Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 19 kwietnia 2017, 16:00

Recenzja gry The Elder Scrolls: Legends – Magic i Hearthstone przy jednym zasiedli stole - Strona 3

Przyszły takie czasy, że co druga firma musi mieć swoją karciankę. Na scenę weszło właśnie The Elder Scrolls: Legends od Bethesdy – i zaliczyło całkiem dobre otwarcie, ale przyszłość tej gry stoi pod dużym znakiem zapytania.

Stół z przekrzywioną nogą

Do zera. :(

Gra nie uniknęła jednak kilku błędów, z czego najbardziej męczącym jest kiepska responsywność klikania kart i wyznaczania celów ataków. Wielokrotnie podczas rozgrywek spotkałem się z tym, że jednostka zwyczajnie nie zareagowała na rozkaz i musiałem wskazywać cel kilka razy, nim przyniosło to efekt. Gracze rozbestwieni intuicyjnością Hearthstone’a mogą nawet raz czy drugi wtopić turę, jeśli dadzą się ponieść wyrobionym odruchom. W efekcie będą zwyczajnie kilka ruchów w plecy. W takich produkcjach przy ograniczonej puli punktów życia to często oznacza być albo nie być.

Kampania ma swoje momenty. I graficzki...

Pod względem wizualnym The Elder Scrolls: Legends robi dobre pierwsze wrażenie. Oprawa artystyczna we wszystkich ekranach menu i na planszy utrzymuje surowy, skyrimowy klimat, obecny także w oszczędnie, ale ładnie animowanych przerywnikach w kampanii.

Graficzki zamieszczone na kartach również wpływają na nastrój i wyglądają przyzwoicie, choć są nieco pozbawione wyrazu. Ot, wojowie, potwory i zwierzęta, jakich wiele przewinęło się już przez kolekcje graczy. Ani to śmieszne, ani groźne. Poprawne. Muzyczka zaś plumka sobie w tle i próbuje uderzać w odpowiednie struny podczas kampanii, generalnie nie przeszkadzając w niczym.

Tu dochodzimy do największego problemu The Elder Scrolls: Legends. Tej grze brakuje charakteru. Przy wszystkich bajerach, jakie oferuje, jest zwyczajnie pozbawiona wyrazu i nie ma siły przebicia. Cierpi na niedobór chemii w relacji z graczem. Pewnie, gdy trwa rozgrywka, są emocje, jak podczas każdej zabawy opartej na rywalizacji, otwieraniu pakietów kart towarzyszy napięcie i niepewność, ale kiedy zamykasz program – nie czujesz tego opętania każącego za chwilę wrócić na jeszcze jedną rundkę.

Skyrim: The Gathering

Akcja ostatniej szansy.

Na dodatek Legends pozostaje w tyle pod względem tła, na jakim jest zbudowane. Gwint ma charakterystyczne postacie z Wiedźmina, które pokochały rzesze graczy. Za Hearthstone’em stoi potęga WarCraftów, wszystkich tych Dragonlordów, Utherów, Sylwan i innych bohaterów, którzy kształtowali kilka pokoleń graczy. Niektórzy zaliczyli nawet występ na dużym ekranie. A Legends? Legends wprowadza nowe, standardowe sylwetki w kampanii i dorzuca smaczki, które rozpoznają zapaleńcy RPG-owych odsłon The Elder Scrolls, ale tak szczerze – ile postaci z serii Bethesdy zapisało się trwale w popkulturze?

Sumując wszystko powyższe, obawiam się, że mimo ciekawego miksu rozwiązań typowych i unikatowych, mimo tego, że gra się całkiem przyjemnie i naprawdę jest co robić – obawiam się, że pozycja ta zginie w tłumie. Bo nie jest tak rozpoznawalna jak konkurencja.

O AUTORZE

Z karciankami znamy się nie od dziś, czasem dosiadam się do stołu z Magikiem, w domu kurzy mi się całkiem pokaźna kolekcja kart do Dice Masters, chwilę romansowałem z Earthcore’em, a dzień pracy zaczynam od rundki w Hearthstone’a. Czekam też na Gwinta. I kiedy tak patrzę na to poletko – po którym biega jeszcze przynajmniej paru mocnych zawodników – zastanawiam się, czy jest miejsce dla jeszcze jednej, przyzwoitej wprawdzie i ciekawej, ale pozbawionej pazura karcianki…

ZASTRZEŻENIE

Dodatkowe pakiety kart otrzymaliśmy od firmy Cenega, obsługującej w Polsce Bethesda Softworks.

Hubert Sosnowski | GRYOnline.pl

Hubert Sosnowski

Hubert Sosnowski

Do GRYOnline.pl dołączył w 2017 roku, jako autor tekstów o grach i filmach. Obecnie jest szefem działu filmowego i portalu Filmomaniak.pl. Pisania artykułów uczył się, pracując dla portalu Dzika Banda. Jego teksty publikowano na kawerna.pl, film.onet.pl, zwierciadlo.pl oraz w polskim Playboyu. Opublikował opowiadania w miesięczniku Science Fiction Fantasy i Horror oraz pierwszym tomie Antologii Wolsung. Żyje „kinem środka” i mięsistą rozrywką, ale nie pogardzi ani eksperymentami, ani Szybkimi i wściekłymi. W grach szuka przede wszystkim dobrej historii. Uwielbia Baldur's Gate 2, ale na widok Unreal Tournament, Dooma, czy dobrych wyścigów budzi się w nim dziecko. Rozmiłowany w szopach i thrash-metalu. Od 2012 roku gra i tworzy larpy, zarówno w ramach Białostockiego Klubu Larpowego Żywia, jak i komercyjne przedsięwzięcia w stylu Witcher School.

więcej