X-Com: Enforcer - recenzja gry
Jest to kolejna pozycja firmy Microprose z serii X-COM traktująca o walce ludzi z najeźdźcami z kosmosu. Jednak tym razem nie jest to kosmiczny symulator czy strategia lecz typowa gra akcji, w której całą rozgrywkę obserwujemy z perspektywy trzeciej osoby
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Starsi gracze a w szczególności zapaleni stratedzy pamiętają zapewne sagę X-Com. Była to jedna z pierwszych serii gier, która tak dobitnie i szczegółowo mówiła o walce z najeźdźcami atakującymi naszą rodzinną planetę. Kolejne części X-Com odnosiły coraz większy sukces. Po wyeksploatowaniu tematu strategii turowej na rynku zaczęły się pojawiać gry szyldowane logiem X-Com a należące do zupełnie odmiennych gatunków ale zawsze w pewnym stopniu spokrewnione z „rodzicami”. Najlepszym przykładem może tu być X-Com Interceptor, który był symulatorem eskadry myśliwców wzbogaconym o rozbudowę bazy i odkrywanie nowych technologii. Nie można również pominąć zapowiadanego Alliance, który będzie pierwszym FPS w historii serii. Opisywany dziś produkt był jednak dla mnie zdziwieniem – brak hucznych zapowiedzi a nawet stosownej kampanii reklamowej. Co się dzieje, czy to przypadkiem nie jest jakiś bubel? Z taką myślą podszedłem do najnowszego produktu Infogrames.
Na samym początku wita nas krótkie acz przyjemne intro. W czasie jego oglądania poznajemy tytułowego Enforcera – postać, którą będziemy sterowali przez całą grę. Chwilę potem wybieramy jeszcze skórkę na naszego herosa (kilka wzorów) i ruszamy do walki. Bez przygotowania? Tak, Enforcer to w głównej mierze prosta „strzelanka” ale o tym później. Na początek kilka słów o fabule, która wręcz razi swoją prostotą. Wyobraźcie sobie, że Obcy po raz n-ty atakują Ziemię. Atak jest błyskawiczny i miażdżący dla ziemskich sił obronnych. Okazuje się, że jedynym ratunkiem Zielonej Planety będzie Enforcer. Jest to odmiana androida, mocniejsza i znakomicie opancerzona. Startujemy w dziwnym laboratorium. To siedziba szalonego doktorka, który zajmuje się opracowywaniem nowych technologii i wdrażaniem ich w życie. Enforcer to jego pierwsze poważne dzieło. Nasz początkowy cel to obrona laboratorium, w dalszej fazie gry odwiedzamy kolejne skupiska miejskie eliminując po drodze wszystko co się tylko napatoczy oraz okazjonalnie ratując uwięzionych Ziemian. Końcówka rozegra się jak zwykle w głównej bazie wypadowej Obcych. Po tym wstępie zapewnie zauważyliście kilka niuansów. Gra jest bardzo prostolinijna, brak tu jakichś zwrotów akcji, szerszych odpraw przed misjami a nawet większego urozmaicenia samych etapów. W całej grze pojawiają się zaledwie trzy odmiany misji: ratowanie ludzi bądź też jakiegoś obiektu, zniszczenie wszystkich transporterów Obcych, dzięki którym mogą teleportować się na Ziemię lub zabicie wyjątkowo wrednego bossa, który pojawia się co kilka misji. Sterowanie w grze jest na szczęście bardzo przyjemne i nie mamy najmniejszych problemów z jego opanowaniem.
Sama gra należy do gatunku TPP czyli naszą postać widzimy z perspektywy tzw. trzeciej osoby czyli zza pleców. W czasie zabawy odwiedzamy kolejne miasta, które opanowali namolni najeźdźcy. Zazwyczaj naszym głównym celem jest dotarcie do określonego punktu aby wykonać z góry ustalone zadania. Po zakończonej misji wracamy do bazy aby przygotować się na kolejny wypad. Nasz bohater oprócz porządnego pancerza został obdarzony plecakiem odrzutowym, który oprócz walorów użytkowych (dostawanie się na wyższe poziomy itp.) niejednokrotnie ocali nam życie pozwalając na ucieczkę z gorącego regionu.