Post Mortem - recenzja gry
Post Mortem to kolejna gra przygodowa z firmy Microids niewątpliwie zachęconej sukcesem Syberii – jednej z najlepszych gier przygodowych ostatnich lat. Akcja przenosi nas do Paryża lat dwudziestych XX wieku, czyli w okres największej rewolucji kulturalnej
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Microids nigdy nie zaliczał się do moich ulubionych developerów. Produkty tej firmy przeważnie prezentowały dość przeciętny poziom. Rzadko kiedy tak naprawdę potrafiły czymś zaskoczyć. Nie oznacza to jednak, że nie ma ona na swym koncie żadnych spektakularnych sukcesów. Miłośnicy przygodówek zapewne wiedzą, o czym mówię. „Syberia” w bardzo szybkim czasie stała się produkcją kultową. Niejedna osoba zgodzi się chyba z tym, że jest to najlepszy reprezentant gatunku od czasu drugiego „Broken Sworda”. Szkoda tylko, że inne przygodówki Microids nie są już takie rewelacyjne. Taki „Road To India” to nic innego, jak kopia historycznych adventure’ów Cryo. Szkoda, że recenzowany tytuł prezentuje podobny tok myślenia. Mamy bowiem do czynienia z przygodówką robioną w stylu gier nieistniejącej już francuskiej firmy. Nie o to jednak w tym gatunku chodzi. Najważniejsza jest fabuła i klimat zabawy. O ile tego drugiego zdecydowanie nie brakuje, to najważniejszy wątek nie jest ani oryginalny, ani specjalnie interesujący. Myślę jednak, że miłośnicy przygodówek, których w ostatnim czasie wyjątkowo nie rozpieszczano, mogą się tym produktem zainteresować.
Już sam tytuł gry, który w przekładzie z łaciny oznacza „po śmierci”, może dużo o niej powiedzieć. Jest on zarówno związany z wydarzeniem, od którego tak naprawdę wszystko się zaczyna, jak i „powoduje”, że gra jest nieco mroczniejsza od podobnych tytułów. Horror z pewnością to jednak nie jest, ale o niezłym thrillerze lub kryminale można spokojnie mówić. Akcję „Post Mortem” osadzono w latach dwudziestych ubiegłego wieku. Rozgrywa się ona w Paryżu. Wcielamy się w Gusa MacPhersona. Kiedyś był on prywatnym detektywem. Teraz z tym skończył i zajął się malarstwem. Okazuje się jednak, że świat całkiem o nim nie zapomniał. Pewnego dnia w jego pracowni zjawia się tajemnicza Sophia Blake. Prosi go o pomoc. Kilka dni wcześniej brutalnie zamordowano jej siostrę i szwagra. Państwo Whyte przebywali w hotelu Orphee, tam też doszło do tragedii. Panna Blake nieprzypadkowo zjawia się u naszego detektywa. Wie, iż posiada on pewne nadnaturalne zdolności, z których mógłby skorzystać w tym śledztwie. Okazuje się bowiem, iż czasami miewa on wizje tego, co w danym miejscu zdarzyło się w przeszłości. Zdesperowana kobieta nie wierzy też policji, sądząc, iż wcale nie kwapi się ona do rozwikłania sprawy. Jak to zwykle bywa w przygodówkach, szybko okaże się, że cała historia jest nieco bardziej pogmatwana. Nie chcąc zdradzać zbyt wielu szczegółów dodam tylko, że do akcji wkroczą m.in. Templariusze. MacPherson będzie świadkiem wielu zwrotów akcji oraz, jak to bywa w dobrych thrillerach, kolejnych brutalnych morderstw. Na plus trzeba również zaliczyć to, iż gra ma dwa różne zakończenia. Ci, którzy marzyli o nieliniowej akcji, mogą być jednak zawiedzeni. Fakt, są miejsca, w których daną zagadkę można rozwiązać na kilka sposobów (najczęściej dwa), przeważnie jednak gracz nie ma zbyt dużego pola do działania. Nie podoba mi się także, że gra jak gdyby „nie chce” zezwolić na dane posunięcie (przeważnie prowadzące do czegoś „złego”). Przykładowo, w trakcie pierwszej rozmową z Sophią, nasz detektyw może odmówić podjęcia się śledztwa, ale nie przerwie to gry, a jedynie odwlecze w czasie zgodę na przyjęcie sprawy. Obrażając kobietę w hotelu, nie można jej do siebie całkowicie zrazić, a jedynie opóźnić moment otrzymania od niej cennych informacji. Momenty te są dość denerwujące, szczególnie wtedy, gdy wyraźnie się widzi, że coś potulnie „wyciszono”. Sam pomysł osadzenia detektywa z szóstym zmysłem w roli sterowanej przez gracza postaci też nie jest nowy. Motyw ten zastosowano już w kilku innych grach, przy czym „Post Mortem” najbliżej jest do „Psychic Detective”. Obie gry są mroczne, w „Post Mortem” ograniczono się jednak wyłącznie do kilku brutalnych ujęć w intrze i paru ciał w dalszej części gry. To trochę za mało.