Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 8 marca 2011, 17:58

autor: Jacek Hałas

Dragon Age II - recenzja gry - Strona 3

Dragon Age powrócił. Czy doczekaliśmy się rewolucji, czy może gra po prostu udanie rozwija pomysły poprzedniej odsłony cyklu?

BioWare zapewne doskonale zdaje sobie sprawę, że gracze lubią przywiązywać się do bohaterów niezależnych i choć w recenzowanej grze nie ma aż tylu powrotów co w drugiej części Mass Effect, to jednak kilka doskonale znanych nam postaci odnotowało kolejne występy. Czasem jest to bezpośrednie spotkanie, innym razem jedynie wzmianka o poczynaniach kogoś, kogo pamiętamy z poprzedniej odsłony serii. Drużyna, którą możemy skompletować w Dragon Age II, jest zasadniczo nowa i jedynie Szary Strażnik Anders pojawił się już wcześniej w dodatku Przebudzenie. Gromadka nowych śmiałków została dość trafnie dobrana, chociaż – jeżeli mam być szczery – przyznam, że nieco bardziej przypadli mi do gustu sojusznicy z „jedynki”. Oprócz wspominanego już Andersa mamy też naturalnie odpowiedzialnego za całą opowieść Varrika, który posiada specyficzne poczucie humoru, młodą elfią kobietę o imieniu Merrill, dla której przebywanie w towarzystwie ludzi jest zupełnie nowych doświadczeniem, czy obdarzoną twardym charakterem Avelinę, która po bolesnej utracie męża dołącza do szeregów straży miejskiej w Kirkwall.

Mechanizm budowania relacji z członkami drużyny nieznacznie się zmienił. Jak już wspomniałem, nie przekazujemy im prezentów w hurtowych ilościach. Nie zakładamy też obozowisk, tylko odwiedzamy znajomych w ich siedzibach. Nasi sojusznicy w różny sposób reagują na podejmowane przez nas decyzje, co w konsekwencji doprowadza do zyskiwania punktów przyjaźni lub rywalizacji. Co ciekawe, „budując” negatywne relacje, nie ryzykujemy już tym, że dana osoba opuści drużynę. W Dragon Age II nie zabrakło oczywiście motywu romansowania z innymi postaciami, prowadzącego do krótkich chwil przyjemności lub nawiązania długotrwałych związków. Przyczepić można się jedynie do zbyt oczywistego oznaczania ikonami serca kwestii dialogowych związanych z tą opcją. Lepiej byłoby jednak, gdybyśmy sami musieli wyczuć, w jaki sposób „podejść” daną osobę z drużyny.

Pojedynki ze smokami są teraz częstszym widokiemi nie zawsze stanowią duże wyzwanie.

Przed premierą gry sporo obaw wzbudziły filmiki pokazujące przebieg typowych walk. Okazało się na szczęście, że owe niepokoje były zupełnie bezpodstawne. Walki faktycznie zyskały nieco na dynamice, ale ich trzon pozostawiono w praktycznie niezmienionej postaci. Niemniej, bawiąc się już nawet na normalnym poziomie trudności, musimy liczyć się z tym, że zwykłe klikanie na kolejnych przeciwnikach nie wystarcza do osiągnięcia sukcesu. Trzeba zadbać nie tylko o tak podstawowe kwestie, jak dobór reprezentantów różnych klas czy dysponowanie magicznymi miksturami w zapasie, ale również umiejętnie wykorzystywać zdolności poszczególnych członków drużyny, często pauzować rozgrywkę oraz polegać na kombinacjach różnych talentów i zaklęć. W kontynuacji walki z dużymi grupami przeciwników lub wyjątkowo silnymi potworami są na porządku dziennym. O ile początkowo mi się to podobało, o tyle w dalszej fazie rozgrywki stało się to już nieco uciążliwe, zwłaszcza jeśli dotarcie do jakiegoś mało ważnego przedmiotu wiązało się z koniecznością zlikwidowania kilkudziesięciu potworów, w tym kilku minibossów. Bestiariusz, ogólnie rzecz ujmując, niewiele się zmienił, aczkolwiek wyraźnie zauważalne jest, że rzadziej walczymy z typowymi Mrocznymi Pomiotami. Częstszym widokiem są natomiast różne odmiany demonów oraz inni ludzie, co wynika z eksploracji obszarów zurbanizowanych. Dragon Age II może się pochwalić kilkoma ciekawymi pojedynkami z bossami, w trakcie których trzeba dodatkowo kombinować. Troszeczkę straciły natomiast na „epickości” starcia ze smokami, które w „jedynce” zawsze stanowiły wielkie wyzwanie i były rzadkością. W sequelu wielkich smoków jest całkiem sporo i nie zawsze są one ekstremalnie trudne do pokonania.

Jacek Hałas

Jacek Hałas

Z GRYOnline.pl współpracuje od czasów „prehistorycznych”, skupiając się na opracowywaniu poradników do gier dużych i gigantycznych, choć okazjonalnie zdarzają się i te mniejsze. Oprócz ponad 200 poradników, w swoim dorobku autorskim ma między innymi recenzje, zapowiedzi oraz teksty publicystyczne. Prywatnie jest graczem niemal wyłącznie konsolowym, najchętniej grywającym w przygodowe gry akcji (najlepiej z dużym naciskiem na ciekawą fabułę), wyścigi i horrory. Ceni również skradanki i taktyczne turówki w stylu XCOM. Gra dużo, nie tylko w pracy, ale także poza nią, polując – w granicach rozsądku i wolnego czasu – na trofea i platyny. Poza grami lubi wycieczki rowerowe, a także dobrą książkę (szczególnie autorstwa Stephena Kinga) oraz seriale (z klasyki najbardziej Gwiezdne Wrota, Rodzinę Soprano i Supernatural).

więcej