. Jednym słowem, słabo.

Apokalipsa, teraz!

To samo muszę, niestety, napisać o ścieżce dźwiękowej. Rockową muzykę zastąpiły kompozycję w bondowym stylu, co jest kolejnym nawiązaniem do Split/Second. To była błędna decyzja, zapewniam Was, że nic nie zrobiłoby tej grze lepiej niż potężny gitarowy łomot. Zły wybór, mam nadzieję, że zostanie naprawiony w następnej części. Tytuł zobowiązuje, a tu zamiast kanonady dźwięków mamy zwyczajne pitu-pitu.

Niedoróbki te giną jednak w zalewie wrażeń płynących z samej rozgrywki. Szaleńcza jazda na złamanie karku i zmieniające się na taką skalę na naszych oczach lokacje to coś, czego jeszcze nie zdążyła pokazać konkurencja. Evolution Studios po raz kolejny udowodniło, że jest mistrzem w tworzeniu off-roadowych wyścigów. Wystarczy sięgnąć pamięcią do sławnej serii WRC, której doświadczyć mogli tylko posiadacze konsol PlayStation 2. Mimo to wciąż zadaję sobie pytanie, czy Apokalipsa jest najlepszą częścią cyklu. Najbardziej rozbudowaną, najbardziej zwariowaną, najbardziej widowiskową, owszem. Widowiskowość, to słowo-klucz niniejszej recenzji. Czy najbardziej grywalną? Marzy mi się powrót do Monument Valley. Trzęsienie ziemi na pustyni wprawiające w drżenie gargantuiczne skały i wypiętrzające nowe. To dopiero byłoby coś.

Przemek „g40st” Zamęcki

PLUSY:

  • widowiskowość – zapiera dech w piersiach;
  • intensywność doznań;
  • świetny i zróżnicowany model jazdy;
  • tryb wieloosobowy.

MINUSY:

  • słabe wykorzystanie terenu wpływającego na ruch poszczególnych typów pojazdów;
  • miejscami na trasie panuje kompletny chaos;
  • graficznie nie robi kuku;
  • nijaka oprawa muzyczna.

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej