Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 11 kwietnia 2006, 08:30

autor: Jacek Hałas

Tomb Raider: Legenda - recenzja gry - Strona 4

Mamy do czynienia z jedną z najciekawiej zrealizowanych gier TPP – po latach „przerwy” Lara doczekała się udanej kontynuacji swych przygód, nie można się przy niej nudzić.

Najwyższa już chyba pora powiedzieć nieco więcej na temat odwiedzanych przez Larę lokacji. Tak jak już wspomniałem, najnowsza odsłona Tomb Raidera pod wieloma względami może być traktowana jako swego rodzaju powrót do korzeni serii. Nie jest to już sprytnie przemyślany chwyt marketingowy, gdyż poszczególne lokacje w zdecydowanej większości przypadków przypadły mi do gustu. Najczęściej mamy oczywiście do czynienia z różnego rodzaju świątyniami, kryptami, czy innego tego typu konstrukcjami, zlokalizowanymi zazwyczaj na totalnym odludziu. Lara w trakcie zabawy odwiedza między innymi Peru czy nie mniej uroczy Nepal. Jedynym wyjątkiem jest w tym przypadku poziom zlokalizowany w Japonii, którego akcja rozgrywa się na dachach ogromnych wieżowców. Paradoksalnie jednak poziom ten przypadł mi do gustu. Stanowił bowiem miłą odskocznię od pozostałych etapów. Co więcej, dzięki kilku sprytnym chwytom autorom gry udało się nie powtórzyć wpadki Angel of Darkness, w którym nawet na terenach zurbanizowanych nie mieliśmy okazji spotkać zbyt wielu osób. Fanów Lary zainteresuje też zapewne informacja, iż w dalszym ciągu lubi ona zmieniać kreacje. Ich dobór jest najczęściej uzależniony od typu odwiedzanej aktualnie lokacji. W grze nie zabrakło nawet gustownej wieczorowej sukni. :-) Nowe stroje mogą być w miarę postępów w rozgrywce sukcesywnie odblokowywane. Co ciekawe, w grze pojawił się również klasyczny strój Lary, doskonale znany z początkowych odsłon serii. W podstawowej kampanii nie pojawia się on jednak na zbyt długo. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, żeby samodzielnie sobie go później wybrać. :-)

Czy to zwidy? Nie! To zaparkowane Ducati z pełnym bakiem i kluczykami w stacyjce!!

Oprócz opisanych już wyżej różnorakich akrobacji, w grze nie zabrakło również innych elementów, typowych dla całej serii. Mam tu na myśli w głównej mierze mniej lub bardziej oczywiste pułapki. W początkowej fazie gry jest ich jeszcze niewiele, z czasem zaczynają się jednak przewijać na nieco większą skalę. Muszę przyznać, iż niektóre z nich zostały dość sprytnie zakamuflowane, przez co wielu z Was będzie zapewne zmuszonych do powtarzania określonych sektorów planszy. Równie ciekawie prezentują się wyraźnie zaznaczone pułapki, które zazwyczaj omija się w wyznaczony przez producentów sposób. Świetnym przykładem może być wspomniany już poziom rozgrywany w Japonii. Aby ominąć rozstawione w niewielkim korytarzu lasery, należy skorzystać ze znajdującej się kawałek dalej ogromnej kuli, tak aby na niej skoncentrować uwagę zlokalizowanego przy pułapce działka maszynowego.

Delikatnie zahaczyłem już o drugi istotny element gry. Są nim zagadki. Generalnie jest tak, iż na każdy poziom przypada jedna ‘większa’ zagadka i szereg mniejszych. W tym pierwszym przypadku mamy zazwyczaj do czynienia z dość rozbudowanymi konstrukcjami. Odniosłem jednak wrażenie, iż łamigłówki są zdecydowanie prostsze, niż można by się było początkowo spodziewać. W poprzednich odsłonach serii niejednokrotnie zdarzało się tak, iż spędzałem przy nich nawet kilkadziesiąt minut. W Tomb Raider: Legend zabawa ograniczała się zazwyczaj do wykonania serii ściśle zaplanowanych czynności. Bardzo szybko udawało mi się bowiem wykombinować, co należy dalej zrobić. Generalnie jednak nie można na ich wykonanie zbytnio narzekać.

Jacek Hałas

Jacek Hałas

Z GRYOnline.pl współpracuje od czasów „prehistorycznych”, skupiając się na opracowywaniu poradników do gier dużych i gigantycznych, choć okazjonalnie zdarzają się i te mniejsze. Oprócz ponad 200 poradników, w swoim dorobku autorskim ma między innymi recenzje, zapowiedzi oraz teksty publicystyczne. Prywatnie jest graczem niemal wyłącznie konsolowym, najchętniej grywającym w przygodowe gry akcji (najlepiej z dużym naciskiem na ciekawą fabułę), wyścigi i horrory. Ceni również skradanki i taktyczne turówki w stylu XCOM. Gra dużo, nie tylko w pracy, ale także poza nią, polując – w granicach rozsądku i wolnego czasu – na trofea i platyny. Poza grami lubi wycieczki rowerowe, a także dobrą książkę (szczególnie autorstwa Stephena Kinga) oraz seriale (z klasyki najbardziej Gwiezdne Wrota, Rodzinę Soprano i Supernatural).

więcej