Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 3 sierpnia 2006, 10:17

autor: Łukasz Kendryna

Titan Quest - recenzja gry

Titan Quest jest grą szalenie podobną do Diablo, opiera się na tych samych filarach i powiela pewne schematy, jednak jest w nim coś, czego nie można było zaznać wcześniej...

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Wspominając gry z gatunku hack’n’slash pierwszym tytułem, jaki często przychodzi na myśl, jest Diablo II. Tytuł ten, swoją premierę miał z końcem poprzedniej dekady, i jak dotąd sprzedaje się dobrze, by nie powiedzieć doskonale. Wystarczy spojrzeć na ostatnie notowanie najczęściej rozchwytywanych pozycji, by upewnić się, że nie bajam. Wielu próbowało powtórzyć sukces Blizzarda, jednak jeszcze nikomu nie udała się ta sztuka. Większość tytułów w top 10 jest najdalej sprzed trzech lat i to, po niedawnej obniżce cen. Czy doczekamy się wreszcie godnego następcy wiekopomnej gry, który zniewoli podobną rzeszę fanów? Iskierka nadziei jest, recenzowany tytuł ma bardzo wiele zadatków, by stać się spadkobiercą wielkiego Diablo.

Titan Quest jest grą szalenie podobną do wspomnianego dzieła Blizzarda, opiera się na tych samych filarach i powiela pewne schematy, jednak jest w nim coś, czego nie można było zaznać wcześniej. Połączenie starożytnego świata, pełnego mitów i magicznych stworzeń z pękną, kolorową, nasyconą życiem grafiką tworzy niepowtarzalny nastrój i klimat. Przemierzając kolejne zakątki świata, przygotowanego przez twórców z Iron Lore wsiąkamy w świat, który dotychczas znany był nam jedynie z książek. Zdaję sobie sprawę, że trudno będzie mi przekonać Cię do sięgnięcia po tę grę, jeśli nie lubisz hack’n’slash (dla miłośników pozycja obowiązkowa), niemniej jednak zrobię wszystko, by tak się stało, bo Titan Quest jest tego wart!

Grę rozpoczynasz jako nikomu nie znany, grecki wojownik, który zjawiwszy się w pobliżu osiedli zastaje wepchnięty w wojnę pomiędzy potworami, a szukającymi spokoju ludźmi. Czas, w którym przychodzi żyć Twojemu alter ego, jest niezwykle trudny. Potwory dwoją się i troją zalewając kolejne wioski i osiedla, nękając przy tym wieśniaków. Wykonując kolejne główne zadania, wkraczamy w świat wielkich bohaterów, którzy przy pomocy siły mięśni i magii umysłu staną w obronie uciemiężonych narodów. Pomóc jednak można na jeszcze jeden sposób, który do obowiązkowych nie należy, to znaczy wypełniając zlecenia poboczne, w których swe umiejętności poświęcisz dla pojedynczych jednostek. Ich waga jest znacznie mniejsza, lecz przyjemność podczas wykonywania podobna.

Ja niczego nie dotykałem...

Zadania, pod względem odmienności wypadają blado, znaczna ich część jest bardzo podobna: w wielu wypadkach należy zabić wskazanego potwora, odszukać i oddać właścicielowi utracony przedmiot, czy dotrzeć z jednego punktu do drugiego. Jednak każde zadanie kryje w sobie, krótszą lub dłuższą historię i wystarczy wsłuchać się w jej treść, by fizyczne podobieństwa odsunąć na dalszy plan. W dodatku łączna liczba zadań głównych i pobocznych jest tak duża, że ciągle jesteśmy czymś zajęci, co nie zawsze ma miejsce w h’&’s.

Treść wszystkich zadań zostaje wpisana do dziennika. Należy się temu rozwinięcie tematu, gdyż tak dobrze zrealizowanego panelu z zadaniami nie spotkałem od dawna. Dziennik podzielony jest na szereg zakładek, które odpowiadają wadze zadania oraz miejscu, w którym je przyjmujemy. Wszystkie wpisy są samodzielnie aktualizowane w miarę, jak pozyskujemy nowe informacje, a jeśli o czymś zapomnieliśmy, szybko i w łatwy sposób umożliwiono odsłuchanie ważnej dla misji rozmowy. Wypada dodać, iż misje poboczne ułożone są w rozwijanym „drzewku”, dzięki czemu część z wykonanych zleceń bez problemu daje się ukryć, i tylko w razie potrzeby z powrotem odsłonić i odczytać. Dzięki podobnym rozwiązaniom dużo wygodniej wykonuje się podjęte zadania, a i sama radość z nich płynąca jest większa.

Recenzja gry Rise of the Ronin - soczysty system walki w nie najlepszej oprawie
Recenzja gry Rise of the Ronin - soczysty system walki w nie najlepszej oprawie

Recenzja gry

Otwarty świat Rise of the Ronin potrafi wciągnąć, a mocno osadzona w historii i polityce XIX-wiecznej Japonii fabuła zaciekawić. Tym, co zapamiętam z nowej gry studia Team Ninja, jest jednak znakomity system walki, dający masę satysfakcji.

Recenzja gry Dragon's Dogma 2 - RPG w otwartym świecie, który tętni życiem
Recenzja gry Dragon's Dogma 2 - RPG w otwartym świecie, który tętni życiem

Recenzja gry

Czujecie ten podmuch gorąca? To smocze płomienie, w jakich wykuto Dragon’s Dogma 2 – grę, która nie boi się robić rzeczy po swojemu i gdzie najciekawsze przygody czekają na tych, którzy chodzą własnymi drogami. [Tekst recenzji został zaktualizowany.]

Recenzja gry The Thaumaturge. Urzeka polskością, nuży gameplayem
Recenzja gry The Thaumaturge. Urzeka polskością, nuży gameplayem

Recenzja gry

The Thaumaturge ma niespecjalnie zajmujący gameplay, a wyglądem momentami przypomina pierwszego Wiedźmina, jednak pod tą warstwą kryje się naprawdę przyjemna gra, oferująca wiele smaczków i wyróżniająca się ciekawą fabułą.