Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 4 marca 2010, 12:15

autor: Adrian Werner

Anno 1404: Wenecja - recenzja gry

Ubisoft zaprasza wszystkich weteranów Anno 1404 do odwiedzenia Wenecji. Dodatek nie obfituje co prawda w nowości, ale zapewnia solidną dawkę rozrywki na najwyższym poziomie.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Cykl Anno bawi nas już od ponad dziesięciu lat. Pomimo zmiany ekipy odpowiedzialnej za tworzenie kolejnych części (schedę po zespole Sunflowers przejęło studio Related Designs), każdy kolejny tytuł z serii jest lepszy od poprzedniego. Twórcy gry doskonale zdają sobie sprawę, że ich fani są mocno przywiązani do formuły serii, stąd nowe produkcje z logo Anno nie wprowadzają żadnych rewolucyjnych zmian. Zamiast tego koncentrują się na ulepszaniu i rozbudowie tego, za co gracze kochają ten cykl. Wypuszczone w zeszłym roku Anno 1404 nie było wyjątkiem i próżno szukać tam innowacyjnych rozwiązań. Gra dysponuje za to wspaniałą grafiką, dopracowanymi mechanizmami rozgrywki i przede wszystkim może poszczycić się potężnymi pokładami grywalności. To wystarczyło, by osiągnąć sukces i zyskać sympatię graczy. Twórcy zaserwowali więc dokładkę – w pierwszym oficjalnym rozszerzeniu zapraszają nas do Wenecji.

Wenecja kusi pięknymi widokami.

Wenecja to propozycja dla tych, których serca pobiło zeszłoroczne Anno 1404. Dodatek wymaga wersji podstawowej i nie sili się na jakieś gruntowne zmiany. Trzeba jednak coś wyjaśnić. Tytuł, jaki dla rozszerzenia wybrał Ubisoft, jak również wypuszczane grafiki mogły stworzyć wrażenie, że pokierujemy osadnikami wywodzącymi się z Wenecji. W rzeczywistości jest to jedynie jedna z niezależnych frakcji, podczas gdy nam przychodzi budować doskonale znane z podstawki średniowieczne miasta europejskie. Co więcej, w przeciwieństwie do zawartych w Anno 1404 kultur orientalnych, nie mamy żadnej możliwości uzyskania dostępu do zabudowy weneckiej. Miasto to jest więc głównie źródłem nowych zadań, partnerem w handlu i ozdobą poszczególnych map.

Dodatek oferuje piętnaście nowych misji. W przeciwieństwie do wersji podstawowej nie są one połączone w kampanie i każdą z nich można rozegrać samodzielnie. Same scenariusze są doskonale przygotowane. Każdy wypełniony jest po brzegi interesującymi zadaniami i starcza często na grubo ponad godzinę zabawy. Do tego zadbano o dużą różnorodność stawianych przed nami wyzwań. Szukamy m.in. zaginionej córki Williema van der Marka, razem z Giacomo Garibaldim odkrywamy sekrety szpiegowskiego rzemiosła, jako pirat siejemy postrach na okolicznych morzach, pretendujemy do miana króla żebraków i odkrywamy sekrety zapomnianych ruin. Oczywiście od czasu do czasu pojawiają się podobne do poprzednich zadania poboczne, ale nie dzieje się to na tyle często, by przeszkadzać w zabawie. Niestety, nie wiedzieć czemu zdecydowano się na rozdzielenie dodatku i podstawki na dwa niezależne programy. Powoduje to, że z poziomu Wenecji nie mamy dostępu do Anno 1404. Dobrze chociaż, że zadbano o ponowne umieszczenie sześciu samodzielnych scenariuszy znanych z wersji podstawowej, które możemy teraz rozegrać ponowne z wykorzystaniem oferowanych w rozszerzeniu ulepszeń.

Dodatek przynosi kilka istotnych zmian w mechanizmach zabawy. Najważniejszą nowością jest wzbogacenie gry o szpiegostwo. By z niego skorzystać, najpierw na naszych włościach budujemy bazę operacyjną. Spełnia ona podwójną rolę; nie tylko umożliwia infiltrowanie wrogich budynków, ale również chroni przed nieprzyjacielskimi próbami zrobienia tego samego w naszym mieście. Jeśli tylko w obrębie zasięgu tej budowli pojawi się obcy szpieg, zostaniemy o tym poinformowani i będziemy mieli okazję go schwytać. Dlatego podczas rozbudowy miasta trzeba zadbać o szczelne pokrycie go siatką takich baz. Do zmylenia wrogów przyda się natomiast możliwość zakamuflowania tych budynków tak, by przypominały nieszkodliwe chaty lub warsztaty. Jak natomiast wygląda korzystanie z samych szpiegów? Pierwszym krokiem jest wydanie rozkazu zajęcia konkretnego budynku. Nasz agent pojawia się wtedy we wrogim mieście i ostrożnym krokiem podkrada do celu. Jeśli dotrze tam, zanim zostanie schwytany, uzyskuje schronienie, z którego może potem przeprowadzać akty sabotażu. Ich rodzaj zależy od tego, jaki budynek zajęliśmy. Z namiotów nomadów możemy wysłać tancerkę na pobliski rynek, dzięki czemu oczarowani nią mieszkańcy, zamiast płacić podatki, będą wydawać ciężko zarobione pieniądze na obiekt swoich westchnień. Chata osadnika arabskiego daje dostęp do fałszywych proroków. Dom mieszczanina pozwala wzniecać pożary, budynki patrycjuszy podburzać do rebelii, a jeśli zdołamy opanować rezydencję szlachcica, otrzymamy szansę zatrucia okolicznych studni. Wszystko to ma demoralizujący wpływ na podwładnych wroga. Podczas realizacji naszych diabolicznych planów warto pamiętać, że im więcej różnorodności znajdzie się w naszych aktach sabotażu, tym trudniej będzie przeciwnikowi złapać naszego agenta. Ponadto po każdej akcji szpiedzy muszą odpoczywać przez pięć minut, dzięki czemu jedynie wzbogacają rozgrywkę, zamiast ją dominować.

Nie zadzieraj ze szpiegiem, bo się sparzysz.

Drugą nowością jest wprowadzenie rad miejskich. Da się nimi manipulować oraz kupować w nich miejsca, jak również zdobywać klucze do miast. Wszystko to, by bez rozlewu krwi przejąć kontrolę nad cudzą metropolią. Oczywiście, taka zabawa przerasta możliwości prostych chłopów, dlatego wśród naszych podwładnych najpierw muszą znaleźć się patrycjusze. Rozgrywki tego typu trwają długo i wymagają sporych nakładów, ale jednocześnie dają olbrzymią satysfakcję. Wraz ze szpiegostwem wzbogacają zabawę o możliwość psucia krwi konkurentom bez potrzeby uciekania się do rozwiązań zbrojnych, co świetnie wpisuje się w charakter serii Anno.

Powracają też znane z Anno 1701 wulkany. Osiedlanie się na sąsiadujących z nimi terenach jest ryzykowne, ale dzięki bogatym okolicznym złożom może się okazać bardzo opłacalne. A ewentualna erupcja jest tak ładna, że potrafi niemalże wynagrodzić poniesione straty. Z nowości warto jeszcze wspomnieć o baliwacie. Po jego wybudowaniu otrzymujemy wyczerpujący zestaw informacji o wszystkich budynkach na danej wyspie. Ma to postać czytelnie uporządkowanego spisu, w którym wymienione są koszty utrzymania, informacje o ilości i poziomie produkcji itd. Pojedyncze baliwaty obejmują swoim zasięgiem tylko jedną wyspę, więc musimy wybudować ich co najmniej kilka na całej mapie. W przypadku wersji podstawowej gracze bardzo narzekali na chaos informacyjny, jaki panował w późnych stadiach zabawy. Wplecenie rozwiązania tego problemu bezpośrednio w mechanikę gry, zamiast prostego udostępnienia samego indeksu jest bardzo dobrym pomysłem.

Oczywiście, dodatek zawiera także kilka nowych typów miejskich ozdób oraz setki nowych przedmiotów, które wykorzystywane są w trybie dla jednego gracza. Ogólnie jednak nowych istotnych elementów nie ma za dużo. Brakuje dodatkowych rodzajów budowli czy towarów do wyprodukowania. A nowych statków dano nam raptem dwa. Zmarnowano szansę na wzbogacenie rozgrywki przez włączenie dodatkowych planów architektonicznych. Zwłaszcza że przecież twórcy i tak musieli przygotować odpowiednie modele na potrzeby wizualizacji Wenecji, więc niemożności wybudowania przynajmniej części z nich pozostawia spory niedosyt.

Czekając na godnych przeciwników.

Brak gry wieloosobowej był jednym z głównych zarzutów podnoszonych przeciwko Anno 1404. Choć seria ta koncentruje się głównie na rozgrywce solo, to poprzednie części przyzwyczaiły fanów do możliwości pogrania z przyjaciółmi. Wenecja wreszcie naprawia to niedociągnięcie, wprowadzając w pełni funkcjonalny tryb multiplayer. Naraz mogą bawić się maksymalnie cztery osoby, zarówno przez Internet, jak i sieć lokalną. Opcje konfiguracji są bardzo bogate i obejmują m.in. ustalanie celów, których osiągnięcie decyduje o zwycięstwie. Rozgrywka może sprowadzać się do prostego wyścigu w gromadzenie majątku lub też mieć bardziej subtelny przebieg, np. polegać na realizacji konkretnych zadań. Swoboda wyboru rozciąga się zresztą także na mniejsze elementy, takie jak rozmiary map i wysp, obecność piratów, częstotliwość klęsk żywiołowych, bogactwo surowców itp. Co ważne, można wyłączyć szpiegostwo i rady miejskie, tym samym redukując zabawę do poziomu znanego z podstawki. Problemem często okazuje się jednak czas. Typowa rozgrywka potrafi zając kilka godzin i nie jest łatwo znaleźć graczy, którzy potrafią wygospodarować tyle czasu. Szkoda także, że nie umożliwiono graczom zabawy kooperacyjnej w misjach single player. Nie da się ukryć, że seria Anno generalnie służy głównie do samotnej rozrywki i tryb wieloosobowy raczej świata nie zawojuje. Gra się w niego jednak bardzo przyjemnie i zdecydowanie podnosi on atrakcyjność całego dodatku.

Kilkanaście lat temu popularnym rodzajem dodatków były tzw. mission packi, czyli po prostu zestawy nowych scenariuszy. W dzisiejszych czasach rzadko kto porywa się na produkcje tego rodzaju. Tym samym Wenecja może budzić u części graczy mieszane uczucia. Próżno tu szukać jakiś radykalnych zmian. Zamiast tego rozszerzenie oferuje po prostu więcej tego, za co polubiliśmy Anno 1404. Oczywiście nie da się ukryć, że podczas podziwiania pięknej weneckiej architektury ma się czasem żal do twórców, że sprowadzili nas do roli turysty. Dodanie bogatego zestawu nowych budowli znacznie uatrakcyjniłoby rozgrywkę. Jednak pomimo tych narzekań prawda jest taka, że to, co Related Designs zaoferowało w Anno 1404: Wenecja, to po prostu kawał dobrego rzemiosła. Rozszerzenie oferuje wiele godzin zabawy na najwyższym poziomie, a wprowadzone nowości wzbogacają grę i dodają jej głębi. Fakt, że do tego wszystkiego dorzucono także bardzo sympatyczny tryb multiplayer, wydatnie zwiększa wartość rozszerzenia. Od kolejnej części cyklu dzielą nas najpewniej co najmniej dwa lata i fanom serii trudno będzie znaleźć lepszy sposób na spędzenie tego czasu niż ze statkiem zacumowanym w weneckiej przystani.

Wiktor „Adrian Werner” Ziółkowski

PLUSY:

  • dopracowane i starczające na długo scenariusze;
  • tryb multiplayer;
  • szpiedzy i rady miejskie dodają smaczku zabawie.

MINUSY:

  • na Wenecję możemy sobie co najwyżej popatrzeć;
  • mało zmian i nowych elementów;
  • samodzielne misje zamiast kampanii;
  • odrobinę wyludniony multiplayer.

Adrian Werner

Adrian Werner

Prawdziwy weteran newsroomu GRYOnline.pl, piszący nieprzerwanie od 2009 roku i wciąż niemający dosyć. Złapał bakcyla gier dzięki zabawie na ZX Spectrum kolegi. Potem przesiadł się na własne Commodore 64, a po krótkiej przygodzie z 16-bitowymi konsolami powierzył na zawsze swoje serce grom pecetowym. Wielbiciel niszowych produkcji, w tym zwłaszcza przygodówek, RPG-ów oraz gier z gatunku immersive sim, jak również pasjonat modów. Poza grami pożeracz fabuł w każdej postaci – książek, seriali, filmów i komiksów.

więcej

Anno 1404: Wenecja - recenzja gry
Anno 1404: Wenecja - recenzja gry

Recenzja gry

Ubisoft zaprasza wszystkich weteranów Anno 1404 do odwiedzenia Wenecji. Dodatek nie obfituje co prawda w nowości, ale zapewnia solidną dawkę rozrywki na najwyższym poziomie.

Laysara: Summit Kingdom - recenzja gry we wczesnym dostępie. Widzisz tamtą górę? Możesz na niej zbudować miasto idealne
Laysara: Summit Kingdom - recenzja gry we wczesnym dostępie. Widzisz tamtą górę? Możesz na niej zbudować miasto idealne

Recenzja gry

Laysara: Summit Kingdom jest doskonałą pozycją dla graczy, którzy uwielbiają logistyczne przeszkody stające na drodze do budowy miasta idealnego. Polskie studio Quite OK Games zdecydowanie wie, co robi, oby tylko Early Access okazał się dla niego łaskawy.

Manor Lords - recenzja gry we wczesnym dostępie. Bardziej swojskiej strategii jeszcze długo nie będzie
Manor Lords - recenzja gry we wczesnym dostępie. Bardziej swojskiej strategii jeszcze długo nie będzie

Recenzja gry

Polski średniowieczny city builder Manor Lords ma potencjał, by okazać się jedną z najciekawszych gier tego roku. Jak jednak wygląda na początku swojej przygody z Early Accessem? I czy spełnia pokładane w nim nadzieje? Sprawdziłem.