Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Wojna Krwi: Wiedźmińskie opowieści Recenzja gry

Recenzja gry 18 października 2018, 17:00

Recenzja gry Wojna Krwi – świetna opowieść, ale tylko dobra gra

Pierwsze godziny w Wojnie Krwi są kapitalne, a cała opowieść zachwyca i przeraża. Im bardziej zagłębiamy się jednak w mechanikę zabawy, tym bardziej doskwierać zaczynają jej różne bolączki.

Recenzja powstała na bazie wersji PC. Dotyczy również wersji PS4, XONE

PLUSY:
  1. poważna historia utrzymana w klimatach wiedźmińskiej sagi Sapkowskiego;
  2. kapitalna muzyka i świetna gra głosowa aktorów;
  3. nastrojowa oprawa graficzna;
  4. decyzje fabularne, które coś znaczą;
  5. pomysłowe karciankowe zagadki czy walki z potworami.
MINUSY:
  1. sztuczna inteligencja na poziomie intelektualnym trolla (czyt. bardzo słaba);
  2. zły balans, który powoduje, że rozgrywka przez większość czasu okazuje się banalna;
  3. za to niektóre zagadki są z kolei zbyt trudne i przekombinowane;
  4. niejasne wskazówki przed nietypowymi walkami czy łamigłówkami;
  5. sporo różnych błędów (np. zaliczanie przegranych zagadek albo niedziałające na polu bitwy karty).

Uwielbiam takie erpegowe popierdółki, w których chodzimy po mapie, zbieramy różne surowce i w jakiś niebanalny sposób walczymy z przeciwnikami – taki był Puzzle Quest i jego liczne klony. Łatwo, a nawet za łatwo, wciągam się też w karcianki – ostatnio w fenomenalne Slay the Spire. Powinienem więc zakochać się w Wojnie krwi: Wiedźmińskich opowieściach na zabój. Widząc ocenę nad recenzją, domyślacie się już jednak, że moją relacją z tym dziełem opisałbym raczej jako: „to skomplikowane”.

Pierwsze spędzone z grą godziny są kapitalne. Gdyby Wojna Krwi utrzymała ten poziom, rozważałbym „dziewiątkę”. Muzyka Marcina Przybyłowicza i „malowana” oprawa graficzna bezbłędnie wprowadzają w wiedźmiński klimat, a historia, ciężka i poważna, przykuwa do ekranu. Chciałem się dowiedzieć, jak potoczą się losy królowej Meve i jej drużyny. Ciekawiło mnie, jakie będą konsekwencje różnych, często trudnych i kontrowersyjnych decyzji, które podejmowałem w trakcie rozgrywki.

Im więcej godzin miałem jednak za sobą, tym bardziej malał mój entuzjazm. Fabuła wydawała się niezła, ale coraz mocniej zaczynały dawać się we znaki wszelkie problemy, jakie trapią Wiedźmińskie opowieści. Mam wrażenie, że twórców przerosły ambicje – zabrakło im wiedzy i środków, żeby zrobić niezłą karciankę, która będzie bawić przez 30 godzin. Słaba sztuczna inteligencja, różne mniejsze lub większe potknięcia i niski poziom trudności początkowo nie przeszkadzają, ale z czasem zaczynają psuć zabawę. Nie znaczy to jednak, że Wojna Krwi jest zła – miłośnicy Wiedźmina czy dobrych historii machną ręką na wszelkie niedostatki i będą zadowoleni. Bo to właśnie fabuła sprawiła, że Wiedźmińskie opowieści ostatecznie mnie wciągnęły – mimo wszystkich braków, błędów i złych rozwiązań, których w tej grze trochę się znalazło.

DRUGA OPINIA

Recenzja gry Wojna Krwi – świetna opowieść, ale tylko dobra gra - ilustracja #1

Ciężko ocenić Wojnę Krwi – momentami bawiłem się przy niej tak dobrze, że chciałem napisać epopeję na cześć ekipy CD Projekt RED, a czasami frustrowała mnie tak bardzo, że miałem ochotę rzucić monitorem o ścianę. Fabuła, decyzje moralne, klimat, przedstawiony świat – wszystko to, w czym studio zawsze było dobre, jest świetne i w tej produkcji. Nowa formuła gwinta też się sprawdza, pozwalając na bardziej taktyczne potyczki, uzależnione w mniejszym stopniu od posiadanych w talii kart. Niestety, jednocześnie Wojnę Krwi trapią przy tym liczne problemy, wśród których najpoważniejszym jest sztuczna inteligencja.

Sterowani przez komputer przeciwnicy regularnie potrafią wyrzucać swoje jednostki bez śladu jakiejkolwiek strategii, nierozważnie korzystać ze specjalnych umiejętności i pasować w dziwacznych momentach. To z kolei sprawia, że już po kilku godzinach i zbudowaniu solidnej talii zabawa staje się banalnie prosta – z paroma wyjątkami, kiedy poziom trudności potrafi skoczyć w kompletnie przeciwną stronę.

Brakuje Wojnie Krwi jakiejś równowagi w rozgrywce, przez co z kolei ulatnia się też poczucie ciągłych postępów. Efektem jest to, że w końcowych rozdziałach dalej brnie się dla świetnej historii o politycznym zabarwieniu i wielowymiarowych bohaterów, a przez ograniczoną formułę walki stają się uciążliwym obowiązkiem. To wciąż bardzo solidna gra, którą polecić można nie tylko fanom wiedźmińskiego uniwersum, ale jednocześnie najsłabsza pozycja w portfolio CD Projekt RED – co jest tym smutniejsze, że przy paru szlifach można było z niej wyciągnąć o wiele więcej.

OCENA: 7/10

Jakub „Miro” Mirowski

Stępień to to nie jest.

Pamiętaj, każda decyzja może mieć konsekwencje.

Historia jak u pana Andrzeja

Pamiętacie trzeci tom wiedźmińskiej sagi Sapkowskiego? Chrzest ognia był zawsze moją ulubioną częścią pięcioksięgu – formująca się drużyna, okrucieństwa wojny, trudne do rozstrzygnięcia problemy moralne. Po tylu latach książka ta dalej robi na mnie wrażenie. Dużym komplementem jest więc, że szybko poczułem się w Wojnie Krwi, jakbym brał interaktywny udział właśnie w tym przerażającym epizodzie konfliktu z Nilfgaardem. Zacznijmy jednak od początku, a ten – choć nie jest sielankowy – nie zapowiada się aż tak poważnie.

Królowa Meve, władczyni Lyrii i Rivii, wraca do domu z dyplomatycznego spotkania monarchów. Na miejscu okazuje się, że zarządzający krajem hrabia Caldwell źle sobie radził – zapanowało bezprawie, a jego głównym sprawcą jest tajemniczy bandyta o przydomku Książę Psów (tak też zwą się jego kompanii – „psami”). Nie jest żadną tajemnicą, że sytuacja szybko się zmienia, a królowa staje w obliczu znacznie większego zagrożenia.

U nas mówi się na nich nielegałowie. Warto sprawdzić.

Inwazja Nilfgaardu na królestwa Północy, bo o niej mowa, zawsze kojarzyła mi się z II wojną światową. Nazwy poszczególnych armii (Grupa Armii Wschód), bezprecedensowe okrucieństwo i czystki etniczne czy wreszcie militaryzacja nilfgardskiego społeczeństwa – nie ma wątpliwości, że Führe... cesarz Emhyr to kawał drania i w Wojnie Krwi widać to aż nadto wyraźnie. Pod tym względem gra błyszczy. Historia nie ustrzegła się wprawdzie paru klisz, ale pisarstwo, choć oczywiście nie zawsze dorównuje poziomowi Sapkowskiego, nieźle oddaje jego styl.

CZY WIESZ, ŻE...

...w Wojnie Krwi swoje pięć minut ma Geralt z Rivii, który zostaje przez Meve pasowany na rycerza po bitwie o most na Jarudze? To zresztą nie jedyny wiedźmin, jaki pojawia się w grze... ale o tym przekonacie się już sami.

ILE SIĘ W TO GRA?

Wojnę Krwi ukończyłem w 28 godzin, zaliczając większość aktywności pobocznych – gra nie oferuje więc dużo więcej. Lepiej by nawet było zresztą, gdyby była krótsza, za to bardziej dopracowana. Rozgrywka prowadzi nas przez pięć swoistych aktów – każdy z nich to osobna mapa, którą przemierzamy, zbierając surowce, walcząc z przeciwnikami (czyt. grając z nimi w gwinta), rozmawiając z postaciami niezależnymi i rozwiązując karciankowe zagadki.

Adam Zechenter

Adam Zechenter

W GRYOnline.pl pojawił się w 2014 roku jako specjalista od gier mobilnych i free-to-play. Potem przez wiele lat prowadził publicystykę, a od 2018 roku pełni funkcję zastępcy redaktora naczelnego. Obecnie szefuje działowi wideo i prowadzi podcast GRYOnline.pl. Studiował filologię klasyczną i historię (gdzie został szefem Koła Naukowego); wcześniej stworzył fanowską stronę o Tolkienie. Uwielbia gry akcji, RPG-i, strzelanki i strategie. Kiedyś kochał Baldur’s Gate 1 i 2, dziś najczęściej zagrywa się na PS5 i od myszki woli pada. Najwięcej godzin (bo blisko 2000) nabił w World of Tanks. Miłośnik książek i historii, czasami grywa w squasha, stara się też nie jeść mięsa.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Która część Sagi o wiedźminie była najlepsza?

Krew elfów
15,1%
Czas pogardy
20,1%
Chrzest ognia
45,4%
Wieża Jaskółki
9,3%
Pani Jeziora
10%
Zobacz inne ankiety
Oceny redaktorów, ekspertów oraz czytelników VIP ?

Saint GutFree Ekspert 19 października 2018

(PC) Niestety tylko niezła gra, ale za to z jaką historią! Wojna Krwi potrafi zachwycić swoim klimatem, najeżoną politycznymi intrygami fabułą, interesującymi postaciami, niespodziewanymi zdradami i sojuszami. I przez to łatwiej jest przymknąć oko na to, jak nierówna jest rozgrywka. Sztuczna inteligencja nie radzi sobie z łączeniem mocy różnych kart oraz wykorzystywaniem umiejętności, więc po zebraniu przyzwoitej talii napotykane walki przestają sprawiać trudności. Na ratunek przychodzą co prawda pomysłowo wykonane zagadki, ale pod koniec i tak nie sposób nie poczuć tutaj chociaż szczypty znużenia.

7.0
Recenzja gry Broken Roads - to nie zastąpi ani Fallouta, ani Disco Elysium
Recenzja gry Broken Roads - to nie zastąpi ani Fallouta, ani Disco Elysium

Recenzja gry

Broken Roads miało zjednoczyć pod swoim sztandarem wielbicieli Disco Elysium, Tormenta i pierwszych Falloutów. Założenie było karkołomne, ale nigdy bym nie pomyślał, że ciągnięcie trzech erpegowych srok za ogon może pójść aż tak kiepsko.

Recenzja gry Rise of the Ronin - soczysty system walki w nie najlepszej oprawie
Recenzja gry Rise of the Ronin - soczysty system walki w nie najlepszej oprawie

Recenzja gry

Otwarty świat Rise of the Ronin potrafi wciągnąć, a mocno osadzona w historii i polityce XIX-wiecznej Japonii fabuła zaciekawić. Tym, co zapamiętam z nowej gry studia Team Ninja, jest jednak znakomity system walki, dający masę satysfakcji.

Recenzja gry Dragon's Dogma 2 - RPG w otwartym świecie, który tętni życiem
Recenzja gry Dragon's Dogma 2 - RPG w otwartym świecie, który tętni życiem

Recenzja gry

Czujecie ten podmuch gorąca? To smocze płomienie, w jakich wykuto Dragon’s Dogma 2 – grę, która nie boi się robić rzeczy po swojemu i gdzie najciekawsze przygody czekają na tych, którzy chodzą własnymi drogami. [Tekst recenzji został zaktualizowany.]