Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Night in the Woods Recenzja gry

Recenzja gry 25 lutego 2017, 13:00

Recenzja gry Night in the Woods – Twin Peaks spotyka Cartoon Network

Gdy Twin Peaks spotyka Stranger Things, a wszystko ubrane jest w stylistykę rodem z Cartoon Network to rodzi się Night in the Woods, czyli świetny „indyk” z naciskiem na melancholijny klimat i niebanalną historię.

Recenzja powstała na bazie wersji PC. Dotyczy również wersji PS4, XONE

PLUSY:
  1. świetna opowieść, dialogi i postacie!
  2. klimat melancholii i niepokoju;
  3. ładna grafika;
  4. fantastyczna muzyka;
  5. przyjemny gameplay;
  6. parę urozmaicających zabawę minigierek.
MINUSY:
  1. coraz bardziej wydłużające się loadingi;
  2. momentami uciążliwy backtracking;
  3. zakończenie mogłoby być lepsze.

Wiecie, jak to jest z dziełami sztuki. Nie muszą być idealne, żeby nas chwycić za gardło. By zostawić ślad. Podobnie ma się sprawa z Night in the Woods studia Infinite Fall. Można znaleźć rysy na tym malowidle, ale i tak będziemy je podziwiać.

Znacie to dojmujące uczucie niepokoju? Właśnie wysiedliście z autobusu, nadciąga wieczór. Wróciliście do domu po miesiącach nieobecności. Widzicie sielską otoczkę, ciepłe kolory i uśmiechniętych mieszkańców, ale macie przeczucie, że ten przebiegający po karku dreszcz to coś więcej niż wpływ jesiennego chłodu. Witajcie w Possum Springs, kolejnej amerykańskiej mieścinie w stanie Wygwizdowo Dolne.

Najpierw była całkiem udana kampania na Kickstarterze. Alec Holowka, spec od „indyków”, zebrał ekipę zapaleńców i artystów, którzy mieli dać życie Night in the Woods. Zrzuta się udała, próg pękł pierwszego dnia, a ostatecznie czterokrotnie przekroczono wartość wymaganej kwoty. Możliwe, że część kasy poszła na dodatkowe szampany do oblewania sukcesu, bo Infinite Fall traktowało kolejne daty premiery jak mgliste terminy, które można olewać. No, ale wreszcie gra dotarła do mety procesu wydawniczego.

Wlazł kotek na płotek i... hm, tutaj wersje zaczynają się różnić.

Night in the Woods to w gruncie rzeczy prosta krzyżówka gry platformowej i przygodowej. Wszelkie mechanizmy rozgrywki zaprzęgnięto tu do opowiadania historii. Dlatego gra nie robi z gameplayu wielkiej filozofii. Poruszamy się strzałkami w prawo i w lewo. Mamy jeszcze przyciski do skoku oraz wchodzenia w interakcje z otoczeniem i postaciami.

Większość gry skupia się na platformówkowej eksploracji miasteczka i okolic oraz rozmowach z napotkanymi postaciami. Gameplay okazjonalnie urozmaicają minigierki, naprawdę proste zagadki i parę znajdziek na krzyż. Dość, żeby nie dopadła nas monotonia, ale tylko tyle, by nie wybić nas z rytmu. To standardowe, choć przyjemne rozwiązania, które mają przede wszystkim wspierać podążanie za fabułą. Dlatego skupmy się na meritum – czyli treści i formie.

Przed państwem – mistrzyni resting crocodile face.

Cienie nad Possum Springs

Nie dajcie się zwieść pozorom. Fakt, że wcielamy się w młodą i sympatyczną... kotkę przemierzającą otoczenie rodem z kreskówki to tylko zmyłka. Jeśli oglądając screeny, uwierzyliście, że można tę grę sprezentować szkrabom do lat dwunastu – zaklinam Was, nie róbcie tego. Za bajkową stylizacją kryją się niepokój i strach żywcem wyjęte ze słynnego serialu Davida Lyncha. Towarzyszą nam już od pierwszych chwil, czemu trudno się dziwić, zważywszy na odważną problematykę, przeznaczoną dla dojrzałych – przede wszystkim emocjonalnie – odbiorców.

Night in The Woods potrafi się doskonale ze swoją naturą kryć. Pierwsze akty przebiegają spokojnie, niezwykle rzadko coś wybija nas z rytmu, w jakim funkcjonuje podupadające, niegdyś górnicze, miasteczko. Poznajemy je z perspektywy Mae Borowskiej, kocicy, która rzuca studia i postanawia wrócić w rodzinne strony. Szybko jednak odkrywa, że Possum Springs, jakie znała, przestało istnieć. Jest... gorzej. Bieda zagląda mieszkańcom w oczy. Wszystkich wokół dotyka frustracja, zmęczenie i melancholia – także najbliższych Mae, rodzinę i przyjaciół.

Więc mówisz, że laptop, który kupiliśmy, służy tylko do pracy?

W Possum Springs spotykamy galerię nietuzinkowych, świetnie wymyślonych postaci. Przodują w tym zwłaszcza rodzice naszej kotki oraz jej przyjaciele. Każdy z nich ma swoje problemy, życie osobiste, lęki, nadzieje, marzenia. Przegapili już niektóre szanse, przeżyli różne tragedie – ale wciąż walczą. A poza tym okazują się zdrowo zakręceni w nieoczywisty sposób. Cechują ich dziwne jazdy, nietypowy styl mówienia – i nawet jeśli są postaciami pozytywnymi, budzą lekki niepokój. Podczas obcowania z niektórymi bohaterami udziela nam się nastrój rodem z serialu Twin Peaks.

Wszystko ożywa dzięki dialogom. Dawno nie widziałem tak świetnych tekstów. Są zróżnicowane, zabawne, poruszające, często dotykają poważnych problemów. Kilka z nich to wręcz perełki pełne przewrotnego humoru, ciepłej refleksji oraz odrobiny psychodelii. Czynią niektórych bohaterów wyjątkowymi. Mnie osobiście rozbrajał schopenhauerowski humor Bae, przyjaciółki Mae (krokodylki z sentymentem do gotyckich wdzianek), hiperaktywne popisówy kumpla Gregga i poranne rozmowy z mamą głównej bohaterki. To jedna z tych gier, w przypadku których zdecydowanie warto znać angielski.

Sama Mae to zresztą niezwykle interesująca postać. Nieco niesforna, tryskająca energią, sprytna dziewczyna, która najwyraźniej przekroczyła próg dorosłości niekoniecznie tak, jakby sobie tego życzyła – zdaje się skrywać pewną tajemnicę. Mimo niewesołej sytuacji potrafi jednak zachować humor i rzucić naprawdę zabawną odzywką.

Hubert Sosnowski

Hubert Sosnowski

Do GRYOnline.pl dołączył w 2017 roku, jako autor tekstów o grach i filmach. Obecnie jest szefem działu filmowego i portalu Filmomaniak.pl. Pisania artykułów uczył się, pracując dla portalu Dzika Banda. Jego teksty publikowano na kawerna.pl, film.onet.pl, zwierciadlo.pl oraz w polskim Playboyu. Opublikował opowiadania w miesięczniku Science Fiction Fantasy i Horror oraz pierwszym tomie Antologii Wolsung. Żyje „kinem środka” i mięsistą rozrywką, ale nie pogardzi ani eksperymentami, ani Szybkimi i wściekłymi. W grach szuka przede wszystkim dobrej historii. Uwielbia Baldur's Gate 2, ale na widok Unreal Tournament, Dooma, czy dobrych wyścigów budzi się w nim dziecko. Rozmiłowany w szopach i thrash-metalu. Od 2012 roku gra i tworzy larpy, zarówno w ramach Białostockiego Klubu Larpowego Żywia, jak i komercyjne przedsięwzięcia w stylu Witcher School.

więcej

Oceny redaktorów, ekspertów oraz czytelników VIP ?

kalevatar Ekspert 24 marca 2017

(PC) Night in the Woods to gra która wie, że bóg jest kotem, nie ma czegoś takiego jak zła pizza, a czasem rzeczy są po prostu dziwne. Dawno nie spotkałam tak świetnie napisanych postaci, celnych obserwacji i błyskotliwych dialogów, jak w tej gierce skleconej przez kilka osób ze sznurka, spinaczy biurowych i pustych kubków po kawie. Bless this mess.

9.0
Recenzja gry The Inquisitor. To nie obroniłoby się nawet w 2005 roku
Recenzja gry The Inquisitor. To nie obroniłoby się nawet w 2005 roku

Recenzja gry

Czy to się mogło udać? Czy mimo wszystkich znaków na niebie i ziemi The Inquisitor na motywach cyklu o Mordimerze Madderdinie Jacka Piekary mógł ostatecznie okazać się porządną grą? Niestety nie mam dobrych wieści.

Recenzja gry Niezwyciężony - godny hołd dla Stanisława Lema
Recenzja gry Niezwyciężony - godny hołd dla Stanisława Lema

Recenzja gry

Stanisław Lem długo – za długo – czekał na swój czas w świecie gier wideo. Myślę, że byłby rad widząc, jak polskie studio Starward Industries przeniosło jego Niezwyciężonego do interaktywnego medium. Co nie musi oznaczać, że to wybitna gra.

Recenzja Return to Monkey Island - to (nie) jest gra dla starych ludzi
Recenzja Return to Monkey Island - to (nie) jest gra dla starych ludzi

Recenzja gry

Return to Monkey Island to gra, w której w końcu, po tylu latach, wielu z nas odkryje sekret Małpiej Wyspy. Prowadzi do niego ciepła, kolorowa i nostalgiczna przygoda zamknięta w pomysłowej, świetnie napisanej, metatekstualnej przygodówce.