autor: Katarzyna Michałowska
Reprobates: U Bram Śmierci - recenzja gry
Śmierć. Majestatyczny, nieuchronny, wzbudzający podświadomy lęk moment w życiu człowieka. Znakomita większość z nas na pytanie, czy w chwili śmierci, chciałaby otrzymać drugą szansę, odpowie twierdząco. Ale czy słusznie...?
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Śmierć. Majestatyczny, nieuchronny, wzbudzający podświadomy lęk moment w życiu człowieka. Znakomita większość z nas na pytanie, czy w chwili śmierci chciałaby otrzymać drugą szansę, odpowie twierdząco. Ale czy słusznie...?
Młody, dwudziestokilkuletni Czech, Adam Raichl jak co rano, bez jakichkolwiek złych przeczuć, wsiada do samochodu, włącza radio i jedzie do pracy. Tuż przed skrzyżowaniem dzwoni leżąca na siedzeniu pasażera komórka. Adam odbiera telefon i... zderza się z nadjeżdżającą z lewej cysterną. Umiera? Niekoniecznie, choć pierwszym odruchem naszego bohatera po przebudzeniu jest jakże ludzkie sprawdzenie, czy nadal występuje w jednym kawałku. Mężczyzna w niezrozumiały dla siebie sposób trafia na tajemniczą, nie wiadomo gdzie leżącą wyspę. Na owej wysepce nie jest sam – znajduje się tam dziesięć kabin mieszkalnych, choć nie wszystkie są równocześnie zajęte. Niektórzy z lokatorów po pewnym okresie znikają, na ich miejsce pojawiają się nowi. A inni tkwią tu przez cały czas aż do...
Adam jest zaintrygowany – jako jeden z nielicznych wyraźnie uświadamia sobie, że powinien był zginąć. Większość mieszkańców nie do końca zdaje sobie z tego sprawę. Jedni myślą, że są w ukrytej kamerze lub w jakimś reality show, inni – ci którzy mieli wypadek na morzu, że zaniosły ich tu fale i że w każdej chwili może zjawić się poszukująca ich ekipa ratunkowa. Pobyt na wyspie pozornie jest wręcz nudnawy – każdy co rano znajduje na swym stoliku dzienną rację żywnościową i włóczy się po okolicy, wylegując na plaży, spacerując, rozmawiając. Jednak jest coś, co zastanawia wszystkich – nad wyspą króluje wysoka gotycka wieża, z której codziennie rozlega się dźwięk dzwonu. Na ów sygnał wszyscy natychmiast zasypiają, niezależnie od tego, gdzie się w danej chwili znajdują, a następnego dnia i tak budzą się we własnych kabinach. Wieża jest oczywiście zamknięta.
Naszego bohatera od początku korci, by dostać się za zaryglowane drzwi, tym bardziej że z czasem zaczyna nurtować go pytanie, czemu niektórzy znikają z wyspy. Pomału domyśla się, że ma to jakiś związek z męczącymi wszystkich w nocy koszmarami. Nie ustaje więc w kombinowaniu, co by tu zrobić, by nie zasnąć. Wśród ulokowanego na wyspie towarzystwa znajduje osoby skłonne mu pomóc, osoby nastawione doń sceptycznie lub osoby zrezygnowane, które poddały się i nawet nie próbują wnikać, co tak naprawdę się tu odbywa. Nie dziwi ich, że nie wszyscy pochodzą z tego samego przedziału czasowego... Niemiec najwyraźniej z okresu prezydentury Nixona, Rosjanin wspomina o Breżniewie, a Francuzka świętowała nadejście nowego dwudziestego roku, gdy zwinęła ją lawina. Adam jest jednak uparty, tym bardziej że morze wyrzuca na brzeg butelkę ze schowaną w niej wiadomością. Ta i kolejne, jakie naszemu bohaterowi i jego przyjaciołom udaje się odnaleźć, wiele wyjaśniają. Choć oczywiście nie wszystko. Jednak Adam zyskuje coraz większą pewność, że są obiektami jakiegoś eksperymentu, którego centrum dowodzenia znajduje się na sąsiedniej wyspie, wyróżniającej się obecnością wulkanu. Oczywiście postanawia na nią dotrzeć.