Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 25 listopada 2005, 12:10

autor: Jacek Hałas

Need for Speed: Most Wanted - recenzja gry

Najnowsza odsłona jednej z najbardziej lubianych serii ścigałek, czerpiąca pełnymi garściami ze swych poprzedniczek. Tym razem znów uciekamy przed policją jak za starych czasów i ponownie świetnie się bawimy.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Muszę przyznać, iż decyzje koncernu Electronic Arts odnośnie wyglądu najnowszej odsłony serii Need for Speed na pierwszy rzut oka wydały mi się nieco dziwne. Przemawia za tym kilka różnych czynników. Dwa ostatnie tytuły koncentrowały naszą uwagę na nielegalnych nocnych wyścigach przy użyciu własnoręcznie stuningowanych modeli aut. Graczom rozwiązania te najwyraźniej przypadły do gustu. Obie części Undergrounda cieszyły się bowiem ogromną popularnością, również w Polsce. Na potwierdzenie tych słów warto choćby przypomnieć, iż druga część NFS: Underground wygrała nasz plebiscyt na najpopularniejszą grę, a jej poprzedniczka znalazła się w ścisłej czołówce w 2003 roku. Most Wanted, będący najnowszą odsłoną kultowej sagi, miał prezentować zgoła odmienne podejście do tematyki dynamicznych wyścigów. Po kilkudziesięciu godzinach spędzonych przy ukończonej produkcji mogę z pełnym przekonaniem stwierdzić, iż modyfikacje są i to całkiem spore. Odnoszę również wrażenie, iż sympatykom ostatnich gier z serii nowe elementy Most Wanted przypadną do gustu. Wiele rzeczy pozostawiono bowiem w niezmienionej postaci.

Przed Państwem Porsche Cayman Crazy Frog Edition.

Śmiem twierdzić, iż większości z Was podstawowe założenia Need for Speed: Most Wanted są świetnie znane. Dla porządku przypomnę więc jedynie, iż gra ta miała w sobie połączyć wątek tuningowania aut z dynamicznymi pościgami z udziałem policji. Autorzy recenzowanej ścigałki wyraźnie jednak zaznaczali, iż ten drugi element będzie stanowił kluczowy punkt programu. Trzeba przyznać, iż dotrzymali słowa. Tuning zepchnięto bowiem na dalszy plan. Na szersze omówienie tego elementu rozgrywki przyjdzie jeszcze czas. Podstawowy punkt programu w dalszym ciągu stanowi rozbudowany tryb kariery. W przeciwieństwie jednak do ostatniej odsłony serii, w której mieliśmy do czynienia z dość trywialnymi wstawkami, tym razem zadbano o nieco bardziej „profesjonalny” scenariusz. W dalszym ciągu należy oczywiście pamiętać, iż mamy do czynienia z wyjątkowo prostą zręcznościówką, a nie rozbudowaną przygodówką. Odnoszę jednak wrażenie, iż sympatykom niezbyt ambitnych produkcji pokroju kinowego Torque czy dość popularnego w naszym kraju serialu Fastlane prezentowany wątek w zupełności powinien wystarczać.

Gracz wciela się w postać młodego kierowcy, który w poszukiwaniu nowych wrażeń przybywa do jednej z wielkich amerykańskich metropolii. Ona sama jest oczywiście fikcyjna, aczkolwiek można się doszukać licznych podobieństw do prawdziwych lokacji. Główny bohater dość szybko wpada na innych sympatyków ogromnych prędkości, spotyka również niejakiego Razora, który zajmuje się organizowaniem nielegalnych wyścigów. Mężczyzna przewodzi też słynnej „czarnej liście” najlepszych zawodników w okolicy. Trzeba przyznać, iż początkowe etapy gry zostały całkiem sprytnie zaprojektowane. Bierzemy udział w kilku próbnych wyścigach, aby udowodnić Razorowi swoje nieprzeciętne umiejętności. Docelowo przystępujemy do właściwego pojedynku, stawiając na szali stuningowany przez główną postać (jeszcze bez udziału gracza) samochód. Tych z Was, którzy liczyli na błyskawiczne rozwiązanie trybu kariery pragnę niestety rozczarować. ;-) Okazuje się bowiem, iż ludziom Razora udało się dokonać w naszej maszynie szeregu „modyfikacji”, w wyniku czego rozkracza się ona na środku drogi, a sterowana przez nas postać musi się z nią pożegnać. Na tym jednak zabawa się nie kończy. Możemy liczyć na wsparcie Mii, która z nieznanych względów postanawia nam pomóc w ponownym dotarciu na szczyt listy.

Jacek Hałas

Jacek Hałas

Z GRYOnline.pl współpracuje od czasów „prehistorycznych”, skupiając się na opracowywaniu poradników do gier dużych i gigantycznych, choć okazjonalnie zdarzają się i te mniejsze. Oprócz ponad 200 poradników, w swoim dorobku autorskim ma między innymi recenzje, zapowiedzi oraz teksty publicystyczne. Prywatnie jest graczem niemal wyłącznie konsolowym, najchętniej grywającym w przygodowe gry akcji (najlepiej z dużym naciskiem na ciekawą fabułę), wyścigi i horrory. Ceni również skradanki i taktyczne turówki w stylu XCOM. Gra dużo, nie tylko w pracy, ale także poza nią, polując – w granicach rozsądku i wolnego czasu – na trofea i platyny. Poza grami lubi wycieczki rowerowe, a także dobrą książkę (szczególnie autorstwa Stephena Kinga) oraz seriale (z klasyki najbardziej Gwiezdne Wrota, Rodzinę Soprano i Supernatural).

więcej

Recenzja Forza Motorsport - dziś „wczesny dostęp”, jutro wielka gra
Recenzja Forza Motorsport - dziś „wczesny dostęp”, jutro wielka gra

Recenzja gry

Forza Motorsport wreszcie powraca, by upomnieć się o należną jej koronę królestwa simcade’owych wyścigów. I choć potrafi poprzeć swe roszczenia wieloma mocnymi argumentami, nie jest jeszcze w pełni gotowa, by objąć władanie.

Recenzja The Crew Motorfest - hawajska Forza zjadliwa nawet z ananasem
Recenzja The Crew Motorfest - hawajska Forza zjadliwa nawet z ananasem

Recenzja gry

The Crew Motorfest nawet nie próbuje udawać, że nie jest klonem Forzy Horizon. Ale – jak się okazuje – to klon całkiem niezły, oferujący sporo radości z jazdy.

Recenzja gry Need for Speed Unbound - totalne przeciwieństwo Forzy Horizon
Recenzja gry Need for Speed Unbound - totalne przeciwieństwo Forzy Horizon

Recenzja gry

Need for Speed Unbound to z jednej strony mała ewolucja poprzedniej odsłony cyklu zatytułowanej Heat. Ale to również tytuł, który odważnie wypełnia luki w tym, czego nie daje Forza Horizon – i jest to jego największa zaleta.