Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 27 grudnia 2006, 13:04

autor: Marek Czajor

Grand Theft Auto: Vice City Stories - recenzja gry

Kolejna odsłona najpopularniejszego gangsterskiego cyklu po raz drugi gości na ekranikach PSP. Tradycyjnie czeka graczy mnóstwo strzelania, jeżdżenia, odkrywania bonusów i kompletowania „zbierajek” itd. Oryginalności niewiele, zabawy – co niemiara.

Recenzja powstała na bazie wersji PSP.

W dziedzinie gier gangsterskich na PSP od roku rządzi GTA: Liberty City Stories. Mimo szumnych zapowiedzi, konkurencja w postaci Gangs of London czy Ojca chrzestnego nie ma najmniejszych szans w konfrontacji z produktem Rockstar Games, ani pod względem rozmachu wykonania, ani grywalności. A kto ma? Jest ktoś taki, a mianowicie następna, odsłona serii GTA na handhelda Sony. Czy GTA: Vice City Stories zdetronizowało starszą siostrę i samodzielnie rządzi na górze? I tak, i nie, gdyż jest to po prostu kolejny odcinek serii, ani gorszy, ani lepszy (no, może trochę) od GTA: Liberty City Stories. Przełomu nie ma, ale po kolei.

Jest rok 1984. Do jednostki wojskowej w Vice City przybywa nowy żołnierz – Victor „Vic” Vance. Rekrut, któremu marzy się kariera wojskowego, trafia pod skrzydła zdemoralizowanego sierżanta Martineza, który pobyt w armii traktuje jako przykrywkę do robienia brudnych interesów na mieście. Wbrew swojej woli Vic zostaje wciągnięty w jego ciemne sprawki, a finał jest łatwy do przewidzenia – armia pozbywa się młodego wojaka. W tych ciężkich chwilach przyda się głowa na karku, stare kontakty, no i rodzina. W tym ostatnim aspekcie gra nawiązuje do osnowy fabularnej towarzyszącej całej serii, bowiem Victor jest bratem Lance’a Vance’a, znanego wszystkim posiadaczom PS2 z GTA: Vice City.

Śni ci się kariera w wojsku, żołnierzu!? Żaden problem, sierżant Martinez ci w tym pomoże. Zawieź no tylko tą paczkę z kokainą pod wskazany adres...

Mimo iż wprowadzenie do gry jest bardzo lakoniczne, nietrudno się domyśleć, że to ty wcielasz się w skórę Vance’a i to przed tobą gangsterski żywot w miejskiej dżungli. Fabuła „przeciąga” cię po wszystkich zakamarkach Vice City, stawiając co rusz na drodze nowe zadania i zleceniodawców. Muszę przyznać, że początkowo historia Vica niezbyt mnie zaintrygowała. Co może być ciekawego w byciu „cynglem” jakichś pijaczków, ćpunów i kubańskich żuli oraz w plątaniu się po szemranych, ubogich dzielnicach? Dopiero po kilku godzinach zabawy, kiedy interes zaczyna mieć charakter rodzinny i akcja rusza z kopyta do przodu, zabawa zaczyna być naprawdę przednia.

Bohater, którego animujesz nie ma zbyt sympatycznej aparycji. Ot, taki wygolony na zero czarnoskóry mięśniak, z którym zetknięcie się wieczorem na klatce schodowej może przyprawić o zawał serca. Przypomina nieco Carla Johnsona z GTA: San Andreas, z tym, że tam wygląd CJ-a można było dowolnie kształtować (poprzez odpowiednią dietę, treningi na siłowni, wizyty u fryzjera i mistrza tatuażu), a tutaj z Vicem niewiele da się zrobić (możesz go co najwyżej lepiej ubrać). Niestety, pomysł systematycznego odżywiania głównego bohatera zarzucony został już w GTA: Liberty City Stories.

Recenzja gry Grand Theft Auto: Vice City Stories - kolejna fatalna konwersja
Recenzja gry Grand Theft Auto: Vice City Stories - kolejna fatalna konwersja

Recenzja gry

Kolejna świetna część słynnej serii i kolejna fatalna konwersja z PSP. GTA: Vice City Stories nie prezentuje rewolucyjnych rozwiązań, za to oferuje ciekawą fabułę, wiele misji, tony bonusów i mnóstwo akcji w najczystszej formie.

Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y

Recenzja gry

Alone in the Dark to powrót nieco zapomnianej dziś marki, która 32 lata temu położyła fundamenty pod serie Resident Evil, Silent Hill i cały gatunek survival horrorów. I jest to powrót całkiem udany, przywołujący ducha oryginału we współczesnej formie.

Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności
Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności

Recenzja gry

Outcast: A New Beginning jest produkcją „bezpieczną”. Nie jest wybitny, ale też nie ma w nim nic, co by mnie odpychało. Problemy techniczne rzucają się jednak w oczy, a największą wadą tej gry okazuje się wysoka cena.