Knight Rider - recenzja gry
Knight Rider to połączenie wyścigów samochodowych i przygodowej gry akcji oparte na popularnym w latach osiemdziesiątych serialu telewizyjnym „Knight Rider” z Davidem Hasselhoffem w roli głównej.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Knight Rider. Cienisty lot do niebezpiecznego świata człowieka, który nigdy nie istniał. Michael Knight. Młody samotnik na krusadzie, by pomagać biednym, niewinnym i bezbronnym w świecie kontrolowanym przez złoczyńców stojących ponad prawem... Mniej więcej taką naiwną czołówką witał nas popularny w latach osiemdziesiątych serial „Knight Rider”. W naszym kraju był on puszczany z dość dużym poślizgiem ale sądzę, że i tak pamiętają go jedynie starsi gracze. A o czym on w ogóle mówił? Główną rolę w filmie odgrywał samochód - mówiący samochód żeby być dokładnym. K.I.T.T. (Knight Industries Two Thousand) był tak naprawdę jedynie przerobionym Pontiacem Trans-Am ale w tych czasach mało kogo to interesowało a wszyscy fani serii byli nim zauroczeni. Wyróżniał się przede wszystkim świetnymi osiągami i przyczepnością oraz wieloma wbudowanymi systemami, które to były ostoją serialu. Partnerem serialowego K.I.T.T.-a był David Hasselhoff. Wtedy dopiero zaczynał swoją karierę ale i tak wielu kolegów wyśmiewało go za rolę w tak naiwnym serialu. Nie można jednak pominąć faktu, iż to właśnie „Knight Rider” otworzył mu drogę do sławy. W serialu pojawiło się jeszcze mnóstwo innych postaci. Knight współpracował między innymi z Devonem i Bonnie a role głównych złoczyńców przypadły K.A.R.R.-owi (odpowiednik samochodu Michaela Knighta) oraz Garthowi (nibybraciszek Knighta, który różnił się od niego jedynie marnie doklejonymi wąsikami :-)) dosiadającemu ogromnego Goliatha.
Ten dość przydługawy wstęp był nieprzypadkowy. Po pierwsze, wielu czytelników może go jeszcze nie znać (lub nie pamiętać). Po drugie, recenzowana dziś gra bezpośrednio oparta jest na serialu (i tylko na nim, w latach 90-tych ukazały się bowiem jeszcze gorsze filmy oparte na tym pomyśle). Zobaczymy więc wszystkie postacie z serialu, w tym także wymienionych już K.A.R.R.-a i Goliatha. Pierwszy kontakt z „Knight Riderem” jest bardzo pozytywny. Wita nas świetne zrealizowane intro, które nie dość, że jest połączeniem tego co widzieliśmy na ekranach telewizorów z (w miarę) nowoczesną techniką animacji to na dodatek w tle słyszymy świetnie znany główny motyw muzyczny. Podobnie jest w menu chociaż tu zwęszyłem już kilka wrednych ograniczeń. Okazuje się mianowicie, iż jest to konwersja z konsoli PS2. Możemy więc zapomnieć o rozbudowanych opcjach konfiguracyjnych. Nasz wybór ograniczono jedynie do rozplanowania klawiszy, ustalenia głośności, rozdzielczości ekranu i głębi kolorów. Żadnego grzebania w bumpmappingach, filterowaniach i tym podobnych :-)
Komputerowa odmiana „Knight Ridera” została zrealizowana w dość tradycyjnej konwencji. Nasze auto oglądamy od tyłu z tą różnicą, iż do wyboru mamy kilka w miarę logicznie poukładanych widoków. Może to być więc bezpośrednie zbliżenie na samochód albo coś przeciwnego – oddalone, z góry, z lotu ptaka. Miłośników serialu ucieszy również wiadomość, iż pojawił się także widoczek od środka. Co prawda w dzisiejszych czasach nie wywołuje on już takiego wrażenia jak wtedy gdy oglądało się serial ale jest to z pewnością miły ukłon w stronę fanów „Knight Ridera”. Niewytłumaczalnym błędem autorów jest natomiast pozbawienie gry widoku do tyłu! Co więcej, nie ma nawet lusterka wstecznego, kamera nie zmienia również swojej pozycji w trakcie cofania! Jest to tym bardziej uciążliwe, iż w wielu misjach nasze kolejne działania będziemy musieli wykonać z dość dużą precyzją i nawet ustawienie kamery na obraz z lotu ptaka na niewiele się zda...