Age of Empires III: The WarChiefs - recenzja gry
Niemal rok czasu potrzebowała firma Ensemble Studios, żeby przygotować dodatek do Age of Empires III. Tak długi okres prac jest całkowicie zrozumiały, wszak nie mamy tu do czynienia z pierwszoosobową strzelaniną, ale z bardzo rozbudowaną grą wojenną.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Niemal rok czasu potrzebowała firma Ensemble Studios, żeby przygotować oficjalne rozszerzenie gry Age of Empires III. Tak długi okres prac jest całkowicie zrozumiały, wszak nie mamy tu do czynienia z pierwszoosobową strzelaniną, ale z bardzo rozbudowaną grą wojenną. Nie wystarczy tutaj dodać kilku rodzajów broni i nowych poziomów, żeby gracze czuli się całkowicie usatysfakcjonowani. Wprowadzenie do programu nawet jednego oddziału może poważnie naruszyć spójny i doskonale zbalansowany system rozgrywki, o czym z pewnością zdaje sobie sprawę każdy fan cyklu, którego kontakt z Age of Empires III nie ograniczył się wyłącznie do składającej się z trzech aktów kampanii.
Plan firmy Ensemble Studios był bardzo ambitny: w dodatku miały zostać udostępnione trzy plemiona Indian (Irokezi, Siuksowie i Aztekowie), mogące podjąć równorzędną walkę z europejskimi kolonistami. Włączenie premierowych frakcji wiązało się oczywiście z wprowadzeniem nowych jednostek, budynków, a także kart, które wrzucone do podręcznej talii, pomagają graczom w anihilowaniu przeciwników. Spora liczba zapowiedzianych innowacji wywołała zrozumiały niepokój wśród wielu fanów gry. Miłośnicy pierwowzoru obawiali się, że pozbawieni armat Indianie, nie będą w stanie stawić czoła znacznie bardziej rozwiniętym pod względem technicznym mieszkańcom Starego Kontynentu. Obawy takie miałem również ja i biada mi, bo śmiałem wątpić w powodzenie tego eksperymentu. Pracownicy firmy Ensemble Studios wywiązali się ze swego zadania po mistrzowsku i w niniejszym tekście postaram się Was o tym przekonać...
Chociaż nie miałem na to wielkiej ochoty, przygodę z Age of Empires III: The WarChiefs rozpocząłem od nowej kampanii, składającej się – jak się później okazało – z dwóch odrębnych aktów. Zestaw scenariuszy z podstawowej wersji gry nie zachwycił mnie i spodziewałem się, że w przypadku omawianego rozszerzenia będzie podobnie. Przystępując do rozgrywki łudziłem się jednak, że kampania pomoże lepiej zapoznać się z trzema premierowymi frakcjami, dzięki czemu nie doznam szoku obejmując kontrolę nad Indianami w trybie multiplayer.
Niestety, po raz kolejny okazało się, że zaprezentowanie w kilkunastu misjach wszystkich walorów tak rozbudowanego programu, nie jest po prostu możliwe. Nowe frakcje zostały potraktowane po macoszemu. Owszem, Indianie wyraźnie zaznaczają swoją obecność we wszystkich scenariuszach kampanii, ale o dokładnym poznaniu tych cywilizacji nie ma mowy. W pierwszym akcie szerzej eksploatowani są Irokezi, natomiast w dwóch ostatnich misjach drugiego epizodu, otrzymujemy możliwość dowodzenia Siuksami. Aztekowie, czyli trzecia z wprowadzonych w rozszerzeniu cywilizacji, w ogóle nie jest brana pod uwagę w kampanii. Żeby poznać dobre i złe strony tej nacji, trzeba pokusić się o potyczkę w sieci lub spróbować swoich sił w trybie Skirmish, czyli multiplayerze dla ubogich.