Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 5 grudnia 2008, 08:23

autor: Marcin Jaskólski

Gothic 3: Zmierzch Bogów - recenzja gry - Strona 2

Miłośnicy Gothica mieli nadzieję, że Zmierzch Bogów okaże się też zmierzchem bugów. Jeśli uważacie, że wiecie, co to znaczy ostro zapluskwiona gra, to zaprawdę powiadam Wam – niczego jeszcze nie widzieliście.

Wszystkich fanów Gothica najbardziej interesują zmiany w stosunku do trzeciej części gry. Nie wymagajcie, żebym wymieniał wszystkie lokacje, jakie uległy modyfikacji i podał pełną listę nowego uzbrojenia. Wszak nie mogę pozbawić Was przyjemności odkrywania tegoż samemu. Dość powiedzieć, że zmiany są.

Obszar, na którym możemy działać nieco się zmniejszył.

Spotkamy paru nowych przeciwników, lokacje są przerobione i zamieszkują je inne postacie, a niektóre tereny po prostu zniknęły (do naszej dyspozycji pozostawiono niemal wyłącznie terytorium Myrtany). W ustawieniach graficznych znajdziemy nieco nowości. Przede wszystkim antyaliasing. Dzięki wygładzaniu grafika wygląda nieco lepiej, zwłaszcza z bliska. Zniknął nikomu niepotrzebny efekt kreskówki, a opcje wyświetlania grafiki uzupełniono o HDR (High Dynamic Range). Czy przynosi to widoczną poprawę jakości w stosunku do efektu Overglow? Ciężko powiedzieć. Albo zmiany są tak mało znaczące, że trudno je zauważyć, albo też aktywacja tej opcji po prostu szwankuje. W żaden sposób nie mogłem też włączyć efektu głębi pola z poziomu gry. Pomogło dopiero ręczne grzebanie w pliku ustawień.

Już po rozpoczęciu gry, widać, że nasz bohater znalazł sobie nowe ubranko podstawowe, a także że w międzyczasie odwiedził fryzjera. O ile w podstawce zaczynaliśmy rozgrywkę na wschodzie (Ardea), teraz pojawiamy się na północnym zachodzie (Silden). Przed premierą Zmierzchu Bogów sporo mówiło się o nowym modelu walki. Może on i nowy, ale większych zmian w stosunku do podstawki nie zauważyłem. Widać, że łatwiej prowadzi się walkę z kilkoma przeciwnikami, bowiem bohater dość precyzyjnie ustawia się w kierunku wybranego oponenta i nie trzeba już machać mieczem na oślep, w nadziei, że kogoś się trafi. Zdarza się, że do walki wręcz włączają się osoby trzecie, jednak ma to miejsce dość rzadko. Poza tym większego znaczenia nabrała wytrzymałość. W podstawce nawet gdy spadła nam do zera, bohater i tak mógł dalej wywijać mieczem. Autorzy dodatku chcieli utrudnić nieco walkę i zdecydowali, że utrata wytrzymałości oznacza koniec zadawania ciosów. Można sobie pobiegać dookoła przeciwnika i poczekać, aż wytrzymałość się zregeneruje. Żeby było sprawiedliwie, przeciwnicy również posiadają pasek wytrzymałości. Jest to jednak czysta kosmetyka, bo walki nadal przypominają te z G3. Na samym początku rozgrywki wziąłem zardzewiały miecz i wlazłem na arenę. Bez żadnego problemu pokonałem najpierw nowicjusza, potem wojownika, a na koniec elitarnego wojownika. Wyzwanie zerowe, skomplikowanie walki ograniczało się do wciskania lewego przycisku myszki i od czasu do czasu prawego.