autor: Marcin Jaskólski
Gothic 3: Zmierzch Bogów - recenzja gry - Strona 2
Miłośnicy Gothica mieli nadzieję, że Zmierzch Bogów okaże się też zmierzchem bugów. Jeśli uważacie, że wiecie, co to znaczy ostro zapluskwiona gra, to zaprawdę powiadam Wam – niczego jeszcze nie widzieliście.
Wszystkich fanów Gothica najbardziej interesują zmiany w stosunku do trzeciej części gry. Nie wymagajcie, żebym wymieniał wszystkie lokacje, jakie uległy modyfikacji i podał pełną listę nowego uzbrojenia. Wszak nie mogę pozbawić Was przyjemności odkrywania tegoż samemu. Dość powiedzieć, że zmiany są.
Spotkamy paru nowych przeciwników, lokacje są przerobione i zamieszkują je inne postacie, a niektóre tereny po prostu zniknęły (do naszej dyspozycji pozostawiono niemal wyłącznie terytorium Myrtany). W ustawieniach graficznych znajdziemy nieco nowości. Przede wszystkim antyaliasing. Dzięki wygładzaniu grafika wygląda nieco lepiej, zwłaszcza z bliska. Zniknął nikomu niepotrzebny efekt kreskówki, a opcje wyświetlania grafiki uzupełniono o HDR (High Dynamic Range). Czy przynosi to widoczną poprawę jakości w stosunku do efektu Overglow? Ciężko powiedzieć. Albo zmiany są tak mało znaczące, że trudno je zauważyć, albo też aktywacja tej opcji po prostu szwankuje. W żaden sposób nie mogłem też włączyć efektu głębi pola z poziomu gry. Pomogło dopiero ręczne grzebanie w pliku ustawień.
Już po rozpoczęciu gry, widać, że nasz bohater znalazł sobie nowe ubranko podstawowe, a także że w międzyczasie odwiedził fryzjera. O ile w podstawce zaczynaliśmy rozgrywkę na wschodzie (Ardea), teraz pojawiamy się na północnym zachodzie (Silden). Przed premierą Zmierzchu Bogów sporo mówiło się o nowym modelu walki. Może on i nowy, ale większych zmian w stosunku do podstawki nie zauważyłem. Widać, że łatwiej prowadzi się walkę z kilkoma przeciwnikami, bowiem bohater dość precyzyjnie ustawia się w kierunku wybranego oponenta i nie trzeba już machać mieczem na oślep, w nadziei, że kogoś się trafi. Zdarza się, że do walki wręcz włączają się osoby trzecie, jednak ma to miejsce dość rzadko. Poza tym większego znaczenia nabrała wytrzymałość. W podstawce nawet gdy spadła nam do zera, bohater i tak mógł dalej wywijać mieczem. Autorzy dodatku chcieli utrudnić nieco walkę i zdecydowali, że utrata wytrzymałości oznacza koniec zadawania ciosów. Można sobie pobiegać dookoła przeciwnika i poczekać, aż wytrzymałość się zregeneruje. Żeby było sprawiedliwie, przeciwnicy również posiadają pasek wytrzymałości. Jest to jednak czysta kosmetyka, bo walki nadal przypominają te z G3. Na samym początku rozgrywki wziąłem zardzewiały miecz i wlazłem na arenę. Bez żadnego problemu pokonałem najpierw nowicjusza, potem wojownika, a na koniec elitarnego wojownika. Wyzwanie zerowe, skomplikowanie walki ograniczało się do wciskania lewego przycisku myszki i od czasu do czasu prawego.