Recenzja gry Battle Chasers: Nightwar – RPG jak z obrazka - Strona 4
Battle Chasers: Nightwar to piękne RPG od ojca serii Darksiders. Joe Madureira wraz ze studiem Airship Syndicate stworzył udanego erpega, który trafi zarówno do fanów gatunku, jak i osób przyciągniętych jego komiksową oprawą graficzną.
Masaż oczu i uszu
Możemy sobie wmawiać, że nie forma się liczy, tylko treść, ale już Gombrowicz udowodnił, że to bzdura. W gruncie rzeczy jedno splata się z drugim. I w Battle Chasers zadbano, żeby oprawa audiowizualna tylko zwiększała przyjemność czerpaną z rozgrywki. Co tu owijać w bawełnę – Nightwar jest po prostu piękne, i to w sposób, którym będzie urzekać długo po tym, jak uroda palących nam procesory hiciorów dawno przeminie.
Urok produkcji Airship Syndicate tkwi w znakomitych projektach lokacji, postaci i ekwipunku, inspirowanych estetyką komiksowego pierwowzoru. W doborze kolorów i w płynnych, efektownych animacjach. Całość pociągnięto grubą krechą Madureirowego przerysowania, które poznaliśmy w Darksiders, i wspomnianych już online’owych hitów. Walka sprawia ogromną przyjemność także dlatego, że ciosy świetnie wyglądają. Czujemy moc każdego uderzenia, czaru czy wystrzału. Wchodzą z impetem i chcemy to oglądać raz za razem, a animacje zrywu to już w ogóle poezja agresji i destrukcji.
Piękno tej gry nie nudzi się też zbyt szybko, bo zadbano o dużą różnorodność otoczenia i ozdobników. Nawet mapa wyspy to małe dzieło sztuki, pomagające wczuć się w klimat gry. Widać, że graficy, projektanci i animatorzy pod wodzą zasłużonego rysownika przykładali wagę do każdego szczegółu. To jedna z najładniejszych pozycji niezależnych, jakie stworzono. Może spokojnie stanąć w jednym szeregu z Bastionem, Ori and the Blind Forest, Child of Light czy Pyre.
Wiele ciepłych słów należy się też udźwiękowieniu. Głosy aktorów podłożono porządnie, chyba że bierzemy pod uwagę polski dubbing, o którym im mniej powiemy, tym lepiej. Niech za cały komentarz wystarczy stwierdzenie, że więcej seksapilu ma w rodzimym wydaniu golem Calibretto niż Red Monica. Na szczęście możemy swobodnie przełączać się między wersjami językowymi.
Muzyka nie pozostawia natomiast żadnych wątpliwości. Kompozytorzy zaserwowali zestaw składający się nastrojowych, nostalgicznych melodii, sprzyjających swobodnemu podróżowaniu, oraz dziarskich, żwawych kawałków, które zachęcają, by przeżyć kolejną przygodę i cieszyć się każdym nieprawdopodobnym wydarzeniem.
Ciąg dalszy nastąpi
Battle Chasers: Nightwar to jedno z moich najprzyjemniejszych zaskoczeń growych tego roku. Zadowoli zarówno weteranów, którzy zjedli zęby na Chrono Triggerze czy kultowych odsłonach Final Fantasy, jak i początkujących, których przyciągnęła prześliczna oprawa graficzna. Produkcja Airship Syndicate jest bowiem małym dziełem sztuki wykonanym z pietyzmem i przyciągającym wyrazistą, komiksową urodą.
Choć „małym” to nie do końca sprawiedliwe określenie – dostaliśmy grę wypełnioną po brzegi atrakcjami, które spokojnie wystarczą na ponad czterdzieści godzin rozgrywki, i to mimo faktu, że budżet nie należał do imponujących.
Nieważne, czy zainteresowaliście się najnowszym dziełem Madureiry i spółki ze względu na przynależność gatunkową, powiązanie z popularnym komiksem czy po prostu dlatego, że przepięknie wygląda – będą to podwójnie dobrze wydane pieniądze. Po pierwsze dlatego, że choć nie wszystko wyszło tu w stu procentach, to jest to kawał znakomitej, wciągającej gry. Po drugie – jeśli przedsięwzięcie się twórcom zwróci, być może dostaniemy większą, bardziej rozbudowaną kontynuację z bardziej rozbudowanym światem.
Tak czy inaczej – warto po tę produkcję sięgnąć. Battle Chasers jest powiem przyrządzonym po amerykańsku jRPG-owym antydepresantem. To idealna propozycja dla tych, którym przejedli się już mesjanistyczni, udręczeni bohaterowie i którzy chcą wyruszyć w pełną przygód podróż z fajnymi towarzyszami. Będziecie się świetnie bawić.
O AUTORZE
Przy Battle Chasers zarwałem przynajmniej dwie nocki, a ogólnie na liczniku mam 35 godzin – i podejrzewam, że nie będzie to jakiś rekordowy wynik. W toku akcji odpuściłem sobie kilka zadań i aktywności pobocznych, by dociągnąć do finiszu kampanii. To całkiem długa gra, choć nie tak olbrzymia jak jRPG wypuszczane przez dużych wydawców. Niemniej nie żałuję choćby minuty spędzonej z dziełem Airship Syndicate. Jako ktoś, komu kilka dobrych dni wyjęły z życiorysu takie pozycje jak Dragon Quest, Chrono Trigger czy Final Fantasy VI, nie zdołałem mu się oprzeć. Gra zostawiła mnie z uczuciem przyjemnego niedosytu. Liczę na kontynuację i trzymam kciuki za sukces marki.
ZASTRZEŻENIE
Kopię gry Battle Chasers: Nightwar na PC otrzymaliśmy od firmy CDP.
Hubert Sosnowski | GRYOnline.pl