autor: Bolesław Wójtowicz
The Legend of the Prophet and the Assassin - recenzja gry
Czy jest ktoś, kogo nie fascynowały rycerskie legendy? Ogromne zamki, błędni rycerze, mityczne potwory i czarodzieje, wyprawy przeciw niewiernym. Czy dzisiaj masz ochotę jeszcze raz zanurzyć się w ten magiczny świat? Świat, który odszedł już na zawsze...
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Kiedy w 1095 roku papież Urban II, wzywając wszystkich chrześcijan na synodzie w Clermont do odebrania grobu Chrystusa z rąk niewiernych, uruchomił lawinę zwaną krucjatami, nie mógł zapewne przypuszczać jak potoczą się dalsze losy ich uczestników i jakie w rzeczywistości motywy będą nimi kierowały. Zapewne część z nich faktycznie uwierzyła w różne aspekty natury religijnej, jednakże najsilniejszym bodźcem skłaniającym do udziału w wyprawie były czynniki ekonomiczne i społeczne. Z jednej strony była to, na przykład, chęć wzbogacenia się poprzez zdobycie nowych ziem i łupów przez młodszych synów, pozbawionych na mocy zwyczaju lennego dziedziczenia ojcowizny, z drugiej pragnienie utworzenia przez biedotę w Palestynie królestwa, w którym doceniona i wynagrodzona zostanie rola chłopstwa. Jeśli na to wszystko nałożymy panujące wówczas stosunki polityczne, walki pomiędzy różnymi miastami-państwami o strefy wpływów na szlakach handlowych, dopiero wówczas otrzymamy prawdziwe motywy, którymi kierowali się krzyżowcy wyruszając z mieczem przeciw Saracenom.
I pomimo, że z początkowego stanu 300 tysięcy luda pod bramy Jerozolimy dotarło w 1099 roku raptem 20 tysięcy zmęczonych, głodnych i nie mających już odwrotu uczestników krucjaty, to jakimś cudem udało im się zdobyć to wspaniałe miasto, co dla obrońców skończyło się masakrą. W imię Boże, oczywiście. Na gruzach stolicy Palestyny utworzono podległe papieżowi Królestwo Jerozolimskie, osadzono Gotfryda z Bouillon na tronie Obrońcy Grobu Świętego i rozpoczęły się lata panowania chrześcijaństwa na zdobytych ziemiach.
Jednakże wszystko co dobre, oczywiście w tym wypadku dla wyznawców Chrystusa, kiedyś musi się skończyć. Po utracie Edessy w 1144 roku, której nie zdołała odzyskać nawet pospiesznie zorganizowana druga krucjata, Królestwo Jerozolimskie zaczęło się chylić ku upadkowi. Pomogło temu, oprócz kłótni, waśni i sporów pomiędzy władcami poszczególnych państewek, zdecydowane uderzenie w 1187 roku sułtana Salah ad-Dina z dynastii Ajjubidów na coraz to słabsze armie królów i książąt chrześcijańskich.
I chociaż tolerancyjny nad wyraz sułtan umożliwił wszystkim pielgrzymom swobodny dostęp do Grobu Chrystusa, w celu odbicia Jerozolimy wyruszyła kolejna krucjata, oczywiście zakończona niepowodzeniem. Lata 1202 do 1204 zaznaczyły się nieudanym najazdem krzyżowców na Egipt oraz rzezią Konstantynopola i utworzeniem cudacznego tworu zwanego cesarstwem łacińskim. W latach od 1212 do 1254 następowały kolejno krucjaty: dziecięca, V, VI i VII, ta ostatnia pod światłym (a może świętym?) przywództwem Ludwika IX Świętego. Chociaż odbyła się później jeszcze wyprawa łacinników, oznaczona numerem VIII, to my na chwilę zatrzymamy się w połowie XIII wieku. Chociażby po to, abym mógł co mniej cierpliwym czytelnikom wytłumaczyć czemu miał służyć ten przydługawy wstęp.
Po tych wszystkich próbach zdobycia Palestyny i walkach z arabskimi obrońcami, oprócz spalonych miast i grobów wymordowanych mieszkańców, na przesiąkniętych krwią i łzami ziemiach pozostali błąkający się w poszukiwaniu łupów i przygody, rycerze. Na wpół zdziczali wędrowali z jednego końca kraju w drugi w poszukiwaniu tylko sobie wiadomego celu. Jednym z takich błędnych rycerzy, przemierzających piaski Palestyny, był Tancrede de Nerac. Od bardzo dawna już błąkał się od miasta do miasta, od oazy do oazy w pogoni za Simonem de Lancrois i w poszukiwaniu mitycznego miasta Jebus (wszystkich, u których w tej chwili pojawił się na twarzy uśmiech, proszę o odczytanie nazwy miasta w formie anglojęzycznej – prawda, że brzmi lepiej?). Kim jest Simon, dlaczego jest tak ważny dla tego błędnego rycerza o groźnie brzmiącym, acz zasłużonym przydomku “As-Sayf”(oznacza on coś w rodzaju zakrzywionego, tureckiego miecza, bułata), cóż tak cennego znajduje się w tym tajemniczym, ukrytym wśród piasków pustyni, mieście? I w końcu jakaż to klątwa ciąży nad Tancredem, że nie może on odnaleźć swojego przeznaczenia?