Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 20 października 2017, 15:00

Recenzja gry Gran Turismo Sport – wyścigi z brakami, ale i z duszą - Strona 3

Nowe Gran Turismo Sport nie jest spełnieniem marzeń wiernych fanów serii, a raczej próbą otwarcia nowego, ważnego rozdziału. To pokaz ogromnej pasji i miłości do samochodów, niestety w cieniu wad – bardziej istotnych niż brak pięciuset ulubionych wozów.

Jak cegła na marmurowym stole

Dość średnie odczucia budzi też model jazdy. Gran Turismo, podobnie jak Forza Motorsport, zawsze balansowało pomiędzy przystępnością a względnym realizmem symulatora i choć czuć tutaj różnice przy każdym samochodzie czy rodzaju napędu, to zachowanie wozów na drodze często wydaje się trochę dziwne, takie zero-jedynkowe. Przykładowo ciężko jest wprowadzić tylnonapędowe auto w powerslide, czyli w lekki, kontrolowany poślizg tylnych kół. Tutaj przez długi czas opony są przyklejone do asfaltu, a pewnym momencie startują błyskawicznie w bok i kontra nic już nie daje. W Forzy 7 ma się cały czas płynną kontrolę i doskonale wiadomo, co dzieje się z tylną osią.

Oprawa graficzna w powtórkach potrafi zerwać kask z głowy!

Zauważyłem też, że niektóre kompaktowe samochody są jakby trochę za bardzo ociężałe. W modelu Renault Megane RS praktycznie nie czuć przyspieszania, nie czuć prędkości nawet na wąskich, ogrodzonych z boku odcinkach. Kiepskie wrażenie potęgują asysty ABS-u i kontroli trakcji, których działanie wydaje się za bardzo wzmocnione jakąś magiczną siłą utrzymującą samochód na torze, oraz najgorsza rzecz – kamera „przyspawana” do asfaltu!

Samochody sportowe mają twardo zestrojone zawieszenie i generalnie czuć w nich każdy kamyk na torze. W takiej Forzy 7 widok z kamery cały czas delikatnie się trzęsie podczas jazdy, zupełnie jak w rzeczywistości. W Gran Turismo Sport tzw. headbob praktycznie nie istnieje. Kamera podskakuje tylko przy najeździe na krawężnik czy hamowaniu, a po asfalcie sunie równo jak pociąg po szynach, co wygląda bardzo sztucznie.

Z miłości do samochodów

Ile bym jednak nie chwalił Forzy Motorsport 7 i nie narzekał na wady Gran Turismo, to mając do dyspozycji obie te pozycje, do pojeżdżenia sobie dla frajdy po Nordschleife i tak wybieram Gran Turismo Sport! Ta gra po prostu ma to niewidzialne „coś”, ma duszę, tak jak klasyczne 911 czy Alfa Romeo. Na każdym kroku widać tu pasję i serce do samochodów. Zamiast zbierania skrzynek czy strojów klaunów i rolników mogę obejrzeć film z bicia rekordu Porsche GT2 RS na torze Nurburgring albo o historii BMW M3. Mogę prześledzić dzieje ulubionej marki czy zwiedzić dom, gdzie powstało pierwsze Bugatti – zupełnie jak w pierwszym Need for Speed z 1994 roku!

Kiedy wyłączymy HUD, od razu przybywa +10 do klimatu, ale w największe osłupienie wprawiła mnie ta Honda po lewej. Sztuczna inteligencja, jadąc wolniej ode mnie, zaczęła mrugać kierunkowskazem, sygnalizując wolną część toru, którędy chce mnie przepuścić - czapki z głów przed takim detalem!

Wspaniały klimat i właściwe podejście do tematu widać po prostu wszędzie. Dziesiątki wyzwań w misjach w końcu prowadzą nas do zmierzenia się z najtrudniejszym torem na świecie – Nordschleife. Przed dopuszczeniem do zawodów online lektor mówi, jakim buractwem jest zderzanie się z innymi i jak bardzo ważne jest sportowe zachowanie w wyścigach, pokazując przy tym takie sławy jak Senna i Niki Lauda. Tę pasję widać nawet w trofeach, sugerujących chociażby, by wygrać tyle samo razy, ile zwyciężył Michael Schumacher, czy wziąć udział w tylu zawodach, w ilu uczestniczył Rubens Barrichello.

Recenzja gry Gran Turismo Sport – wyścigi z brakami, ale i z duszą - ilustracja #3

Graffiti na torze Nurburgring

Trasa słynnego toru Nürburgring, zwanego „zielonym piekłem”, dostępna jest dla każdego kierowcy i o ile nie odbywają się tam akurat zawody lub prywatne testy, działa trochę na zasadzie płatnego odcinka autostrady. Jej charakterystyczną cechą jest wszechobecne graffiti na asfalcie, tworzone przez kibiców lub inne osoby. Część upamiętnia kierowców, którzy mieli tam śmiertelny wypadek, niektóre to wyznania miłości czy uwielbienia dla danej marki.

W Gran Turismo Sport odpowiadają one tym prawdziwym nie tylko co do wierności samym wzorom, ale i miejsca na trasie. Część została jednak celowo wymazana z różnych powodów, zapewne też dlatego, że wiele amatorskich malowideł na realnym torze z jakichś względów odnosi się do męskiego przyrodzenia.

Dziwne samochody koncepcyjne to stały obrazek w serii Gran Turismo.

Twórcy z Polyphony Digital stworzyli produkt, który pozwala poczuć się trochę mniej jak gracz w komputerową grę, a trochę bardziej jak kierowca wyścigowy, i pewnie nie wszystkim przypadnie to do gustu. W Gran Turismo Sport nie znajdziemy rozbudowanej kariery z szóstej części, a także deszczu czy zapadającego powoli zmroku. Nie znajdziemy toru Le Mans ani Ferrari 430 i nie wszystkie pomysły zrealizowano tu tak jak trzeba. Z czasem zobaczymy, w co przerodzi się ostatecznie ten tytuł, o co się wzbogaci. Na tę chwilę mogę Was jedynie poinformować o jego wadach... i z czystym sercem polecić – każdemu, kto kocha samochody i ściganie się!

O AUTORZE

Z Gran Turismo Sport spędziłem ponad 10 godzin, zaliczając wszystkie lekcje oraz misje. Wspomagając się trochę celowym grindowaniem, osiągnąłem 20 poziom kierowcy, który odblokowuje komplet tras w trybie arcade. W tym czasie zdobyłem różnymi sposobami 34 samochody, przetestowałem też wyścigi sieciowe i jazdę dowolną ze sztuczną inteligencją.

Przygodę z serią Gran Turismo rozpocząłem dość późno, bo dopiero od szóstej edycji, zerkając wtedy dla porównania i na GT5. Gra nie spodobała mi się wówczas tak bardzo jak Forza Motorsport, która miała na rynku już swoją piątą część. Teraz okrojone i nie bez wad Gran Turismo Sport ujęło mnie bardziej niż rewelacyjna Forza 7, ale głównie samym klimatem, dlatego ocena końcowa musi być jednak niższa.

ZASTRZEŻENIE

Kopię gry Gran Turismo Sport otrzymaliśmy nieodpłatnie od polskiego oddziału firmy Sony.

Dariusz Matusiak | GRYOnline.pl

Dariusz Matusiak

Dariusz Matusiak

Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

więcej