RollerCoaster Tycoon 3 - recenzja gry
„RollerCoaster Tycoon 3” prezentuje zupełnie inne podejście do rozrywki, aniżeli jego poprzednicy. Gra jest zdecydowanie prostsza, bardziej nakierowana na współczesnego odbiorcę. Prawdziwi stratedzy mogą zgrzytać zębami.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Postępu technologicznego nie da się raczej zatrzymać, przynajmniej jeśli weźmiemy na tapetę rynek gier komputerowych. Nowe technologie niewątpliwie wnoszą wiele dobrego, aczkolwiek utrzymuje się jeszcze całkiem spora grupa osób, którym większość współczesnych gier nie przypada do gustu. Tak to jest, że w dzisiejszych czasach patrzy się głównie na efektowną oprawę audiowizualną a nie ciekawy przebieg zabawy czy rozbudowane mechanizmy nią rządzące. W szczególnej sytuacji są zatwardziali stratedzy, którzy na pierwszym miejscu stawiają rozbudowane zasady rozgrywki. Sympatykom ekonomicznych pozycji seria RollerCoaster Tycoon powinna być dobrze znana. Nie licząc recenzowanej pozycji mieliśmy do czynienia z dwoma głównymi tytułami, które doczekały się ponadto kilku ciekawych dodatków.
RollerCoaster Tycoon w moim przekonaniu w udany sposób łączył grywalność z wysokim stopniem skomplikowania zabawy. Strategia ta niejednokrotnie nie wybaczała nawet najdrobniejszych potknięć, co więcej, złe decyzje bezlitośnie mściły się na graczu dopiero po dłuższym czasie. Ciekawe jest to, iż pomimo wysokiego poziomu trudności RCT cieszył się stosunkowo dużym powodzeniem. Niestety, nawet to nie uchroniło go przed założeniami współczesnego rynku. RollerCoaster Tycoon 3, którego mam zamiar Wam przedstawić, prezentuje nieco inne, bardziej „współczesne”, podejście do zabawy. Gra jest wyraźnie prostsza od swoich poprzedników, aczkolwiek daleko jej do wyjątkowo dziecinnego poziomu Zoo Tycoona 2. RCT3 nie spodoba się jednak rasowym strategom. A co z mniej wymagającymi graczami? Przekonajmy się.
Kilka lat temu przygotowywałem recenzję drugiej części RollerCoaster Tycoona. Dobrze pamiętam, jakie były moje pierwsze odczucia względem tej gry. Drugi RCT praktycznie od samego początku rzucał nas na głęboką wodę. Po zainstalowaniu gry mogliśmy co najwyżej obejrzeć krótki filmik, który miał stanowić pewną namiastkę prawdziwego tutoriala i... tyle. Od razu przechodziło się do właściwej zabawy. Nie było też mowy o zaniżonym poziomie trudności pierwszych etapów, tak aby gracze mogli chociaż zapoznać się z podstawowymi elementami rozgrywki. Ci, którzy nie przewertowali dokładnie instrukcji obsługi albo nie mieli dotąd kontaktu z serią, najczęściej bezradnie rozkładali ręce.