Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 20 listopada 2006, 12:02

autor: Andrzej Rylski

Football Manager 2007 - recenzja gry

Tym, którzy wciąż korzystają z CM 3 i 4, polecamy zdecydowanie przerzucenie się na FM 2007, który bije tamte wersje pod każdym względem.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

- Mam na imię Andrzej i jestem menedżeroholikiem.

- W nałóg wpadłem około sześć lat temu, przez przypadek stykając się z Championship Managerem 00/01. Od tej chwili toczę rozpaczliwą walkę o powrót do normalności, o umiejętność rozmawiania nie tylko o piłce, o spokojne noce podczas których nie śnią się ustawienia taktyczne i transfery zawodników.

- Sześć długich lat ciągu menedżerowego, z rzadka przerywanych dłuższymi bądź krótszymi okresami odwyku (z przewagą tych drugich). I tylko jakby przez mgłę pamiętam te czasy, kiedy myślałem, że wpatrywanie się w ciągi komunikatów i migające napisy muszi być szalenie nudne. Szczególnie dla wielbicieli tak dynamicznej dyscypliny jak piłka nożna.

Tak sobie właśnie wyobrażam rozmowy na spotkaniach Anonimowych Nałogowców FM (tudzież CM). Co prawda jeszcze o takich grupach nie słyszałem, ale skoro są już kliniki leczące z uzależnienia od komputera, to nie zdziwię się, jak powstaną sesje dla ANFM. Bo też gry z serii Championship Manager i Football Manager należą do takich, które albo się kocha albo nienawidzi. Nie wyobrażam sobie, by można było lubić menedżera „tylko trochę”. A jak już człowiek poczuje bluesa, to osiągi w postaci kilku tysięcy rozegranych spotkań (tak jak w moim przypadku), nie należą do rzadkości. W moim prywatnym rankingu nie ma drugiej gry, która może z taką łatwością ukraść człowiekowi cały dzień. Tudzież tydzień, miesiąc lub rok. Jedyna konkurentka, która mi przychodzi do głowy, to seria Heroes of M&M. W obu przypadkach działa potworny mechanizm „jeszcze tylko jeden dzień (jedna tura), jeden mecz (jedna bitwa) itd. I zanim się obejrzymy, z godzinki robi się sześć. A z „tylko jednego meczu” rozgrywa się pół sezonu.

Ja to z reguły nigdy nie czekam specjalnie na nową grę z serii FM. Najczęściej tak się wkręcam w tę co mam, że zupełnie nie myślę o wyjściu następnej. Raz mi się nawet zdarzyło, że jedną całkowicie ominąłem – CM3 – bo wprost nie mogłem rozstać się CM 01/02. Ale to był w sumie wyjątek. Normalnie bywa tak, że jak już mi wpadnie w ręce nowsza wersja, to porzucam starszą i zaczynam pogrążać się od początku. Nie inaczej było i w przypadku FM 2007.

Weterani serii, gracze którzy śledzą menedżery piłkarskie od kilku lat, z pewnością zauważyli pewną powtarzalność. Parafrazując znane powiedzenie można rzec „menedżery chodzą parami”, bowiem mamy do czynienia ze schematem: dwa wydania bliźniaczo podobne do siebie, różniące się tylko detalami, a później radykalna zmiana oblicza w dwóch odsłonach. FM 2007 nie wyłamuje się z kanonu – jest bratem bliźniakiem FM 2006. Nie uległy zmianie dwa najważniejsze aspekty – zagadnienia związane z taktyką oraz system treningowy. Pojawiło się całkiem sporo nowości, co prawda raczej kosmetycznych, ale na pewno godnych uwagi. No i oczywiście mamy do czynienia z aktualizacją bazy danych, uzupełnieniem składów zespołów i kadr szkoleniowych itp. Jednym z powodów, dla których łatwiej mi jest pożegnać starszą wersję, jest właśnie dostosowanie parametrów niektórych piłkarzy do ich aktualnych możliwości. Pojawiają się nowe gwiazdy (w FM 2007 np. Frank Ribbery jest już zawodnikiem bardzo dobrym a nie przeciętnym), znikają podejrzane talenty robiące do tej pory tylko i wyłącznie kariery wirtualne (zawodnicy w typie Evandro Roncatto). Z tym nie zawsze radzą sobie update’y, a na nowej wersji z reguły można polegać. Ale może po kolei.

Jak już wspomniałem, nie uległy zmianie dwa fundamenty Football Managera – taktyka i system treningowy. Część użytkowników ucieszy to niezmiernie (szczególnie tych początkujących), bo są to elementy sprawiające najwięcej problemów debiutantom. Szczególnie dotyczy to odpowiedniego dobrania systemu treningowego, a ten z dwóch ostatnich odsłon serii, należy do najłatwiejszych i najbardziej czytelnych. W kwestii ustawienia taktycznego zespołu, to sukces odniosłem grając innym schematem niż w FM 2006, ale wszystkie polecenia zespołowe i indywidualne, sposób wybierania kapitanów i zawodników wykonujących stałe fragmenty gry, kruczki taktyczne itp. pozostały bez zmian. Z tego powodu nie będę się zagłębiał w szczegóły, bo wystarczy jedno zdanie – wszystko już było (i nie jest to zarzut).

Recenzja EA Sports FC 24 - nowa nazwa i (prawie) nowa gra
Recenzja EA Sports FC 24 - nowa nazwa i (prawie) nowa gra

Recenzja gry

EA Sports FC 24 to duchowy spadkobierca serii FIFA, który na każdym kroku stara się podkreślać swoją odmienność od poprzednich odsłon serii. Nie jest to jednak rewolucja, EA Sports nie wywróciło gry do góry nogami – i dobrze.

FIFA 23 - recenzja. Nie wyrabiam, ta gra jest jak TikTok
FIFA 23 - recenzja. Nie wyrabiam, ta gra jest jak TikTok

Recenzja gry

Ostatnia FIFA autorstwa EA Sports. Koniec pewnej ery. Przyszłość serii rodzi wiele pytań, więc wypada cieszyć się tym, co jest. Sęk w tym, że nie do końca potrafię. Dostałem grę, w którą chciałbym wsiąknąć, ale za nią nie nadążam. FIFA 23 jest jak TikTok.

Recenzja Mario Strikers: Battle League - świetnej gry zasługującej na żółtą kartkę
Recenzja Mario Strikers: Battle League - świetnej gry zasługującej na żółtą kartkę

Recenzja gry

Żółta kartka to nie żarty, ale Mario Strikers, pomimo całej swojej fajności, w pełni na nią zasługuje. W tytuł ten naprawdę dobrze się gra, a z piłką przy nodze łatwo jest się zatracić, ale po końcowym gwizdku człowiek traci chęci do dalszej zabawy.