autor: Artur Justyński
Sega Rally - recenzja gry na PC
Czy najnowsza odsłona Sega Rally to naprawdę godny następca legendarnej serii samochodówek?
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Zawsze byłem przeciwny stwierdzeniu, że gry wywołują agresję wśród graczy. Nie rozumiałem, dlaczego ktoś mógł tak w ogóle pomyśleć. Przecież gry są po to, by bawić, wypełniać czas wolny… Sądziłem tak do czasu kontaktu z odświeżoną wersją Sega Rally, w której to oryginał nie raz zagrywałem się w dzieciństwie na automatach. To były piękne czasy. Wracając do agresji, którą wywołują gry, teraz z ręką na sercu mogę się przyznać do błędu – tak, gry są złe! Ofiary po bitwie z Segą były niestety tylko po mojej stronie – w osobie klawiatury, która w końcu trafiła do śmietnika, naturalnie w częściach (swoją drogą, nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek jadł oliwki…). Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się grać w tak wymagającą grę, w której dodatkowo nie ma możliwości zmiany poziomu trudności – wygrywając kolejne wyścigi odblokowujemy ligi rozgrywane na wyższych poziomach trudności, tylko tyle w ich kwestii. Niby nic wielkiego, w końcu to normalne, lecz czy normalne jest rozgrywanie tego samego wyścigu 14 razy? No dobrze, możecie znów powiedzieć „nic wielkiego, zdarza się”, ale czy wszędzie wyścig składa się z trzech tras, których nie można powtarzać pojedynczo tylko należy rozegrać wszystkie? Człowiek może się naprawdę mocno zdenerwować. Było minęło, klawiatura została pogrzebana z należytym szacunkiem.
Najgorsze wrażenia z gry mamy za sobą. Nadszedł czas na te pozytywniejsze, których to jest sporo. Ponad 20 tras, ponad 30 samochodów rozdzielonych na trzy klasy, kilkanaście godzin gry oraz kilka tysięcy kilometrów do przejechania – tak oto w liczbach przedstawia się najświeższa wersja Sega Rally. Robi wrażenie, ale i jest na co ponarzekać.
Auta podzielono na trzy klasy – z napędem na dwa koła, z napędem na cztery koła oraz samochody klasyczne. Mimo bogatego wyboru, pojazdy poza wyglądem zewnętrznym oraz sposobem prowadzenia nie różnią się za wiele. W grze brak także jakiegokolwiek garażu, w którym moglibyśmy pogrzebać przy naszych czterech kółkach. Brak jakichkolwiek suwaków odpowiedzialnych za rozkład hamulców, ustawienie nadsterowności, rozkładu osi i innych ustawień, o których nie mam bladego pojęcia. Arcade w czystej postaci. Gracze nastawieni na nutkę realizmu mogą się trochę zawieść, ale nie można stworzyć gry odpowiadającej zarówno doświadczonym kierowcom, jak i kursantom, którzy dopiero co zapisali się na prawko. Producenci ograniczyli się tylko do wyboru pomiędzy dwoma ustawieniami zawieszenia samochodu – Off-Road i Road. Mimo swych nazw nie mają zbyt wiele wspólnego z nawierzchnią, gdyż ścigamy się głównie po bezdrożach, może tylko z małymi elementami asfaltu, ale to i tak tylko od święta. Zachowanie pojazdów w zależności od wybranego zawieszenia różni się przyczepnością, przyspieszeniem oraz prędkością. Różnice te są jednak niewielkie. Na off-roadzie samochód lepiej trzyma się na zakrętach, lecz gorzej z nich wychodzi, dodatkowo przegrywając na długich prostych. Wersja Road przydaje się głównie do tras z dużą liczbą prostych, sprzyjających wyprzedzaniu, oraz tych z elementami drogi pokrytej asfaltem. Prócz samochodów dostępnych w mistrzostwach możemy odblokować kilka dodatkowych do wykorzystania w pozostałych trybach. Mnie osobiście ten pomysł również nie przypadł do gustu, gdyż po wielogodzinnych bojach odechciało mi się grania nawet w trybie multiplayer. A trzeba przyznać, że niedostępne z początku samochody prowadzi się znacznie lepiej od tych podstawowych, są również szybsze i dają znacznie więcej frajdy z jazdy.