Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 28 maja 2008, 09:42

autor: Maciej Makuła

Mass Effect - recenzja gry na PC - Strona 2

Pecet – ostateczna granica. Oto wędrówki gry Mass Effect, kontynuującej misję odkrywania nowych, nieznanych konfiguracji sprzętowych i poszukiwania kolejnych graczy.

Oto nadciągają cumulusy

Jak się okazuje, nie było to kolejne byle co zakopane w ziemi przez proteańskiego psa i swoją wartością przyciągnęło uwagę głównego złego – Sarena (nazwisko panieńskie Sauron). Saren jest zły, brzydki jak na złego przystało, kłamie, skarży, a w wolnych chwilach wbija noże w plecy niczego niespodziewających się kolegów i wozi się szpanerskim statkiem kosmicznym. Towarzyszy mu armia oddanych, bezlitosnych maszyn (rzekomo są myślące, ale omawiając sztuczną inteligencję obalimy sobie to stwierdzenie) i naprawdę wielka to strata dla jego wizerunku „księciunia”, że nie zadbał o zatrudnienie na pełen etat wiernego podnóżka.

Położna wzięła dziecko na ręce i krzyknęła: „O mój Boże! Jakież ono brzydkie!” Tak przyszedł na świat Saren.

Najstraszniejsze jest jednak to, że Sarenka był kiedyś dobry. Ba – był najlepszy, uczęszczał na roraty, był Widmem. Widma są tym dla galaktycznego rządu, czym agenci pokroju 007 dla brytyjskiego MI6: jednostkami najlepiej wyszkolonymi i z licencją na zabijanie w kieszeni. Przełożeni patrzą na ich poczynania przez palce – grunt by osiągnięty został cel. No i masz babo placek, zbuntowane Widmo. Co mu strzeliło do głowy? Co knuje? Cóż tam odkopali nasi robotnicy? Dlaczego znowu ratujemy wszechświat? Frajerem, który będzie musiał znaleźć rozwiązania tych problemów, jest naturalnie Shepard.

Rozmowy niedokończone

O ile cel gry jest jasny, tak sposób jego osiągnięcia zależy i wyłącznie od preferencji gracza. Postępować bowiem możemy odchylając się to w stronę idealisty – wpływającego na swoich rozmówców ciepłym słowem i kawałkiem jabłecznika babuni, to w stronę renegata – z tego samego powodu wsadzającego ich klejnoty w imadło. Z wszystkim tym gracz zmierzy się w dialogach. A te posiadają kilka ciekawych właściwości.

Odpowiedź B? Jesteś pewien? Mam zaznaczyć? Pamiętaj, masz do dyspozycji trzy koła ratunkowe i zdolność perswazji.

Przede wszystkim nigdy nie wiadomo, co tam nasza postać ostatecznie palnie. Wybieramy tylko ogólny zarys poruszanego tematu, zabarwienie, po czym, zaopatrzeni w prażoną kukurydzę, podziwiamy jak nasz wybór zinterpretował Shepard. Jego reakcja nierzadko przeobraża się w czyny – zwłaszcza, gdy kroczymy ścieżką Ciemnej Strony Mocy. I tak, wybierając proste „Nie” sprawa zakończyć może się krzykami, przekleństwami i wyrzuconym przez okno telewizorem.

Gra pozwala rozwiązywać różne problemy na wiele sposobów, z różnym skutkiem, nierzadko stawiając gracza przed wyciskającymi łzy wyborami. Chęć poznania wszystkich ich konsekwencji bardzo zachęca do ponownego jej przejścia. A mimika, gestykulacja i emocje, jakie udzielają się postaciom w trakcie rozmów, skutecznie podkreślają filmowy charakter całości.