Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 22 września 2008, 10:40

autor: Jacek Hałas

Crysis: Warhead - recenzja gry - Strona 3

Jedna z najlepszych pecetowych strzelanin powraca. Warhead kusi nowymi misjami, ciekawszą fabułą, dopracowanym modelem rozgrywki oraz nieznanymi dotąd elementami wyposażenia.

Na wyspie można odnaleźć dwa nowe typy wehikułów. Poduszkowiec to bardziej ciekawostka, zwłaszcza że maszyna jest nieuzbrojona. Nieporównywalnie bardziej pomocny jest wóz pancerny. Wehikuł ten jest dokładnie tym, czego brakowało podstawowej wersji Crysis – kompromisem pomiędzy łazikiem a czołgiem. Wóz pancerny jest w stanie wytrzymać kilka solidnych trafień z wyrzutni rakiet i jednocześnie jest na tyle mobilny, żeby szybko i bezpiecznie przemieścić bohatera z jednego miejsca w drugie. Co ciekawe, wóz pojawia się w kilku odmianach (między innymi z minigunem na dachu), a najlepsza jest wersja, którą wyposażono w działo dużego kalibru. Naturalnie używanie nowych maszyn jest mocno ograniczone, tak więc nie należy obawiać się zachwiania równowagi rozgrywki.

Wyśmienite cut-scenki zachęcają do zainteresowania się wątkiem fabularnym.

Chociaż bestiariusz nie powiększył się o nieznane dotąd okazy stworów, wrogowie występują w dużej liczbie. Wyraźnie można też zauważyć, że zdecydowanie większy nacisk położono na wykonanie bossów. Świetnie dopracowano już sam moment pojawiania się ich na placu boju. Słysząc odgłosy stąpania w połączeniu z okrzykami żywcem zaczerpniętymi z filmów z udziałem Godzilli, można być pewnym, że osiągnięcie zwycięstwa nie ograniczy się do uruchomienia potężnego działa i obserwacji rosnącego grzybka atomowego. Na szczególne wyróżnienie zasługuje końcowy boss, o którym nareszcie można powiedzieć, że jego pokonanie stanowi spore wyzwanie. Drobnych usprawnień doczekała się SI przeciwników, szczególnie obcych. Z drugiej strony, oponentom w dalszym ciągu zdarza się zacinać w otoczeniu czy nie reagować na ataki z większych odległości. Generalnie jednak nie można narzekać, gdyż wrogowie są mobilni, lubią atakować z zaskoczenia oraz często używają granatów (m.in. odmiany EM, zakłócającej na kilkanaście sekund funkcje skafandra).

Multiplayer był ważną częścią pierwszego Crysis i nie inaczej jest w tym przypadku. Tryb sieciowy instalowany jest z oddzielnej płyty, co ma swoje zalety i wady. Osoby, które nie są zainteresowane potyczkami sieciowymi zyskają trochę czasu oraz gigabajtów wolnej przestrzeni na dysku. Z drugiej strony oba produkty (Crysis Warhead i sieciowy Crysis Wars) podnoszą rozmiary instalacji do niebagatelnych 11 GB. Główną zmianą jest dodanie trybu Team Instant Action, czyli upragnionego drużynowego deathmatcha. Aż dziw bierze, że dopiero przy okazji premiery Warhead zdecydowano się na taki krok. Z moich obserwacji wynika też, że aktualnie to właśnie ten tryb cieszy się największym powodzeniem wśród sieciowej społeczności.

Battleground to jedna z siedmiu nowych map trybu multiplayer.

Zmagania można prowadzić na wydanych już wcześniej mapach bądź też na siedmiu nowych. Niestety, tylko jedną z nich (Tarmac) przygotowano z myślą o trybie Power Struggle, czyli walkach mających na celu zajmowanie strategicznych konstrukcji. Pozostałe sześć map stworzono dla sympatyków trybu deathmatch. Mnie najbardziej przypadła do gustu plansza Battleground. Jest to mapka zdolna do pomieszczenia 32 graczy, składająca się z terenów leśnych, rozległych polan oraz dużego mostu. Co ciekawe, kontrolowanie tego ostatniego daje duże pole do popisu, gdyż można zabawić się w snajpera lub zająć się zestrzeliwaniem jednostek powietrznych przy pomocy wyrzutni rakiet. Z mniejszych mapek najciekawszy wydaje się być utrzymany w „lostowych” klimatach Stranded. Walki są tu prowadzone na plaży, na której znajduje się wrak rozbitego samolotu. Z racji stosunkowo niewielkich rozmiarów tej planszy potyczki bywają tu bardzo intensywne, zwłaszcza te o dostęp do najcenniejszych giwer – miniguna, granatnika czy karabinu Gauss.

Jacek Hałas

Jacek Hałas

Z GRYOnline.pl współpracuje od czasów „prehistorycznych”, skupiając się na opracowywaniu poradników do gier dużych i gigantycznych, choć okazjonalnie zdarzają się i te mniejsze. Oprócz ponad 200 poradników, w swoim dorobku autorskim ma między innymi recenzje, zapowiedzi oraz teksty publicystyczne. Prywatnie jest graczem niemal wyłącznie konsolowym, najchętniej grywającym w przygodowe gry akcji (najlepiej z dużym naciskiem na ciekawą fabułę), wyścigi i horrory. Ceni również skradanki i taktyczne turówki w stylu XCOM. Gra dużo, nie tylko w pracy, ale także poza nią, polując – w granicach rozsądku i wolnego czasu – na trofea i platyny. Poza grami lubi wycieczki rowerowe, a także dobrą książkę (szczególnie autorstwa Stephena Kinga) oraz seriale (z klasyki najbardziej Gwiezdne Wrota, Rodzinę Soprano i Supernatural).

więcej