El Matador - recenzja gry
El Matador nie jest tytułem przełomowym. Nie jest to też gra, którą określiłoby się mianem hitu. Nie ukrywam jednak, iż obcowanie z tym tytułem sprawiało mi dużą przyjemność, głównie za sprawą ładnie zrealizowanych i przyjemnych dla oka pojedynków.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Hmm... co my tu mamy... strzelanka TPP z opcją używania bullet time? Było i to nie raz... Dodajmy jeszcze do tego klasycznie przedstawioną postać głównego herosa, który w grze jest kimś w rodzaju jednoosobowej armii, przewidywalny wątek fabularny, zakładający między innymi likwidację pewnego kartelu narkotykowego oraz standardowy wachlarz broni, z czego tak na dobrą sprawę tylko kilka giwer może się przydać. Nie bez znaczenia jest również dotychczasowy dorobek producenta, obejmujący między innymi nieudany trójwymiarowy klon popularnej serii Commandos (mowa tu o grze Korea: Zapomniany konflikt). A więc... kolejny crap? Niekoniecznie. El Matador na pierwszy rzut oka sprawia bardzo złe wrażenie. Rysuje się nam bowiem obraz kolejnego, nic nie wnoszącego do gatunku tytułu, próbującego jedynie powielać najciekawsze pomysły swoich konkurentów. Paradoksalnie nie oznacza to jednak, iż gra nie jest warta uwagi. Po więcej szczegółów zapraszam oczywiście do dalszej części recenzji, gdyż przyjrzałem się w niej wszystkim najważniejszym elementom omawianej produkcji.
Tak jak przed chwilą wspomniałem, wątek fabularny recenzowanej gry absolutnie niczym nie był mnie w stanie zaskoczyć, czy bliżej zainteresować. W trakcie zabawy wcielamy się w postać Victora Corbeta. Został on wyznaczony do współpracy z kolumbijskim departamentem do zwalczania przestępczości narkotykowej. Na celowniku znalazł się rosnący w siłę i nie przebierający w środkach kartel o nazwie La Valedora. Naszym zadaniem jest wytropienie i zlikwidowanie wszystkich jego przywódców, a także tych osób, które potajemnie współpracują z kartelem. Mam tu na myśli kilku zdrajców, z którymi w dalszej części zabawy będziemy się musieli rozprawić. Niestety, fabuła rozwija się w bardzo przewidywalny sposób. Nie, nie jestem zbyt wymagający. Mam bowiem na uwadze fakt, iż El Matador jest reprezentantem typowo rozrywkowego gatunku gier. W konkurencyjnych strzelankach pojawiały się jednak ciekawsze i bardziej zaskakujące wątki. Korzystając z okazji warto w tym miejscu zwrócić uwagę na innych członków zespołu. Postaci te pojawiają się niestety praktycznie wyłącznie na filmikach przerywnikowych. W trakcie rozgrywania kolejnych misji nie będziemy mogli liczyć na ich pomoc. Gra stara się nam to jakoś wynagrodzić, dodając bezimiennych sojuszników. Postaci te szybko jednak giną, tym bardziej iż nie można im wydawać poleceń. Ogólnie można więc stwierdzić, iż nie wykorzystano potencjału drzemiącego w możliwości ukazania współpracy pomiędzy głównym bohaterem, a kolegami z kolumbijskiej policji.