Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 20 marca 2017, 08:55

Recenzja gry Mass Effect: Andromeda – znajoma podróż w nieznane - Strona 4

5 lat przyszło nam czekać na kolejną odsłonę sagi Mass Effect. Tym razem bez Sheparda, bez znajomych towarzyszy i w zupełnie nowej galaktyce. Czy najnowsza gra BioWare spełnia oczekiwania fanów i zachęca nowe pokolenie do podróży kosmicznych?

Bezmiar wieloosobowego kosmosu

Nikt nie mówił, że wszyscy rdzenni mieszkańcy Andromedy mają dobre zamiary.

Recenzja gry Mass Effect: Andromeda – znajoma podróż w nieznane - ilustracja #2

Łakomym kąskiem dla każdego szanującego się fana serii jest oczywiście możliwość korzystania z pancerza sygnowanego emblematem N7. Choć żadne z bliźniaków nie może bezpośrednio dołączyć do sił specjalnych Przymierza Układów, możliwe jest przeprowadzenie badań, a następnie stworzenie sobie takiego pancerza… czego oczywiście nie omieszkałem zrobić w trakcie rozgrywki.

Andromeda ma również swój własny system prowadzenia badań oraz rzemiosła. W tym pierwszym przypadku w trakcie rozgrywki pozyskujemy dane badawcze należące do jednej z trzech kategorii: pochodzące z Drogi Mlecznej, z Helejosa oraz dane Porzuconych. Każda grupa posiada uzbrojenie oraz pancerze dające odmienne bonusy, dzięki czemu możemy dopasować ekwipunek do kierunku, w którym rozwijamy postać. Po przeprowadzeniu badań należy oczywiście taki przedmiot wytworzyć z gromadzonych w trakcie gry surowców. Część z nich zbieramy na planetach, część wydobywamy przy użyciu drona ściąganego zza kierownicy Nomada, a trochę możemy znaleźć, badając anomalie w kosmosie.

A skoro już o przestrzeni kosmicznej mowa… jest przepiękna! Twórcy po raz pierwszy w dziejach serii zdecydowali się na pełne wymodelowanie wszechświata, który obserwujemy nie tylko z poziomu mapy galaktyki, ale również patrząc przez okna Tempesta. Choć zostało to okupione ukrytym pod animacjami podróży doczytywaniem się gry, warto uzbroić się w cierpliwość i podziwiać widoki. Artystom i grafikom kłaniam się w pas za ten aspekt ich pracy, bo dzięki temu mam już całkiem pokaźną kolekcję tapet na pulpit.

Plecak skokowy umożliwia nie tylko łatwiejsze poruszanie się, ale pozwala również na uzyskanie lepszej pozycji strzeleckiej.

Sama eksploracja kosmosu pozostaje bliska temu, co znamy z poprzednich odsłon serii – z poziomu mapy galaktyki przenosimy się do różnych układów w Gromadzie Helejosa, gdzie analizujemy planety i bierzemy pod lupę napotkane anomalie. Tym razem na szczęście obyło się bez żmudnego skanowania każdego miejsca w poszukiwaniu zasobów, z ograniczoną liczbą dronów badawczych oraz limitowanym paliwem.

Choć Andromeda zaprzedała duszę diabłu o imieniu „gry akcji”, nie brakuje tu nieźle wykonanych elementów RPG. Poza wspomnianym wcześniej rozbudowanym rozwojem postaci, który na początku może przytłoczyć mnogością dostępnych umiejętności, zmieniono również system dialogów. Razem z Shepardem pożegnano system paragona i renegata – zamiast tego w rozmowach wypowiadamy się, używając jednego z czterech tonów. Koło dialogowe zawiera oczywiście odpowiednie ikonki, wskazujące na typ naszej reakcji. Nic nie stoi na przeszkodzie, by opieprzyć naszego podwładnego za podjęcie głupich decyzji, przez które znaleźliśmy się w danej sytuacji, lub powiedzieć coś nieodpowiedniego w trakcie rozmowy z jakimś oficjelem.

Biesie, zmieniłeś się, odkąd ostatnim razem się widzieliśmy!

Andromeda, w związku z ciepłym przyjęciem przez wielu graczy tego trybu w trzecim Mass Effekcie, posiada multiplayer, który w głównych założeniach jest identyczny z poprzednim. Ponownie mierzymy się kooperacyjne z falami wrogów, co jakiś czas dostając do wykonania zadania. Jednak modyfikacje w systemie walki spowodowały pewne zmiany – tym razem musimy stawić czoła siedmiu falom zamiast jedenastu, a mnogość postaci udostępnionych do gry i ograniczenia w wachlarzu umiejętności wymagają większej współpracy przy komponowaniu drużyny.

Jeśli jednak nie macie ochoty na starcia online, zawsze pozostaje możliwość wysyłania ekip na misje bez naszego udziału. Takie akcje przynoszą korzyści zarówno w multiplayerze, jak i w kampanii dla jednego gracza. Jeżeli podobała Wam się rozgrywka dla wielu osób w poprzedniej odsłonie serii, tutaj również spędzicie sporo godzin; jeśli jednak zupełnie nie była to Wasza para (kosmicznych) kaloszy, Andromeda nic w tej kwestii nie zmieni.

Michał Mańka

Michał Mańka

Przygodę z GRYOnline.pl rozpoczął w kwietniu 2015 roku od odpowiadania na maile i przygotowywania raportów w Excelu. Później zajmował się serwisem Gameplay.pl, działem publicystyki na Gamepressure.com i jego kanałem na YouTube, w międzyczasie rozwijając swoje umiejętności w tvgry.pl. Od 2019 roku odpowiadał za stworzenie i rozwijanie kanału tvfilmy, a od 2022 roku jest redaktorem prowadzącym dział wideo, w którego skład w tym momencie wchodzi tvgry, tvgry+, tvfilmy oraz tvtech. Zatrudnienie w GRYOnline.pl po części zawdzięcza filologii angielskiej. Mimo że obecnie pracuje na wielu frontach, najbliższy jego sercu nadal pozostaje gaming. W wolnych chwilach czyta książki, ogląda seriale i gra na kilku instrumentach. Nieprzerwanie od lat marzy o posiadaniu Mustanga.

więcej