Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 11 grudnia 2007, 15:14

autor: Krzysztof Gonciarz

Guitar Hero III: Legends of Rock - recenzja gry

Jeśli kiedykolwiek marzyłeś o karierze muzyka, ta gra mocno podrażni twoją ambicję.

Recenzja powstała na bazie wersji X360. Dotyczy również wersji PS3

Wciśnij odpowiedni przycisk w odpowiednim momencie. Ot, cała ideologia gier wideo skondensowana do formy jednego zdania. No, może nie do końca. Niektóre wymagają jeszcze odrobiny myślenia, a sam akt wciskania (choć wciąż kluczowy!) pozostaje teoretycznie zepchnięty na drugi plan. Nie zmienia to jednak tego, że robiąc de facto w kółko to samo – zginając palce – grający jest w stanie dokonać wszystkiego. Czy to uratować świat, czy zbudować miasto, czy po prostu zrealizować się w prostych, rytmicznych gierkach pokroju Dance Dance Revolution czy Indigo Prophecy (hehe). No i właśnie te ostatnie jawią się najbardziej szczerymi, jeśli patrzeć na sprawę od tej strony. Wciskanie przycisków jako cel sam w sobie? To nie przejdzie. Ale jeśliby celem wciskania było zostanie gwiazdą rocka? Hm.

Na takiej właśnie idei bazuje seria Guitar Hero. Pomysł tak prosty, że aż dziw bierze, że nikt na to wcześniej nie wpadł – a jeśli wpadł, to czemu o tym nie wiemy. Cały trick polega na przebraniu pada za instrument muzyczny i odtworzeniu pewnych bardzo elementarnych mechanizmów jego działania. No tak, przecież nie będziemy tłumaczyć, że gra polega na trafianiu w odpowiednie guziki, ahm, progi na gryfie. To widać gołym okiem. Czego natomiast nie widać, to że symulacja prawdziwej gitary wykracza tu odrobinę poza sam kształt obudowy.

Tom Morello i Slash pojawiają się w grze osobiście. Niemalże.

Lewa ręka spoczywa na gryfie – składającym się z pięciu kolorowych przycisków – natomiast prawa odpowiada za trącanie „strun”. Za te ostatnie służy raptem jedno wahadełko. Każde jego poruszenie rozumiane jest jako zagranie dźwięków, na których spoczywają nasze paluchy: pojedynczych lub łączonych w akordy. Mechanika działania tego dziwactwa przypomina granie na pojedynczej strunie prawdziwego instrumentu. Choćby przez fakt, że liczy się tylko najwyższy trzymany próg. Jeśli mamy zagrać niebieską nutkę, nie musimy puszczać palców, które spoczywają na zielonej, czerwonej i żółtej. Wiedza ta jest pomocna na wyższych poziomach trudności, podobnie jak świadomość istnienia legato (przez rockowców zwanego pull-off lub hammer-on, w zależności od kierunku poruszania się po gryfie). Sumarycznie: nikt się tutaj grać nie nauczy, ale może nabrać bardzo ogólnego pojęcia, czym się sprawę je. Ktoś, kto już umie, będzie miał natomiast o wiele łatwiej.

Recenzja gry Rocksmith 2014 - pogromca Guitar Hero powraca
Recenzja gry Rocksmith 2014 - pogromca Guitar Hero powraca

Recenzja gry

Reklamy Rocksmitha 2014 głoszą, że jest to „najszybszy sposób nauki gry na gitarze”. Tym razem produkcja Ubisoftu jeszcze bardziej odchodzi od schematów znanych z Guitar Hero, kładąc większy nacisk na walory edukacyjne.

Recenzja gry Rocksmith - Guitar Hero bez plastiku
Recenzja gry Rocksmith - Guitar Hero bez plastiku

Recenzja gry

Potencjalnie przełomowa gra muzyczna Ubisoftu zadebiutowała w końcu na naszym rynku. W recenzji sprawdzamy, czy szarpanie za struny prawdziwej gitary dostarcza tyle samo frajdy co zabawa plastikowymi atrapami.

Music Master: Chopin - Classic - recenzja gry
Music Master: Chopin - Classic - recenzja gry

Recenzja gry

Po wielu mniej lub bardziej udanych przygodówkach, erpegach, strategiach i strzelaninach polska myśl programistyczna wzięła się za gry muzyczne. Okazją do stworzenia nadwiślańskiego klona Guitar Hero stał się Rok Chopinowski.