New World Order - recenzja gry
New World Order to gra wzorowana na takich tytułach jak Counter-Strike czy Team Fortress. Wykorzystuje nowoczesny silnik graficzny dzięki czemu wygenerowane otoczenie przypomina film akcji.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
- No dobra chłopcy, robimy grę!
- OK, szefie, ale na co się zdecydujemy?
- Hmmm, musi to być jakiś popularny gatunek, najlepiej z 3D, bo słyszałem, że ostatnio jest to w modzie.
- FPP?
- Dobra, może jeszcze dla pewności pomysł oprzemy na jakimś znanym tytule, co? Będzie się wtedy dobrze sprzedawało, najlepiej na jakimś sieciowym, wtedy odpadną męczarnie z tworzeniem fabuły...
- Może coś w stylu Counterstrike’a?
- Genialnie! Macie jeszcze jakieś pomysły, co ewentualnie dołożyć, żeby podwoić sprzedaż?
- Weźmy terrorystów, jakoś fajnie ich nazwiemy, upodobnimy do znienawidzonej Al-Kaidy i ludzie będą bili się o egzemplarze, żeby ich ukatrupić!
- OK, do roboty, bo mamona czeka!
W zeszłym roku sieciowe FPP-ki były wśród wydawców gatunkiem dość popularnym. Zdecydowana większość tytułów, które ujrzały światło dzienne, oparta była na sprawdzonym pomyśle „Counterstrike’a”. W końcu nie od dziś wiadomo, że to właśnie w tę grę wielu maniaków sieciowych strzelanek bawi się najchętniej. W ubiegłym roku zetknąłem się z co najmniej trzema takimi klonami: „Team Factor, „Mobile Forces” oraz „Global Operations”. I wszystkie mi się spodobały. Co prawda do mistrzostwa „Counterstrike’a” dużo im jeszcze brakowało, ale dało się zauważyć, iż producenci „dorzucili” też coś od siebie, a nie tylko bezmyślnie oparli się na pomyśle walki dwóch wrogo nastawionych drużyn. Niestety, rok 2003 pod tym właśnie względem zaczyna się zdecydowanie mniej optymistycznie. „New World Order” to pierwsza sieciowa strzelanka, jaka wpadła mi w ręce. Mam nadzieję, że kolejne tytuły przyćmią (nie)sławę tego bubla, bo jeśli tak dalej pójdzie, to zacznę chyba podsyłać niezbyt miłe listy producentom podobnych „dzieł”.
Pamiętacie może, ile to już razy walczyliśmy z terrorystami, sterując specjalnie do tego wyszkolonymi oddziałami? Nie? Ja zgubiłem się gdzieś przy trzeciej dziesiątce i to tylko wśród gier FPP. „New World Order” obdarowuje nas oklepanym już do maksimum tematem walki pomiędzy dwoma wrogo nastawionymi organizacjami, przy czym jedna jest baaardzo zła, a druga to jej istne przeciwieństwo. W „New World Order” terroryści zostali nazwali The Syndicate (nie powiem, strasznie się wysilano przy wymyślaniu tej nazwy), a organizacja, która z nimi walczy, to GAT (Global Assault Team). Tyle dobrze, że chociaż wspomniana agencja antyterrorystyczna została przygotowana w dość przemyślany sposób. W założeniach mają to być niewielkie, ale zdolne do błyskawicznego reagowania oddziały. Jest to o tyle ciekawe, że w rzeczywistości dopiero rozważa się pomysł stworzenia takich jednostek, a tu już możemy nimi pokierować. Akcja gry przenosi nas w przyszłość. Syndicate rozpoczyna serię ataków terrorystycznych. Szybko też okazuje się, iż do walki z nimi nie wystarczą zwykłe oddziały policji czy nawet wojska, ale ściśle wyspecjalizowane do takich właśnie działań agencje antyterrorystyczne. Misja zwalczenia Syndykatu zostaje przydzielona GAT-owi, a gracz wciela się w jednego z jego członków. W kampanii singleplayer zaczynamy praktycznie od zera, a w zabawie sieciowej od razu wybieramy osobę z ulubioną specjalizacją.