Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

FIFA 18 Recenzja gry

Recenzja gry 2 października 2017, 18:14

Recenzja gry FIFA 18 – kolejny udany sezon

FIFA 18 proponuje spokojną ewolucję dotychczasowych rozwiązań. Mamy zmiany w trybie fabularnym, karierze, poruszaniu się zawodników i tempie akcji, ale rewolucji tu nie uświadczycie. Tylko czy to źle? W końcu zwycięskiego składu się nie zmienia…

Recenzja powstała na bazie wersji PS4. Dotyczy również wersji PC, XONE, Switch

Ubiegłoroczna edycja serii FIFA dała fanom cyklu argument przeciw zarzutom, jakoby co dwanaście miesięcy kupowali tę samą grę ze zaktualizowanymi składami. Tryb fabularny z udziałem gwiazd z najwyższej półki, nowy silnik, dodatkowe opcje w trybie Ultimate Team – nowości było naprawdę sporo, a wszystkie prezentowały się co najmniej solidnie. Pod tym względem „osiemnastka” nie może równać się z poprzedniczką: tym, którzy w wirtualny futbol grywają od święta, zapewne wyda się, że znaczących zmian w zasadzie tu nie ma. To jednak nieprawda. FIFA 18 usprawnia rozgrywkę w niemal każdym z trybów, stanowiąc ewolucję w dobrym kierunku.

Transferowe cierpienia młodego Huntera

PLUSY:
  1. urozmaicony tryb „Droga do sławy”;
  2. rozbudowane, bardziej realistyczne negocjacje transferowe;
  3. większy wpływ warunków fizycznych zawodników na ich boiskowe poczynania;
  4. ładniejszy wizualnie tryb kariery;
  5. bardziej taktyczna rozgrywka;
  6. możliwość dokonywania szybkich zmian;
  7. nowe animacje, lepsze zachowanie publiczności i prześlicznie wykonane stadiony;
  8. świetne nowości w trybie FIFA Ultimate Team: Squad Battles oraz codzienne wyzwania.
MINUSY:
  1. „Droga do sławy” nie powala scenariuszem;
  2. komentarz niemal identyczny jak w ubiegłym roku;
  3. sędziowie często kiepsko radzą sobie z oceną sytuacji;
  4. system dośrodkowań z rzutów rożnych i wolnych nadal pozostawia wiele do życzenia.

Napisałem, że FIFA 18 usprawnia niemal każdy z trybów. Wyjątek stanowi drugi rozdział trybu fabularnego „Droga do sławy”, który budzi sprzeczne uczucia. Już w poprzedniej odsłonie można było narzekać na niedobór znaczących wyborów, a „osiemnastka” pogłębia ten problem. Po udanym debiutanckim sezonie w Premier League Alex Hunter staje się obiektem transferowych spekulacji i rozgrywek pomiędzy agentami, które ostatecznie zmuszają go do przenosin do innego klubu. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że gra nie pozwala nam nawet wyrazić opinii na temat ewentualnej zmiany barw – sterowany przez nas bohater automatycznie reaguje z entuzjazmem na każdą wzmiankę o transferze. Później wcale nie jest lepiej: wybory, w obliczu których stajemy, mają niewielkie konsekwencje dla przebiegu kariery Huntera.

Trzeba jednak przyznać, że zawirowania wokół Alexa wpływają pozytywnie na rozgrywkę w trybie fabularnym. O ile w pierwszym rozdziale często zdarzało się, że graliśmy mecz za meczem bez żadnych dodatkowych atrakcji, o tyle FIFA 18 regularnie próbuje serwować coś nowego. Już w pierwszych scenach lądujemy na brazylijskim podwórku, gdzie staczamy amatorski mecz trzech na trzech z miejscowymi dzieciakami – aż szkoda, że deweloperzy nie zdecydowali się na zrobienie z tego osobnego rodzaju rozgrywki.

Później mamy okazję grać na pozycjach odmiennych od tych, które wybraliśmy na samym początku, zwiedzić kilka stadionów w różnych zakątkach świata, a nawet sformować zabójczy duet w ataku z preferowanym partnerem. W „osiemnastce” pojawiła się też opcja personalizacji stylu Alexa Huntera – możemy wybrać mu ubrania, tatuaże czy ekstrawagancką fryzurę. Nie ma to oczywiście najmniejszego wpływu na jego boiskową dyspozycję, ale ładnie prezentuje się w licznych przerywnikach filmowych.

Przy takich trybunach aż strach strzelić Niemcom gola.

W drugim rozdziale „Drogi do sławy” obok znanych już postaci pojawiają się gwiazdy światowego futbolu. O ile jednak w poprzedniej części ich rola ograniczała się do wydukania kilku słów na temat Alexa w pomeczowym wywiadzie, tak tutaj niektóre z nich mają większy wpływ na fabułę. Oczywiście aktorstwo głosowe każdego z prawdziwych piłkarzy absolutnie nie jest najwyższej próby, chociaż z drugiej strony średnio ciekawy scenariusz też nie daje im zbyt wielu okazji, by zaprezentować ewentualny ukryty talent. Ogółem kolejna część „Drogi do sławy” pozostawia nas z niedosytem: urozmaicenie rozgrywki zdecydowanie temu trybowi służy, ale sama historia wydaje się mocno naciągana i skonstruowana w taki sposób, by gracz nie musiał podejmować żadnych poważniejszych decyzji.

Mecz komentowali dla państwa Dariusz Szpakowski i Jacek Laskowski

Recenzja gry FIFA 18 – kolejny udany sezon - ilustracja #2

Nasze boiskowe poczynania po raz kolejny komentuje duet Dariusz Szpakowski i Jacek Laskowski, nie ma więc co liczyć na rewolucję. Panowie powtarzają większość kwestii z poprzednich dwóch lat, a nowe wypowiedzi ograniczają się przede wszystkim do trybu „Droga do sławy”. Jeśli więc podobnie jak ja nie przepadacie za dotychczasowym polskim komentarzem, FIFA 18 raczej tego nie zmieni. Cóż, przynajmniej piłkarskich rad nie udziela nam Tomasz Hajto...

Rewolucja w transferach

Na szczęście „Droga do sławy” to nie jedyny tryb, który doczekał się zmian. Studio EA Sports postanowiło poważnie wzbogacić karierę, w której od dawna brakowało prawdziwie znaczących nowości. Już przy pierwszym podejściu w oczy rzucają się modyfikacje wizualne: teraz informacje na temat transferów, wyników i wypowiedzi trenerów przekazywane są nie tylko za pomocą suchego tekstu, ale także króciutkich filmików. Jeśli więc dokonamy jakiegoś spektakularnego zakupu, będziemy mogli zobaczyć urywek z prezentacji piłkarza. Do dyspozycji mamy też więcej statystyk dotyczących naszego zespołu, podanych w przejrzysty i przystępny sposób.

W FIFIE Milik może się poszczycić zdecydowanie lepszą skutecznością niż w prawdziwej reprezentacji.

Najważniejszą zmianą w trybie kariery jest jednak kompletnie odmieniony system transferów. Teraz wszelkie transakcje odbywają się poprzez spotkania menadżera z przedstawicielami innych klubów, agentami i samymi zawodnikami, zaprezentowane w postaci przerywników filmowych z opcjami dialogowymi (które niestety nie zostały nagrane – trzeba zadowolić się napisami). Same negocjacje rozbudowano: w umowach możemy zawrzeć m.in. klauzulę odstępnego, premię zależną od strzelonych w sezonie bramek czy procent od następnej sprzedaży.

Po uproszczonych transferach z poprzednich odsłon taki system jest bardzo miłym urozmaiceniem, choć posiada naturalnie pewne wady. Większość transakcji da się teraz przeprowadzić w jeden czy dwa dni, co trudno uznać za realistyczne – szczególnie gdy walczymy o podpis graczy z absolutnie najwyższej półki. Podejrzewam też, że przy szczególnie aktywnych okienkach transferowych duża liczba przerywników okaże się zwyczajnie nużąca.

Budowę drugiego polskiego zaciągu w Dortmundzie zaczynamy od ściągnięcia Piotrka Zielińskiego.

Dla miłośników taktyki

Sama rozgrywka nie zmieniła się diametralnie, ale osoby dobrze zaznajomione z „siedemnastką” od pierwszego gwizdka dostrzegą spore różnice. Wyraźnie wolniejsze stało się tempo akcji. Choć nadal możliwe jest wyprowadzenie zabójczej, błyskawicznej kontry, trudno opierać na niej całą taktykę. Zdecydowanie częściej jesteśmy zmuszeni do spokojnego rozgrywania piłki od własnej bramki i przechodzenia do ataku pozycyjnego. Ten jednak okazuje się bardziej skuteczny niż w poprzednich edycjach, bowiem sterowani przez sztuczną inteligencję zawodnicy są znacznie aktywniejsi w ofensywie i wykorzystują każdą okazję, aby wyjść na wolne pole.

Ruchliwi zrobili się także defensorzy, którzy ustawiają się zdecydowanie lepiej i stosunkowo rzadko gubią krycie. Wszystko to sprawia, że w sytuacjach podbramkowych w polu karnym jest tłoczno, ekscytująco, a nawet chaotycznie. Zawodnicy pod presją podejmują bardziej naturalne decyzje: naciskani gracze nie próbują na siłę rozgrywania od własnej bramki, a po prostu wybijają futbolówkę na połowę przeciwnika. W związku z tym wyraźnie odczuwalne są też różnice w klasie poszczególnych zespołów: o ile w FIF-ie 17 regularnie trafiało się, że nawet drużyny z polskiej Ekstraklasy pod pressingiem zaczynały wymieniać precyzyjne podania pomiędzy defensorami, w „osiemnastce” na takie popisy może sobie pozwolić tylko absolutna czołówka.

„Nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało...”.

Zawodnikom z niższej półki dużo częściej zdarza się też źle wymierzyć podanie czy zaliczyć niedokładne przyjęcie. Największymi gwiazdami światowego futbolu gra się natomiast łatwo i naprawdę przyjemnie – szczególnie drybling z użyciem prawej gałki stał się w ich wykonaniu bardziej intuicyjny. W przypadku niektórych piłkarzy deweloperzy postarali się nawet oddać ich charakterystyczny styl: Messi prowadzi więc piłkę bardzo blisko nogi, a Pogba biega, sadząc ogromne susy.

W najnowszej produkcji EA Sports wielką rolę odgrywają także atrybuty fizyczne poszczególnych zawodników. O ile w „siedemnastce” wielu graczy opierało swój skład wyłącznie na jak najszybszych piłkarzach, tutaj równie ważna jest siła, zwrotność czy skoczność. Oczywiście dynamiczni skrzydłowi nadal potrafią narobić zamieszania w defensywie przeciwnika, ale za sprawą bardziej zdyscyplinowanej obrony regularne rajdy bokiem boiska są mocno utrudnione. Broniący zawodnicy agresywniej walczą bark w bark lub po prostu szybkim ruchem wchodzą między przeciwnika i piłkę, zasłaniając ją.

W najnowszej FIFIE Lewandowski jest niemal nie do przeskoczenia. Strzelanie najlepszymi napastnikami świata to tutaj igraszka.

Silni gracze są także nieocenieni w środku pola: większa jest rola typowych „przecinaków”, którzy dobrym ustawianiem się, przepychaniem i wygrywanymi główkami potrafią całkowicie wyłączyć z zabawy pomocników drugiego zespołu. Z kolei w ataku najlepiej postawić na połączenie szybkości i mocy – jestem pewien, że tacy napastnicy jak Robert Lewandowski czy Romelu Lukaku zrobią furorę w trybie Ultimate Team, bo strzelanie nimi bramek jest naprawdę dziecinnie proste.

Inna kwestia, że sprawy nie utrudniają im bramkarze. Tak jak w „siedemnastce” najlepsi golkiperzy potrafili łapać bombę z pięciu metrów, tak teraz deweloperzy przesadzili w drugą stronę – wydaje się, że przewieszony przez poprzeczkę ręcznik mógłby stanowić skuteczniejszą zaporę przed atakami przeciwników. Niby jest to aspekt, który można szybko poprawić w jakiejś aktualizacji (i mam szczerą nadzieję, że EA Sports tak właśnie zrobi), na razie jednak zdobywanie kolejnych goli to igraszka. W starciach z komputerem problem ten nie jest aż tak widoczny, bo sztuczna inteligencja na wyższych poziomach trudności skutecznie uniemożliwia tworzenie wielu sytuacji podbramkowych, ale w trybach sieciowych, gdzie większość uczestników zabawy gra bardziej ofensywnie i gorzej się ustawia, mecze często kończą się iście hokejowymi rezultatami.

Stadiony świata

Zmiany w rozgrywce sprawiają, że „osiemnastka” na pierwszy rzut oka wydaje się zdecydowanie „cięższa”. Wrażenie to jednak zaraz znika, bo do bardziej taktycznego, cierpliwego podejścia da się szybko przyzwyczaić. Niemniej, o ile ewolucję w rozgrywce oceniam zdecydowanie pozytywnie, tak uważam, że nie wszystkie aspekty nowej FIF-y zmieniły się na lepsze. Sędziowie gwiżdżą faule z iście aptekarskim zacięciem: wystarczy najmniejszy kontakt w polu karnym, by arbiter główny wskazał na wapno. „Jedenastki” za drobne przewinienia to w „osiemnastce” prawdziwa plaga i podejrzewam, że szybko doczekają się patcha.

Warto jednak przy okazji pochwalić „Elektroników” za zmiany w sposobie wykonywania rzutów karnych. Poprzednia odsłona cierpiała bowiem za sprawą niepotrzebnie skomplikowanej mechaniki, przez którą połowa strzałów z jedenastego metra trafiała w trybuny, a połowa ledwo dolatywała do bramki. Teraz system ten został usprawniony i zamienienie karnego na gola jest zdecydowanie bardziej intuicyjne. Niezmienione pozostały za to dalekie rzuty wolne i rożne – otrzymujemy więc celownik, za pomocą którego możemy co do centymetra wybrać, gdzie chcemy posłać piłkę. Mnie ta mechanika nadal nie przekonuje: zdecydowanie wolałem tę z wcześniejszych edycji, gdzie dośrodkowania ze stałych fragmentów gry trzeba było wykonywać „na czuja”.

Na doping w najnowszej FIFIE narzekać nie można.

Recenzja gry FIFA 18 – kolejny udany sezon - ilustracja #2

Pod względem ścieżki dźwiękowej nowa FIFA tradycyjnie góruje nad Pro Evolution Soccerem. EA Sports zaproponowało soundtrack składający się przede wszystkim z elektronicznych utworów z hip-hopowym zacięciem. Odpalając najnowszą odsłonę serii, usłyszymy więc takie zespoły jak Weezer, alt-J czy Lorde. „Elektronicy” nakłonili nawet do współpracy popularny duet raperów Run The Jewels, który specjalnie na potrzeby gry przygotował nowy materiał.

Deweloperom należą się natomiast brawa za zaimplementowanie systemu szybkich zmian. Przed meczem możemy ustalić, jakich zawodników będziemy chcieli wprowadzić na boisko wraz z upływem czasu. Jeśli tego nie zrobimy, gra sama podpowie możliwe roszady – np. zdjęcie piłkarza z żółtą kartką, kontuzją lub zwyczajnie zmęczonego. Wystarczy tylko przytrzymać prawy trigger i zatwierdzić decyzję krzyżykiem podczas przerwy w meczu – zdecydowanie szybsze rozwiązanie od dotychczasowego wchodzenia do menu i ręcznego wymieniania poszczególnych graczy.

Pozytywne zmiany można też zaobserwować w oprawie wizualnej. Oczywiście nie ma mowy o takim przeskoku jak w przypadku poprzedniej edycji, gdzie jedną z najważniejszych nowości był silnik Frostbite, poprawki są jednak widoczne gołym okiem. Dodano m.in. kolejne animacje oraz ulepszono twarze poszczególnych piłkarzy, a przede wszystkim znacznie upiększono stadiony. Areny całkowicie różnią się od siebie klimatem, oświetleniem oraz oprawą – dla przykładu południowoamerykańskie boiska mają zdecydowanie cieplejszą kolorystykę, dzięki czemu aż czuć gorące powietrze. Zdecydowanie lepiej wygląda też publiczność. Modeli kibiców nadal nie ma wprawdzie na tyle, by nie wyłapać co najmniej kilku klonów w każdym tłumie, natomiast zachowują się oni coraz bardziej naturalnie – np. jeśli strzelec celebruje gola blisko trybun, fani zbliżają się do murawy i próbują uściskać zawodnika.

Fani podwórkowego futbolu w stylu FIFA Street niech nie robią sobie nadziei – taki obrazek zobaczymy tylko na samym początku „Drogi do sławy”.

Jeszcze lepszy Ultimate

Po oficjalnej premierze wreszcie mogłem przetestować też tryby sieciowe. Nowości trafiły przede wszystkim do szalenie popularnego trybu FIFA Ultimate Team, który dzięki dodanym funkcjom stał się przystępniejszy dla mniej doświadczonych osób. Moduł Squad Battles, pozwalający spróbować swoich sił z jedenastkami stworzonymi przez celebrytów, piłkarzy oraz najlepszych graczy, to doskonały sposób na zdobywanie kolejnych paczek z zawodnikami. Za dobre wyniki wspinamy się w rankingu rozgrywek – to, jaką otrzymamy nagrodę, jest uzależnione od osiągniętego szczebla. Mnie ten pomysł od razu przekonał: jest zdecydowanie bardziej intuicyjny niż dodane w ubiegłym roku budowanie zespołów, wymaga także umiejętności stricte boiskowych.

Sprawdza się także prosty system codziennych i tygodniowych wyzwań. Każdy gracz otrzymuje co 24 godziny nowy zestaw zadań, zarówno banalnie prostych (rozegraj mecz w dowolnym trybie, kup nowy strój), jak i bardziej skomplikowanych – np. strzelenie dwóch bramek włoskimi piłkarzami czy gol szczupakiem. Za zaliczenie pięciu wyzwań dostajemy nagrody, które są jeszcze jednym sposobem na podreperowanie budżetu. Z kolei w samej rozgrywce w oczy rzuca odświeżona prezentacja poszczególnych meczów: FUT wreszcie otrzymał wizualnie wyróżniającą się tablicę wyników, czcionki itp.

Zwycięstwo w Pucharze Ligi może nie jest szczególnie prestiżowe, ale trofeum to trofeum…

Dla fanów serii FIFA 18 będzie kolejną udaną odsłoną tego cyklu. Rewolucji w rozgrywce nie ma, ale z drugiej strony „siedemnastka” wcale jej nie potrzebowała. Nieco spowolniono tempo rozgrywania akcji, poprawiono ustawianie się futbolistów zarówno w ofensywie, jak i defensywie, zwiększono nacisk na fizyczność poszczególnych zawodników – wszystko to sprawia, że najnowsza część piłkarskiego cyklu wydaje się bardziej taktyczna. Jednocześnie niektóre zmiany psują nieco obraz całości. Mowa przede wszystkim o bramkarzach, których nieporadność (szczególnie w słabszych zespołach) potrafi doprowadzić do białej gorączki. Pomniejsze bolączki nie wpływają jednak na fakt, że „osiemnastka” jest zwyczajnie bardzo udanym symulatorem piłkarskim. Z radością przywitałem też nowości w trybie FIFA Ultimate Team – zarówno Squad Battles, jak i wyzwania to przemyślane i potrzebne dodatki. Inni gracze zapewne nie dostrzegą wielkich różnic w stosunku do poprzedniej części, ale miłośnicy serii zawiedzeni na pewno nie będą.

Poniżej znajdziecie dodatkową recenzję FIF-y 18 na konsoli Nintendo Switch.

FIFA w kieszeni

Siiiiiii!

PLUSY FIF-y NA SWITCHU:
  1. mobilność;
  2. w wersji handheldowej wygląda świetnie;
  3. płynne działanie;
  4. przy wszystkich ograniczeniach jest to jednak pełnoprawna FIFA 18;
  5. FRAJDA.
MINUSY FIF-y NA SWITCHU:
  1. niepełna zawartość (m.in. brak trybu fabularnego czy nowości w trybie Ultimate Team);
  2. słabsza oprawa graficzna;
  3. brak możliwości grania w sieci ze znajomymi (!).

Mobilna – identyczna jak na konsolach i PC – fajna. Z tych trzech elementów firma Electronic Arts, tworząc tegoroczną odsłonę serii FIFA na konsolę Nintendo Switch, mogła wybrać tylko dwa. W efekcie powstała gra inna niż na PlayStation 4 czy Xboksa One. Ma mniej zawartości – zabrakło chociażby trybu fabularnego „Droga do sławy” czy silnika Frostbite, który zadebiutował w cyklu rok temu. Czy to znaczy, że jest to gorsza odsłona serii? Nie, choć pewnie niższa cena, choćby nawet symbolicznie niższa, nieco złagodziłaby braki.

Zacznijmy od tego, czego w switchowej wersji gry FIFA 18 nie ma. Najbardziej w oczy rzuca się mniej efektowna oprawa graficzna. Mimo wszystko na ekranie przenośnym całość wygląda po prostu ładnie – efekt wprawdzie psują brzydkie trybuny pełne kwadratowych fanów, ale... aż tak często na nich nie patrzymy, żeby miało to większe znaczenie. Niezbyt szkoda zmian w systemie negocjacji w trybie kariery (opartym na silniku Frostbite) czy w ogóle całej „Drogi do sławy”, czyli trybu fabularnego – ten nie zbiera wysokich ocen i stanowi dodatek, po który sięga pewnie i tak zdecydowana mniejszość fanów gry. Bardziej boli brak systemu szybkich zmian czy niektórych elementów z trybu Ultimate Team, takich jak Squad Battles bądź codzienne wyzwania. Dziwi też niemożność grania ze znajomymi w sieci – mam nadzieję, że zostanie to poprawione niedługo, bo ten brak jest dość szokujący.

Mimo wszystko oceniam tę wersję pozytywnie. To pierwsza od pięciu lat odsłona serii na sprzęcie Nintendo, a ostatnia (FIFA 13 na WiiU) była i tak znacznie bardziej wykastrowana (w ogóle nie posiadała trybu Ultimate Team). Przy tych wszystkich wadach FIFA 18 na Switchu ma jedną ogromną zaletę – jest przenośna i można ją zabrać w dowolne miejsce w domu czy poza nim. To dla wielu rzecz nie do przecenienia. Poza tym to odsłona plasująca się pomiędzy starą i nową generacją, dobrze rokująca na kolejny rok. Jeśli więc grywacie od lat w FIF-ę, lepiej wybierzcie wersję na PC lub PS4. Jeśli jednak najważniejsza jest dla Was mobilność, to lepszej piłkarskiej gry do zabrania do plecaka po prostu nie ma. A przy wszystkich ograniczeniach jest to jednak pełnoprawna FIFA, a nie żaden jej substytut.

Wystawiamy FIF-ie na Switcha notę 7,5/10 (tę wersję ocenił Adam Zechenter).

O AUTORZE

Z najnowszą FIF-ą w wersji na PlayStation 4 spędziłem około czterdziestu godzin, testując opcje gry dla pojedynczego gracza, grając ze znajomymi oraz budując podstawy wymarzonego składu w trybie Ultimate Team. Z serią EA Sports znamy się od dziecka (FIFA 2001 była pierwszym tytułem, w który grałem na moim pierwszym komputerze), ostatnim kilku edycjom poświęciłem ponad sto godzin, rozgrywając zarówno kolejne kariery, jak i próbując swoich sił w FUT.

W odwiecznej debacie „FIFA czy PES” stoję za tą pierwszą serią, choć uważam, że w kwestii rozgrywki oba tytuły oferują szalenie dużo frajdy – po prostu na inne sposoby.

ZASTRZEŻENIE

Kopie gry FIFA 18 na PlayStation 4 i Nintendo Switch otrzymaliśmy nieodpłatnie od firmy Electronic Arts Polska.

Jakub Mirowski

Jakub Mirowski

Z GRYOnline.pl związany od 2012 roku: zahaczył o newsy, publicystykę, felietony, dział technologiczny i tvgry, obecnie specjalizuje się w ambitnych tematach. Napisał zarówno recenzje trzech odsłon serii FIFA, jak i artykuł o afrykańskiej lodówce low-tech. Poza GRYOnline.pl jego materiały na temat uchodźców, migracji oraz zmian klimatycznych publikowane były m.in. w Krytyce Politycznej, OKO.press i Nowej Europie Wschodniej. W kwestii gier jego zakres zainteresowań jest nieco węższy i ogranicza się do wszystkiego, co wyrzuci z siebie FromSoftware, co ciekawszych indyków i tytułów typowo imprezowych.

więcej

Oceny redaktorów, ekspertów oraz czytelników VIP ?

Saint GutFree Ekspert 14 maja 2018

(PS4) Po poprzedniej odsłonie, która wprowadziła naprawdę sporo nowości, FIFA 18 wydaje się być częścią bardzo stonowaną. Zmiany w rozgrywce nieco szkodzą dynamice meczów, ale pozwalają na bardziej taktyczne podejście do poszczególnych spotkań. Nowych opcji w Ultimate Team jest niewiele, ale wszystkie można traktować jako usprawnienie. Szkoda tylko, że tryb fabularny po raz kolejny nie potrafi zaangażować, przedstawiając scenariusz, w którym gracz ma jeszcze mniejszy wpływ na historię. To kolejna solidna odsłona, choć jeśli ktoś wcześniej nie był przekonany do cyklu, FIFA 18 raczej tego nie zmieni.

8.0
Recenzja gry FIFA 18 – kolejny udany sezon
Recenzja gry FIFA 18 – kolejny udany sezon

Recenzja gry

FIFA 18 proponuje spokojną ewolucję dotychczasowych rozwiązań. Mamy zmiany w trybie fabularnym, karierze, poruszaniu się zawodników i tempie akcji, ale rewolucji tu nie uświadczycie. Tylko czy to źle? W końcu zwycięskiego składu się nie zmienia…

Recenzja gry TopSpin 2K25 - Iga Świątek nie udźwignie sama całej tej produkcji
Recenzja gry TopSpin 2K25 - Iga Świątek nie udźwignie sama całej tej produkcji

Recenzja gry

Wielki był mój smutek spowodowany tym, że po premierze Top Spina 4 w 2011 roku nie doczekałem się nigdy Top Spina 5 (a czekałem całe 13 lat). Dzisiaj zaś dostałem TopSpin 2K25 i… sam nie wiem, co o nim myśleć.

Recenzja EA Sports FC 24 - nowa nazwa i (prawie) nowa gra
Recenzja EA Sports FC 24 - nowa nazwa i (prawie) nowa gra

Recenzja gry

EA Sports FC 24 to duchowy spadkobierca serii FIFA, który na każdym kroku stara się podkreślać swoją odmienność od poprzednich odsłon serii. Nie jest to jednak rewolucja, EA Sports nie wywróciło gry do góry nogami – i dobrze.