Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 7 listopada 2017, 15:00

autor: Przemysław Zamęcki

Recenzja gry Need for Speed: Payback – jest szybko. Czy jest wściekle? - Strona 3

Po mrocznym i deszczowym Need for Speed jedziemy do wiecznie słonecznego Las V... Fortune Valley. Kręte górskie trasy, pustynny piach sypiący się spod kół i duże miasto zachęcają do sięgnięcia po Payback. Szkoda tylko kilku rys na lakierze.

Samochodowa karcianka

W każdej chwili nasz pojazd możemy poddać prostemu tuningowi.

Tym, co może się nie spodobać fanom serii, jest sposób, w jaki usprawniamy auta w naszym garażu. Poza pomalowaniem, oklejeniem winylami i zmianą poszczególnych elementów karoserii nie znajdziecie tu opcji kupna fantów polepszających statystyki pojazdu. Zrezygnowano z dania możliwości graczowi nabycia poszczególnych elementów na rzecz systemu karcianego.

Każdy z samochodów dysponuje indeksem wskazującym jego moc. System jest podobny do zastosowanego w Forzy Horizon czy Motorsport. Dzięki temu wiemy, czy nasze auto poradzi sobie w danych zawodach. Aby zwiększyć indeks, musimy zakupić w warsztacie specjalne karty Speed, które otrzymujemy też za zwycięskie potyczki, a następnie przypisujemy do pojazdu. System od samego początku jest zrozumiały i nie wymaga znajomości niuansów dotyczących bardziej szczegółowego tuningu. A przy tym pozwala zorientować się w sytuacji i nie marnować czasu na wyścigi, których nie możemy wygrać. Mnie się taki sposób podejścia do sprawy bardzo spodobał. W końcu ktoś wymyślił coś nowego, co ma szansę być rozwijane w kolejnych częściach. Nie potrzebuję w zwykłej zręcznościówce rozbudowanych elementów związanych z grzebaniem pod maską, bo od tego mam inne gry. To, co zaprezentowali twórcy z Ghost Games, całkowicie mnie zadowala. I prawdopodobnie podzieli społeczność fanów.

Recenzja gry Need for Speed: Payback – jest szybko. Czy jest wściekle? - ilustracja #2

Mikro mikrotransakcje?

W grze nie zabrakło mikrotransakcji. Zanim jednak w słusznym oburzeniu wyciągniecie widły i zechcecie pogonić wydawcę, wiedzcie, że w tym przypadku są one stosunkowo nieinwazyjne i dotyczą dodatkowej wirtualnej gotówki, żetonów pozwalających wymieniać posiadane karty Speed na karty Speed losowane z automatu przypominającego ten do blackjacka (przebywanie w stolicy hazardu zobowiązuje) i części służących do kosmetyki wozu, takich jak kolor dymu z opon, dźwięk klaksonu czy neony pod karoserię. Zresztą wszystkie te elementy dostajemy także w pakietach za gwiazdki otrzymywane podczas eksploracji świata i wykonywania aktywności pobocznych. Co więcej, nawet wymagające realnej gotówki pakiety premium od czasu do czasu wpadają zupełnie za darmo.

Już w połowie gry mapka wypełnia się mnóstwem znaczników.

Otwarty świat w trakcie niektórych zmagań pozostaje iluzją. Co prawda nie spotykamy się z niewidzialnymi ścianami, ale twórcy wymagają zaliczania wszystkich ustawionych na trasie wirtualnych bramek. Także zwiewanie przed policją, to już nie tylko wolna amerykanka i kombinowanie, w jaki sposób umknąć pogoni, co trochę psuje radość z zabawy. W dodatku w oczy wyraźnie rzucają się idiotycznie porozstawiane blokady i kolczatki, wymuszające ustalony z góry przebieg trasy ucieczki.

Jakimś wytłumaczeniem tego stanu rzeczy może być fakt, iż większość terenu to pustynia, po której normalnie poruszamy się bez żadnych ograniczeń, w związku z czym konieczne było wyznaczenie konkretnych tras wyścigów. To, że podobny zabieg zastosowano w przypadku reszty świata, jest już jednak nieporozumieniem, na szczęście nie na tyle psującym rozgrywkę, by nowe Need for Speed potępić za to w czambuł.

Ostatni wiraż

Spodobał mi się Need for Speed: Payback. Jest obszerniejszy i bardziej przemyślany niż poprzednia część, porzuca jej nieciekawą otoczkę fabularną i napawa pewnym optymizmem na przyszłość. Fabuła już nie przeszkadza, choć to nadal klisza, ale wymaganie czegoś więcej od tego typu rozrywkowego tytułu byłoby bez sensu. Gra jest naprawdę ładna i różnorodna pod względem widoków, a dodatkowy smaczek stanowi pełny cykl dobowy. Spodobał mi się też nowy system tuningowania wozów, przyjazny dla osób nieznających się na samochodach, dla których przede wszystkim liczy się radocha z pokonywania kolejnych kilometrów. Payback nie przekona do siebie graczy narzekających od lat na markę, ale ma szansę zainteresować nowych fanów, dla których brakuje obecnie czysto arcade’owych tytułów, pozwalających odprężyć się po ciężkim dniu. Wyjątkiem jest tu seria Forza Horizon, ale – jak mawiał wieszcz – jedna jaskółka wiosny nie czyni.

O AUTORZE

Ukończenie gry Need for Speed: Payback zabrało mi około dwudziestu godzin, ale nie jest to czas konieczny do zaliczenia fabuły. Pomiędzy poszczególnymi misjami zwiedzałem mapę, poszukując części do wraków, i zdobywałem gwiazdki związane z aktywnością poboczną.

Moją ulubioną częścią serii jest Need for Speed III: Hot Pursuit, ale nie gardzę też bardziej współczesnymi jej odsłonami. Również tą przedostatnią, choć – jak wielu innym osobom – przeszkadzała mi w niej trochę abstrakcyjna dla mnie atmosfera wyluzowanej młodzieży amerykańskiej.

ZASTRZEŻENIE

Kopię gry Need for Speed: Payback w wersji na PS4 otrzymaliśmy nieodpłatnie od firmy EA Polska.

Przemysław Zamęcki | GRYOnline.pl

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej