Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 11 maja 2007, 14:36

autor: Jacek Hałas

Spider-Man 3: The Game - recenzja gry

Jest okazja po temu, by uczestniczyć w kilku najciekawszych filmowych walkach, ale na tym powiązania się właściwie kończą. Najmocniejszym punktem Spider-Mana 3 jest niewątpliwie dowolna i fajnie zrealizowana eksploracja Manhattanu.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Gorzej już być nie może – słowa te powtarzałem sobie niczym mantrę, mając w pamięci słabego Spider-Mana 2. Nie... nie słabego. KOSZMARNIE wykonanego, uproszczonego do granic możliwości Spider-Mana 2. Naprawdę mało obchodzi mnie to, czy producent uznał, że na PeCetach po tego typu zręcznościówki sięgają głównie dzieci, czy może nie znalazł nikogo, kto w wyznaczonym czasie byłby skłonny przygotować odpowiednio udaną konwersję. Złe wrażenie pozostało i sądzę, że upłynie jeszcze wiele lat, zanim PeCetowcy o tej horrendalnej wpadce Activision zapomną. Na całe szczęście Spider-Man 3 nie stara się o niej przypominać, gdyż jest to w miarę przyzwoicie wykonana konwersja. PeCetowy tytuł bazuje na wersji wyprodukowanej na konsolę Xbox 360 i choć wypada od niej nieco gorzej, to i tak końcowy efekt jest akceptowalny. No dobrze... konwersja swoją drogą... ale czy sama gra jest fajna? Niestety, jednym zdaniem nie da się na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć.

A wtedy Wielka Spacja pożarła część ekranu...

Terenem naszych działań jest Manhattan. Gdy po raz pierwszy znalazłem się na mapie gry, wydało mi się, że jest ona dosyć spora. Producent zadbał oczywiście o obecność największych dzielnic Manhattanu, między innymi Greenwich Village, SoHo czy wielu popularnych miejsc, jak chociażby Central Parku lub Times Square. Tak na dobrą sprawę jednak, teren ten mógłby zostać uznany za ogromny, ale tylko wtedy, gdyby był to jakiś klon GTA. Dla Spider-Mana pokonywanie większych dystansów nie stanowi problemu, przedostanie się z jednego końca wysepki na drugi zajmuje kilka minut. Na nudę nie można na szczęście narzekać, gdyż misje rozgrywają się zazwyczaj w różnych rejonach mapy, dając tym samym możliwość nacieszenia się okolicą. Producent chwali się też, że zadbał o rozbudowaną sieć metra. W tym jednak przypadku okrzyki zachwytu wydałyby się nie na miejscu. Tunele metra są bowiem wyjątkowo nudne. Nie pomaga nawet to, iż zostały sztucznie powiększone. Tak naprawdę jedyną atrakcją są tu wagoniki.

Po mieście przemieszczamy się korzystając z wystrzeliwanych pajęczyn. Nie można się tu właściwie do niczego przyczepić, a wiele rzeczy wypadałoby pochwalić, czy wręcz nagrodzić oklaskami. Wykonywanie skoków i używanie pajęczyn jest banalnie proste, a na dodatek sprawia dużą frajdę. W bardzo intuicyjny sposób można też ustalać, czy tytułowy pajączek ma się dłużej bujać, czy może powinien szybciej doczepiać kolejne pajęczyny. Żadnych problemów nie sprawia wykonywanie ostrych nawrotów, co jest szczególnie istotne wtedy, gdy trzeba szybko przedostać się w jakieś ściśle określone miejsce. Z czasem Spider-Man poznaje też nowe sztuczki, dzięki którym uczy się na przykład jednocześnie wystrzeliwać kilka pajęczyn, czy nawet wzorując się na najsłynniejszych akcjach Księcia z Persji, w bardzo efektowny sposób biegając po ścianach budynków.

Wszystkie misje (z pominięciem losowo generowanych zadań dodatkowych, np. napadów na bank albo zamieszek na ulicach) wybiera się z dość czytelnej trójwymiarowej mapy okolicy. Tu można także sprawdzić stopień zabezpieczenia poszczególnych stref miasta. W celu zmniejszenia zagrożenia należy pomagać mieszkańcom Manhattanu, zajmując się skutecznym zwalczaniem drobnej lub zakrojonej na większą skalę przestępczości. Prędzej czy później trzeba się jednak zainteresować głównymi zadaniami, których jest całkiem sporo – 42. Generalnie nie jest jednak tak, iż każda z misji jest zupełnie unikatowa i nie przypomina pozostałych. Powtarzają się szczególnie te zadania, które są mniej ważne. Możemy się więc między innymi zająć pracą dla Daily Bugle. W tym celu należy się udawać tam, gdzie żaden nieobdarzony pajęczymi mocami fotoreporter nie mógłby dotrzeć. Niektóre z tych zadań są zresztą dość zabawne, jak chociażby bójka (tzw. cat-fight), do której dochodzi podczas pokazu piękności. Z mniej istotnych zleceń warto też wspomnieć o przejażdżkach (powietrznych ;-)) z udziałem MJ. Problem w tym, iż Mary Jane ma zachcianki jak panna na wydaniu. Raz pragnie lecieć wyżej, a już za chwilę znajdować się tuż nad ziemią. Misje te wymagają swoją drogą dobrego opanowania używania pajęczyn, gdyż nie można się w nich przyklejać do ścian, a niektóre z checkpointów znajdują się na dachach drapaczy chmur.

Oczywiście... już zaglądam pod maskę.

Pozostałe główne misje na całe szczęście w większym stopniu się między sobą różnią, choć miałem nieodparte wrażenie, że producent nie do końca wykombinował, jak te wszystkie wątki ze sobą powiązać. Bardziej spostrzegawczy Czytelnicy zauważyli zapewne, że do tego momentu właściwie nie wspominałem o kinowym blockbusterze, do którego przecież opisywana gra w bardzo wyraźny sposób powinna nawiązywać. W rzeczywistości jest jednak tak, iż Sandman, Venom oraz New Goblin nie są jedynymi złoczyńcami, z którymi musimy się uporać. W grze pojawiają się co prawda misje wyraźnie wzorowane na wydarzeniach przedstawionych w filmie, jak chociażby walka z Sandmanem w tunelu metra, aczkolwiek występują one w mniejszości. Ba! Nawet słynny czarny kostium, który powinien być przecież jedną z głównych atrakcji gry w moim przekonaniu zdobywa się zbyt późno, gdyż w okolicach 25-30 misji (jest to uzależnione od liczby wykonanych zadań dla Daily Bugle i tych z udziałem MJ). Można więc zadać pytanie – co z resztą gry? Rozwiązanie tego problemu jest bardzo proste – zdecydowano się dodać inne potworki.

Część z tych postaci pojawiała się już w komiksach, część zaprojektowano (niezbyt udanie) na potrzeby gry. Spotykamy między innymi Scorpiona, Rhino, Jaszczura (The Lizard), pomagamy DeWolfe czy też próbujemy dopaść Mad Bombera, planującego przekształcić Manhattan w kupę gruzu. Zupełnie nie spodobało mi się to, w jaki sposób zadania te zostały wymieszane. Generalnie jest bowiem tak, iż z każdym ze złoczyńców powiązano co najmniej 3-4 misje. Zadania z tej samej grupy nie wykonuje się jednak w jednym ciągu. Zamiast tego jednocześnie próbujemy rozwiązać wiele różnych problemów. Niektórych graczy może też denerwować to, iż wielu z tych misji nie można pominąć ani odłożyć na później.

Miałem zielone światło...?

Nie spodobało mi się również to, iż praktycznie całkowicie zrezygnowano z zagadek. Większość misji opiera się na bardzo zbliżonym schemacie. Najczęściej jest tak, że do pokonania mamy serię kilku pomieszczeń. W każdym pomieszczeniu likwidujemy wrogów, staczamy walkę z bossem lub szukamy dalszej drogi. W tym ostatnim przypadku wykorzystuje się pajęczy zmysł, co właściwie wyklucza jakiekolwiek problemy z dotarciem do celu. Interaktywne przedmioty czy ewentualne wyjścia oznaczane są innym kolorem, tak więc nie trzeba się nawet wysilać, żeby je odnaleźć. Jedyne problemy dotyczą kończenia interaktywnych scenek przerywnikowych, które pojawiały się już między innymi w grze Tomb Raider: Legend. W Spider-Manie 3 moim zdaniem gorzej je rozwiązano. Przede wszystkim, nie wiadomo kiedy ikonki ruchu mogą pojawić się na ekranie. Przejścia pomiędzy ekranem grywalnym, a wyreżyserowaną scenką są nagłe i niespodziewane. Ponadto nie jest tak, iż używa się tylko kilku klawiszy, na których można położyć palce w pełnej gotowości bojowej. Doliczyłem się około 8-10 klawiszy z klawiatury + 3 przyciski z myszki... W rezultacie większość z tych scenek należy powtarzać.

Na szczęście są one dosyć ciekawe. Spider-Man musi na przykład złapać spadający śmigłowiec, zatrzymać pędzący wagonik (scena wyraźnie wzorowana na jednej z fajniejszych akcji z drugiej części filmu), czy wykonywać akrobacje, unikając lecących w jego stronę masywnych przedmiotów. Bardzo często przystępuje się też do mini-gier związanych z rozbrajaniem bomb. Są one już zdecydowanie lepsze, choć z czasem stają się nużące. Wykonujemy tu odpowiednie ruchy, odkręcając śrubki, zdejmując kolejne pokrywki bomby czy próbując połączyć ze sobą końcowe fragmenty urządzenia (podobny pomysł zastosowano w czwartej części Broken Sworda).

O ile Spidym bardzo sympatycznie się lata, o tyle walka nie sprawia już tyle frajdy. Przez kilka pierwszych godzin wykonywanie efektownych combosków może się podobać, ale bardzo szybko zaczyna się zauważać, że gra wykonuje za nas całą czarną robotę. W rezultacie można się poczuć bardziej w roli widza niż osoby sprawującej faktyczną kontrolę nad potężnym bohaterem. Nie pomaga tu nawet to, iż początkowo dysponuje się tylko paroma atakami, a kolejne ruchy są dopiero odblokowywane (najczęściej po ukończeniu każdej głównej misji). Można się bowiem przekonać, że wielu bardziej skomplikowanych uderzeń nie trzeba w ogóle wykonywać. Wystarcza opanowanie paru podstawowych combosów czy nawet losowe nawalanie w klawisze akcji. Sporym ułatwieniem jest też możliwość aktywowania spowolnienia czasu. Opcja ta pomaga zresztą w wykonywaniu efektownych uników (nawet takich a’la Neo ;-)). Ponadto gracz może od razu przystąpić do kontrataku, przed którym większość wrogów nie obroni się. Uderzenia są zresztą koniecznością w trakcie rozgrywania walk z większością bossów. W standardowy sposób nie można ich właściwie pokonać, co może być lekko irytujące. Spodobały mi się natomiast ataki z użyciem pajęczyny. Początkowo pozwalają one wyłącznie na przyciąganie wrogów do siebie, ale z czasem można już wywijać niezłe akrobacje, szyderczo uśmiechając się na widok praktycznie bezbronnych przeciwników.

Dobra mina do złej gry?

Ocenę grafiki wypadałoby rozpocząć od bardzo negatywnej kwestii, a mianowicie pracy kamery. Przyzwyczaiłem się już do tego, że w zręcznościówkach Activision, takich jak wydana parę miesięcy temu X-Men: The Official Game, funkcjonuje ona nienajlepiej. W Spider-Manie 3 zachowuje się o ona jednak koszmarnie, uniemożliwiając wręcz poprawne wykonywanie niektórych czynności. Tak na dobrą sprawę kamera poprawnie działa jedynie przy przemieszczaniu się z użyciem pajęczyn, choć przy ostrych zwrotach lub w sytuacjach, gdy zbliżymy się do ściany jakiegoś dużego budynku, również zdarza się jej zgubić. Prawdziwy koszmar zaczyna się jednak wtedy, gdy musimy przystąpić do jakiejś walki lub znajdujemy się w niewielkim, zamkniętym pomieszczeniu. Brakuje przede wszystkim klasycznego widoku TPP, w wyniku czego wykonywanie niektórych ataków jest bardzo utrudnione.

Ponadto w grze zawarto akcje polegające na rzuceniu jakiegoś obiektu (np. wybuchowej beczki) w określone miejsce. Te teoretycznie proste czynności z powodu złych ustawień kamery trzeba wielokrotnie powtarzać. Jeśli zaś chodzi o zamknięte pomieszczenia, kamera zupełnie nie potrafi przesunąć się na bok, w wyniku czego niektóre ataki wykonuje się na oślep, obserwując dramatyczne próby odnalezienia głównego bohatera. Zdecydowanie najgorzej jest jednak wtedy, gdy trzeba chodzić po ścianach. Zachowanie kamery w takich sytuacjach jest absolutnie nieprzewidywalne. Niekiedy jest tak, iż nie można zorientować się w którą stronę się idzie, bo wykonuje ona dziwne przeskoki lub ciągle zmienia swoją pozycję. Błędy te są całkowicie niewybaczalne.

Nie jestem konsolowcem i nie jest to recenzja konsolowej wersji gry, tak więc nie zamierzam roztrząsać, czy grafika Spider-Mana 3 jest w stu procentach godna next-genów. ;-) Nie ukrywam jednak, że liczyłem na trochę więcej. Zacznijmy może od pozytywów. Przemieszczanie się po mieście nie tylko sprawia dużą frajdę, ale i genialnie wygląda. Spider-Man wykonuje bardzo fajnie zrealizowane fikołki, które na dodatek niezbyt często powtarzają się. Świetnie wykonano także jego animację podczas walk. O ile modele poszczególnych postaci są bardzo nierówne, o tyle zdecydowanie należy pochwalić wykonanie niektórych bossów. Mnie najbardziej spodobała się postać Lizarda (szczególnie jego przerośnięta, silniejsza odmiana), z którym parę razy staje się do pojedynku. Ciekawie wykonano też tzw. pajęczy szósty zmysł, czy chociażby pojawiające się w niektórych misjach płomienie.

Smacznego!

Lista minusów jest zdecydowanie dłuższa i obejmuje przede wszystkim FATALNĄ optymalizację kodu. Wymagania Spider-Mana 3 są mocno zawyżone. Gra bez wyraźnej przyczyny lubi się zacinać. Jeszcze gorzej jest w zamkniętych pomieszczeniach. Tu można odnieść wrażenie, że pojawiają się problemy z właściwym ładowaniem tekstur. Gdyby tego było jeszcze mało, dystans rysowania jest niezadowalający. Dotyczy to w szczególności dużych budynków, na których zdecydowanie zbyt późno pojawiają się niezbędne detale. Porównując wersję PC do tej na Xboksa 360 zauważyłem też, iż w komputerowej wersji nie zawarto efektów rozmycia ekranu, które byłyby mile widziane. Gorzej wykonano również odbijanie się otoczenia w szybach mijanych budynków. Wypadałoby też zwrócić uwagę na przechodniów oraz pojazdy. Przy szybkim przemieszczaniu się po mapie wyglądają one całkiem nieźle. Wystarczy jednak wylądować i przyjrzeć im się z bliska, żeby zauważyć liczne braki w wykonaniu. Osobiście przeszkadzała mi jeszcze jedna kwestia, a mianowicie zbyt duże oddalenie kamery, co było szczególnie denerwujące w trakcie niektórych walk, gdyż pewne akcje chciałoby się ujrzeć w pełnej krasie.

Na muzykę właściwie nie zwraca się dużej uwagi. Odgłosy generalnie dobrano dość dobrze. W grze mamy też oczywiście okazję ku temu, żeby usłyszeć niektórych bohaterów filmu. Zdecydowanie najlepiej wypadł J. Jonah Jameson, wcielający się oczywiście w rolę szefa Daily Bugle. Nie mogło również zabraknąć króla... eee... Bruce’a Campbella, znaczy się. Podobnie jak grana przez niego w filmie postać wywołała szeroki uśmiech na mojej twarzy, także i w grze wypadł bardzo dobrze. Bruce wcielił się w postać narratora. Szkoda tylko, iż towarzyszy graczowi właściwie wyłącznie na samym początku zabawy, w żartobliwy sposób podpowiadając, co należy zrobić. W dalszej części gry jego występy są sporadyczne. Wracając jeszcze do aktorów, w grze zabrakło Kirsten Dunst, ale aktorka wcielająca się w postać Mary Jane całkiem dobrze ją naśladuje.

Spider-Man 3 wypadł zdecydowanie poniżej oczekiwań, choć nie jest to też absolutna padaka, którą wypadałoby omijać z daleka. Na zbyt wiele nie można jednak liczyć, szczególnie jeśli komuś marzy się powtórka wydarzeń z filmu. Panie mogą oczywiście powzdychać do komputerowo wygenerowanego Tobey’a Maguire’a. Jest okazja po temu, by uczestniczyć w kilku najciekawszych filmowych walkach, ale na tym powiązania się właściwie kończą. Najmocniejszym punktem Spider-Mana 3 jest niewątpliwie dowolna i fajnie zrealizowana eksploracja Manhattanu. A najsłabszym? Minusów (i to poważnych) jest trochę więcej. Osobiście typowałbym jednak idiotyczną pracę kamery, całkowicie psującą przyjemność z pokonywania niektórych poziomów. Przed podjęciem decyzji o zakupie, warto byłoby więc zastanowić się, w jak dużym stopniu problemy te mogą przeszkadzać w zabawie. Spider-Man 3 mimo wszystko potrafi zapewnić kilkanaście godzin zabawy, aczkolwiek osobiście spodziewałem się lepszej i bardziej dopracowanej gry.

Jacek „Stranger” Hałas

PLUSY:

  • tętniący życiem Manhattan;
  • przemieszczanie się z użyciem pajęczyn sprawia ogromną przyjemność;
  • stosunkowo długi czas zabawy: ponad 40 głównych misji, masa pobocznych zadań (w tym losowo generowanych) plus liczne sekrety;
  • animacja głównego bohatera oraz modele niektórych przeciwników (szczególnie bossów);
  • sympatyczne mini-gry polegające na rozbrajaniu bomb; nieźle wykonane drobne zlecenia;
  • fajna, choć zbyt często eksploatowana, opcja wykonywania uników i kontrataków.

MINUSY:

  • beznadziejna praca kamery;
  • chaotyczne walki; wielu nowych ciosów właściwie nie wykorzystuje się;
  • zdecydowanie za wysokie wymagania sprzętowe;
  • słabe wykonanie aut, przechodniów i innych niezauważalnych na pierwszy rzut oka obiektów;
  • bardzo nierówny poziom trudności;
  • zamiast skupić się na kilku ciekawych złoczyńcach, dodano ich zbyt wielu;
  • brak zagadek z prawdziwego zdarzenia;
  • brak stosownych ostrzeżeń odnośnie tego, kiedy interaktywna cut-scenka ma się pojawić, oraz zbyt duża liczba wykorzystywanych w nich klawiszy.

Jacek Hałas

Jacek Hałas

Z GRYOnline.pl współpracuje od czasów „prehistorycznych”, skupiając się na opracowywaniu poradników do gier dużych i gigantycznych, choć okazjonalnie zdarzają się i te mniejsze. Oprócz ponad 200 poradników, w swoim dorobku autorskim ma między innymi recenzje, zapowiedzi oraz teksty publicystyczne. Prywatnie jest graczem niemal wyłącznie konsolowym, najchętniej grywającym w przygodowe gry akcji (najlepiej z dużym naciskiem na ciekawą fabułę), wyścigi i horrory. Ceni również skradanki i taktyczne turówki w stylu XCOM. Gra dużo, nie tylko w pracy, ale także poza nią, polując – w granicach rozsądku i wolnego czasu – na trofea i platyny. Poza grami lubi wycieczki rowerowe, a także dobrą książkę (szczególnie autorstwa Stephena Kinga) oraz seriale (z klasyki najbardziej Gwiezdne Wrota, Rodzinę Soprano i Supernatural).

więcej

Spider-Man 3: The Game - recenzja gry
Spider-Man 3: The Game - recenzja gry

Recenzja gry

Jest okazja po temu, by uczestniczyć w kilku najciekawszych filmowych walkach, ale na tym powiązania się właściwie kończą. Najmocniejszym punktem Spider-Mana 3 jest niewątpliwie dowolna i fajnie zrealizowana eksploracja Manhattanu.

Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y

Recenzja gry

Alone in the Dark to powrót nieco zapomnianej dziś marki, która 32 lata temu położyła fundamenty pod serie Resident Evil, Silent Hill i cały gatunek survival horrorów. I jest to powrót całkiem udany, przywołujący ducha oryginału we współczesnej formie.

Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności
Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności

Recenzja gry

Outcast: A New Beginning jest produkcją „bezpieczną”. Nie jest wybitny, ale też nie ma w nim nic, co by mnie odpychało. Problemy techniczne rzucają się jednak w oczy, a największą wadą tej gry okazuje się wysoka cena.