Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 19 października 2006, 14:09

autor: Rafał Madajczak

CivCity: Rome - recenzja gry

Gdybym dziś miał moc cezara, a w CivCity tak do mnie mówili, rzuciłbym kod tej gry lwom na pożarcie, albo w przypływie litości od razu wydałbym ją w taniej, gazetowej serii.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Nie ma przebacz!

Zdradzę wam sekret, jak oceniam czy gram w produkcje naprawdę dobrej jakości: widzę je wtedy w realnym świecie. Może wyjaśnię na przykładach – gdy wsiąkłem w Half-Life’a 2 z tym niesamowitym gravity gunem, gdy wychodziłem w realu po bułki i na ulicy zobaczyłem ciężarówkę wyładowaną jakimiś skrzyniami, od razu chciałem je unosić jak Gordon Freeman i wystrzeliwać we wrogów. Gdy nadeszła era San Andreas i wysadzania samochodów strzałami we wlewy paliwa, na parkingach najpierw widziałem wlew paliwa, a dopiero potem całą resztę, nieważne jakie to cudo miałem przed oczami. I widziałem, że to było dobre. Aż nadeszło CivCity: Rome. Gra o budowaniu miast, która wszystko zburzyła.

Dość złudzeń, niech na świecie wiedzą, że w IV RP wszyscy mówią prawdę! Nie oczekujcie po tej grze cudów. Zaczynacie jako pachołek jakiegoś senatora, potem zostajecie senatorem, potem konsulem, żeby na końcu zostać samym kim? No kim? Nie napiszę, jeśli nie muszę. CivCity zmusza do wypowiadania o niej samych oczywistości, a będzie ich tu jeszcze wiele, niestety. Musiałem z tego względu porzucić parę recenzenckich komunałów, które sam przygotowałem. Zapomnijcie więc o sentencjach rzymskich stoików. Mimo tego, razem z CivCity postaramy się, żeby było ciekawie – na pewno ciekawiej niż w samej grze. Najpierw musi jednak pójść fragment o studiach Firaxis, odpowiedzialnym również za Cywilizację oraz Firefly, spadkobiercach twórców serii Ceasar. Tylko go streszczę: tym razem twórcy się nam nie popisali, bo wypuścili grę bardzo zwyczajną, która urzeka może jedynie bezczelnym, choć zgodnym z prawem autorskim nawiązaniem w tytule do najsłynniejszego dzieła Sida Meiera. Nie, nie chodzi o Railroad Tycoon.

Największy atut CivCity – zaglądamy obywatelom do domów.

Teraz obszerny fragment o zastrzeżeniach i argumenty, dlaczego gra nie dostanie się do pierwszej setki najlepszych gier wszechczasów, a jedynie, z braku kandydatów, do pierwszej setki najlepszych gier o budowaniu Rzymu. Tak, dzieci, funkcjonuje show-business – tworzymy tyle kategorii, żeby każdy mógł się załapać.

CivCity nie oferuje otwartego świata do dyspozycji, operuje po prostu obdżektiwami. Powoduje to oczywiste konsekwencje dla autorów. Misje powinny układać się w jakiś fabularny ciąg, każda z nich powinna stawiać nowe wyzwania, najlepiej w nowej scenerii. Fabularnie – chwyt od „zera do cezera” prezentuje się z rozbrajającą oczywistością. Sorry za wyjawienie sekretu, nie mogłem się powstrzymać. Z głowy niezbyt lotnego dizajnera: W naszej nowej grze budujemy Rzym? To na końcu musisz zostać cezarem. Budujemy Rzym? Oczywiście jako wrogowie pojawią się ci burzyciele Kartagińczycy.

Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization
Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization

Recenzja gry

Millennia miały doprowadzić do ekstremum to, co najlepsze w serii Civilization. Niestety, twórcom przyszło do głowy nazbyt wiele pomysłów, jak tego dokonać, i potknęli się o własne nogi.

Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały
Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały

Recenzja gry

Zdawałoby się, że przepis na współczesnego city buildera jest prosty – robimy to, co wszyscy, dodajemy tylko jakąś oryginalną nowinkę – i gotowe, pora na CS-a. Na szczęście polscy deweloperzy z Eremite Games podeszli do sprawy zupełnie inaczej.

Recenzja Cities: Skylines 2 - ten city builder potrzebuje przebudowy
Recenzja Cities: Skylines 2 - ten city builder potrzebuje przebudowy

Recenzja gry

Fani city builderów musieli długo czekać na kolejną odsłonę gry o tworzeniu nowoczesnych miast. Cities: Skylines 2 nie wprowadza rewolucji do gatunku i boryka się z technicznymi problemami. Nadal jednak wciąga na długie godziny.