Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 23 maja 2003, 12:11

autor: Bolesław Wójtowicz

Vietcong - recenzja gry

Vietcong to taktyczna gra akcji stworzona przez firmę Illusion Softworks (autorów niezapomnianego Hidden & Dangerous i Mafii) oraz studio Pterodon. Jak sugeruje sam tytuł, akcja osadzona została podczas wojny w Wietnamie.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Byłem młody... Byłem młody i głupi... Byłem głupi, bo byłem młody...

Patrząc z dzisiejszej perspektywy, w taki właśnie sposób mogę podsumować swoje dotychczasowe życie. Dlaczego? Bo wierzyłem... A wierzyłem, bo byłem młody... i głupi. Wierzyłem tym ludziom, którzy pod gwiaździstym sztandarem zapewniali mnie, że to w słusznej sprawie... Wierzyłem... A teraz? Teraz wiem, że prawda nie była z nimi... Prawda była... No właśnie, gdzie była prawda?! Każdy z nas, kto tam był i kto przeżył, inaczej odpowie na to pytanie... Chcecie posłuchać mojej opowieści? Proszę bardzo... Barman! Nie ociągaj się, chłopie...

Nazywam się, o ile to kogoś w ogóle interesuje, Steve R. Hawkins, sierżant Hawkins. Urodziłem się pewnego grudniowego dnia 1939 roku w Wilmington, w Północnej Karolinie. Sprawami związanymi z wojskiem interesowałem się od małego brzdąca, zresztą ku utrapieniu moich rodziców. Mój znacznie starszy brat zginął gdzieś na froncie podczas drugiej wojny światowej i pewnie to dlatego takie przerażenie u staruszków wywoływały moje przechwałki, że również zostanę żołnierzem. Zmuszony przez despotycznego ojca, niechętnie podjąłem studia ekonomiczne na Uniwersytecie Stanowym, jednakże przez cały czas szukałem tylko pretekstu, by stamtąd uciec. Tym pretekstem stała się... śmierć mojej matki, jedynej osoby, która mnie jeszcze rozumiała. Kilka dni później, wraz z najlepszym przyjacielem, stałem już przed komisją rekrutacyjną w Detroit. Wystarczył jeden podpis... i w kwietniu 1960 roku znalazłem się w Forcie Benning. Proces, który miał doprowadzić do przekształcenia mnie we wzorowego żołnierza, był trudny i skomplikowany. Zresztą każdy z was może go sam doświadczyć... Wystarczy jeden podpis, hehe... Zaczęło się tradycyjnie: od musztry, skoków biegów, doskonalenia zręczności. Potem dostałem karabin i rozpoczęły się ćwiczenia strzeleckie, by w końcu przejść do znacznie większego kalibru broni. Ciężko było zadowolić starego sierżanta, pod którego czujnym okiem prowadziliśmy ćwiczenia, ale wierzcie mi, iż stara prawda mówiąca, że im więcej potu na ćwiczeniach, tym mniej krwi w boju, sprawdza się do dziś...

W trakcie szkolenia okazało się, iż drzemią we mnie pewne ukryte do tej pory talenty w tej dziedzinie. Dowództwo postanowiło więc, że jako młody sierżant zostanę przeniesiony do jednostki Sił Specjalnych. I tak oto, po trudnym i wyczerpującym okresie przygotowawczym w Forcie Bragg, znalazłem się, jako specjalista od wywiadu, w oddziale Sił Specjalnych na Okinawie.

Pamiętam jak siedziałem w namiocie naszej jednostki na tej przeklętej przez Boga i ludzi wyspie, zły na cały świat za to, że tam, w dalekim Wietnamie, moi koledzy walczą z komunistami, a ja tu siedzę bezczynnie. Jaki ja byłem młody... Jaki ja byłem... Gdybym tak umiał wówczas przewidzieć...

Kiedy pewnego dnia dowiedziałem się, że zostaję w końcu przeniesiony do oddziału LLDB (Luc Long Dac Biet), naszych południowowietnamskich sprzymierzeńców, gdzie przyjdzie mi pełnić rolę instruktora, poczułem jakbym Pana Boga złapał za nogi. Wreszcie idę na linię frontu... Głupiec... Szybko przekonałem się, że obóz w Nha Trang zbyt wiele wspólnego z działaniami frontowymi nie miał... Rutynowe ćwiczenia z rekrutami, nudne powtarzanie ciągle tych samych zadań – zresztą, co ja będę wam tłumaczył, każdy, kto był na krótkim przeszkoleniu wojskowym, wie o co chodzi. Ciekawiej robiło się jedynie wówczas, gdy przychodziło do ćwiczeń w podziemnych tunelach. To było coś dla mnie... Błyskawicznie poczułem się jak prawdziwy “szczur tunelowy”. Hej, co ta obsługa tu taka marna?! Barman, zapomniałeś o mnie, czy co, do ciężkiej...?! O, widzisz, tego mi było trzeba...

Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y

Recenzja gry

Alone in the Dark to powrót nieco zapomnianej dziś marki, która 32 lata temu położyła fundamenty pod serie Resident Evil, Silent Hill i cały gatunek survival horrorów. I jest to powrót całkiem udany, przywołujący ducha oryginału we współczesnej formie.

Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności
Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności

Recenzja gry

Outcast: A New Beginning jest produkcją „bezpieczną”. Nie jest wybitny, ale też nie ma w nim nic, co by mnie odpychało. Problemy techniczne rzucają się jednak w oczy, a największą wadą tej gry okazuje się wysoka cena.

Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami
Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami

Recenzja gry

Helldivers 2 pokazuje, co może zrobić doświadczony zespół specjalizujący się w określonym gatunku gier, mając wsparcie dużego wydawcy pokroju Sony. Zdecydowanie nie sprawi, że serwery będą działać stabilnie po 14 dniach po premierze.