Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 24 grudnia 2004, 11:53

autor: Krzysztof Gonciarz

Władca Pierścieni: Bitwa o Śródziemie - recenzja gry

Jest to gra warta polecenia nie tylko osobom, które zaślepione są samym napisem „Lord of the Rings” na opakowaniu. Jest to porcja naprawdę solidnego software`u, potrafiąca zaskoczyć i zapewnić godziny rozrywki.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Kiedy niespełna 3 lata temu zasiadłem w kinowym fotelu, by obejrzeć pierwszą część filmowej adaptacji Władcy Pierścieni, czułem pewien niepokój. Wynikał on z przytłaczającej wręcz świadomości, jaki to szmat czasu minie, zanim dane mi będzie zobaczyć ostatni epizod filmowej trylogii. 3 lata, to okres, w którym tyle może się zdarzyć. I oto jesteśmy, grudzień 2004, burza po oskarowym Powrocie Króla dawno już minęła, a apetyty fanów zaspokajane są kolejnymi bazującymi na serii filmów grami. Grami, które o dziwo są całkiem zadowalającej jakości. Każde dziecko wie, ile jest warte 90% komputerowo-konsolowych interpretacji kinowych hitów. Najwyraźniej jednak gigantyczne pieniądze, które otaczają przecież wszystko z logiem „Lord of the Rings” na przedzie, potrafią odnaleźć odzwierciedlenie w jakości wypuszczanych na rynek produktów. I trzeba przyznać, że Bitwa o Śródziemie, nowy flagowy tytuł Electronic Arts, zawiera w sobie coś ponad filmową licencję i logo New Line Cinema na wstępie.

One ring to bla bla bla

Nie będę przytaczać fabuły LOTR-a, zalatywałoby to grafomanią i ignorancją z mojej strony. Każdy, nawet najbardziej odporny na imperialistyczne masówki Polak orientuje się, o co z grubsza w tym wszystkim chodzi. Warto zwrócić tylko uwagę na fakt, że BFME traktuje sagę stworzoną przez mistrza J.R.R. Tolkiena z dużym przymrużeniem oka. Nie do wiary? Przygotujcie się na wywrócenie Śródziemia do góry dnem i na lewą stronę. Zobaczycie Gandalfa wychodzącego bez szwanku z pojedynku z Balrogiem i towarzyszącego Drużynie w Lothlorien. Pomożecie Samowi w zorganizowaniu armii żołnierzy Gondoru w celu odbicia otrutego przez Szelobę Froda z rąk Orków. Minas Tirith obronicie z pomocą walczących ramię w ramię Faramira i Boromira. Jednym słowem ręka, noga, mózg na ścianie, ale fakt jest faktem – na samą grę, która jest przecież z założenia RTS-em, wielkiego wpływu to nie ma. Ot, dostajemy w danej misji takich a takich bohaterów do dyspozycji. Pewien niesmak jednak pozostaje, zwłaszcza że teoretycznie gra powinna być oparta na scenariuszu filmowym.

Enty i ich marsz na Isengard. Miodzik.

Inaczej sprawa się ma z kampanią sił zła. Jak łatwo się domyśleć, trudno tu dopatrywać się jakichkolwiek związków fabularnych z pierwowzorem. Misje te jednak są naprawdę wciągające. Któżby nie chciał zobaczyć, jak Isengard zdobywa Helmowy Jar, a Aragorn ginie z rąk Lurtza (herosa uruk-hai)? Teraz będziemy mieli niewątpliwą przyjemność pokierowania tym wszystkim własnoręcznie.

Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization
Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization

Recenzja gry

Millennia miały doprowadzić do ekstremum to, co najlepsze w serii Civilization. Niestety, twórcom przyszło do głowy nazbyt wiele pomysłów, jak tego dokonać, i potknęli się o własne nogi.

Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały
Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały

Recenzja gry

Zdawałoby się, że przepis na współczesnego city buildera jest prosty – robimy to, co wszyscy, dodajemy tylko jakąś oryginalną nowinkę – i gotowe, pora na CS-a. Na szczęście polscy deweloperzy z Eremite Games podeszli do sprawy zupełnie inaczej.

Recenzja Cities: Skylines 2 - ten city builder potrzebuje przebudowy
Recenzja Cities: Skylines 2 - ten city builder potrzebuje przebudowy

Recenzja gry

Fani city builderów musieli długo czekać na kolejną odsłonę gry o tworzeniu nowoczesnych miast. Cities: Skylines 2 nie wprowadza rewolucji do gatunku i boryka się z technicznymi problemami. Nadal jednak wciąga na długie godziny.