autor: Bolesław Wójtowicz
Myst III: Exile - recenzja gry
Czy trzecia część Mysta podtrzyma legendę swoich poprzedniczek i okaże się równie udana? Może odpowiedź na to pytanie uzyskacie po wysłuchaniu tej nocnej... rozmowy?
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Cholerny telefon, dzwoni i dzwoni..., powinienem już dawno to paskudne urządzenie wyrzucić przez okno...
- Słucham... Tak, to ja, a kogo innego się spodziewałeś?... Nie, nie jestem zły, tylko mi przeszkadzasz... Jak to, w czym? A jak myślisz, co ja mogę robić o pierwszej w nocy?... Nie, nie spałem... Nie będę też przepraszał żadnej pani, bo takowej nie ma obok mnie... Tak, zgadłeś, grałem... W co? A po co mam ci o tym opowiadać, skoro ty nie masz zielonego pojęcia o grach komputerowych?... Dasz się przekonać? Przecież ty ledwo co potrafisz włączyć komputer... Nie jestem złośliwy, taka jest prawda, sam zresztą zawsze twierdziłeś, że jesteś od wyższych celów... Człowieku, opamiętaj się, ja o tej grze mogę opowiadać ci godzinami, ale zdajesz sobie sprawę ile będzie kosztowała ta rozmowa?... Wiem, że na biednego nie trafiło i że masz ostatnio sporo wolnego czasu, ale... Nie odczepisz się, co?... A zresztą, to ty płacisz, więc rozsiądź się wygodnie, weź szklaneczkę czegoś dobrego do ręki i słuchaj...
- Pewnie słowo „Myst” nie jest ci obce?... Nie, chodzi mi o tytuł gry... Rany boskie, człowieku, gdzieś ty się podziewał w latach dziewięćdziesiątych... A tak, rzeczywiście, zapomniałem... Nie, nie jestem złośliwy... Dobra, zacznijmy więc od słowa wstępu...I z czego się śmiejesz?...
- Na początku lat dziewięćdziesiątych, a konkretnie w 1993 roku, czyli w czasach, przez niektórych określanych jako średniowiecze gier komputerowych, na rynku pojawiła się gra pod tajemniczym tytułem „Myst”. I to był szok... Jak to, dlaczego?... Jeśli gra, a w szczególności przygodówka, sprzedaje się w liczbie prawie sześciu milionów egzemplarzy, to uwierz mi, że nie jest to takie zwykłe wydarzenie... Wiem, że znasz inne produkty, które udaje się sprzedać w większej ilości, ale czy są lepsze?... Dobra, dobra, wróćmy do „Mysta”... Co było przyczyną tak oszałamiającego sukcesu?... Znakomite zrównoważenie wszystkich elementów, które w grach przygodowych są najważniejsze, czyli rewelacyjnej fabuły, zróżnicowanego poziomu łamigłówek, olśniewającej jak na tamte czasy grafiki i wspaniałej oprawy muzycznej. A przede wszystkim gra miała cudowny, tajemniczy klimat.
- Co?... Oczywiście, że tak, prawa biznesu, które znasz lepiej ode mnie, nie mają litości... Niestety, aż cztery lata... Nie, to nie są żółtodzioby, po prostu twórcy gry, firma „Cyan”, potrzebowała aż tak długiego okresu czasu, by stworzyć kontynuację tej gry i wydać ją pod tytułem „Riven: The Sequel to Myst”. Niektórzy zanim wypuszczą coś do ludzi, lubią dopracować wszystkie szczegóły... Aluzja? Jaka aluzja?.. Tak, „Riven” również okazał się olbrzymim sukcesem kasowym, chociaż do pułapu sprzedaży poprzednika zabrakło aż dwóch milionów sztuk... Masz rację, cztery miliony to i tak nieźle... Nawet obecnie, mimo, iż komputer jest urządzeniem bardziej popularnym niż kilka lat temu, sprzedanie gry w takiej liczbie egzemplarzy należy raczej do rzadkości... Piraci?... Też... Gorsza?... Nie, raczej przyczyną słabszej sprzedaży nie był fakt, że gra jest gorsza od pierwowzoru, a jedynie zwiększona konkurencja... Sam wiesz, że jeśli jakiś produkt odniesie sukces komercyjny, to zaraz na rynku pojawia się cała masa naśladowców, która chce na fali popularności danego tytułu zarobić trochę grosza...