Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 4 listopada 2016, 14:41

Recenzja gry Titanfall 2 - Mój przyjaciel tytan - Strona 4

Titanfall 2 został na nas zrzucony tydzień po Battlefieldzie 1 i tydzień przed Call of Duty: Infinite Warfare. Z przyjemnością mogę stwierdzić, że nowa produkcja od Respawn Entertainment śmiało może podjąć rękawicę.

To ja poproszę ten zielony w paski

Progres i możliwość dostosowywania postaci stały się nieodłącznymi elementami gier sieciowych. W Titanfallu 2 na początku dostajemy kilka slotów z predefiniowanym uzbrojeniem oraz selekcją wzmocnień, z których nasz pilot może korzystać. Dodatkową broń, tytany oraz specjalne umiejętności awatara odblokowujemy wraz ze zdobywaniem kolejnych poziomów i zasług (inna forma punktów doświadczenia) lub – gdy jesteśmy dość niecierpliwi – możemy kupić je za kredyty otrzymywane po każdym meczu. Granie konkretnym mechem oraz z użyciem danego karabinu podnosi również poziom naszego wyposażenia (rozwiązanie znane z serii Call of Duty – i to nie bez powodu). I tak, doskonaląc nasze narzędzie zniszczenia, odblokowujemy chociażby nowe celowniki oraz perki oferujące większy magazynek lub szybsze przełączanie się między strzelaniem z biodra a strzelaniem mierzonym.

Pimp My Titan?

Dostępne w Titanfallu 2 mechy oferują odmienne rozwiązania graczom, którzy preferują skrajnie różne sposoby walki. Jeśli zdecydujesz się na wybranie Ronina, twoim atutem będzie mobilność oraz atak z zaskoczenia, a jeśli postawisz na Legiona, który zdecydowanie nie może popisać się dynamiką ruchu, możesz liczyć na potężnego kopa w ofensywie. Balans pomiędzy tytanami jest przemyślany i to już od nas i naszych umiejętności zależy, jak poradzimy sobie na polu bitwy. Jeśli jakiś mech nam nie odpowiada, należy po prostu spróbować innego – można się mile zaskoczyć, korzystając z zupełnie odmiennego zestawu umiejętności i wyposażenia. Decyzję używania predefiniowanych tytanów (pierwszy Titanfall pozwalał na dostosowanie mecha na trzech podstawowych platformach) uważam za zdecydowany plus, ponieważ wprowadza to niejako element klasowości, który wzbogaca starcia o kolejną warstwę taktyczną.

Jeśli uważacie, że map oraz trybów jest zbyt mało, mam dla Was dobrą wiadomość: Respawn Entertainment planuje z czasem wypuszczać za darmo kolejne mapy oraz tryby gry, co nie jest zbyt częstą praktyką w dzisiejszych czasach. Nie spotkamy się tu więc z season passem, znanym choćby z serii Battlefield, ale i tak możemy liczyć na przedłużenie zainteresowania multiplayerem.

Naszego awatara wyróżnić da się także za pomocą odblokowywanych w trakcie gry sztandarów i symboli. Oprócz tego do wyboru mamy masę barw kombinezonu i broni, które odblokowujemy wraz z kolejnymi meczami i zasługami. Choć zdecydowanie nie jest to funkcjonalność pierwszej potrzeby, została ona zrealizowana całkiem nieźle i w sposób, który mi bardzo odpowiada – nie czuję się zmuszany do zmiany kolorystki sprzętu, ale mogę to zrobić, jeśli mam na to ochotę. Poza tym, skoro dostałem już możliwość posiadania własnego tytana, to dlaczego nie dodać mu odrobiny indywidualizmu za pomocą kilku barw? Miłą odskocznią od codzienności jest za to brak mikropłatności – na każdy element dekoracyjny musimy po prostu zapracować.

Czy to ptak?! Czy to samolot?!

Zmiany i nowości

Poza wspomnianym powyżej klasowym systemem wyboru tytanów pewne elementy zmieniły się również u samych pilotów. Do dyspozycji oprócz różnego rodzaju granatów mamy teraz choćby nóż z sonarem, który pozwala tymczasowo oznaczyć wrogów na mapie. Największą frajdę sprawia jednak linka o kilku różnych zastosowaniach – z jednej strony usprawniamy w ten sposób poruszanie się i łatwiej docieramy do miejsc, gdzie dostanie się nawet z plecakiem skokowym stanowi nie lada wyczyn, z drugiej możemy grać dzięki temu bardziej agresywnie i szybciej zbliżyć się do wroga. Pamiętajcie, że to właśnie w pierwszej odsłonie Titanfalla pojawiło się charakterystyczne „rodeo” – możliwość wskoczenia pilotem na tytana i wyjęcia mu baterii lub wrzucenia granatu do kokpitu.

Michał Mańka

Michał Mańka

Przygodę z GRYOnline.pl rozpoczął w kwietniu 2015 roku od odpowiadania na maile i przygotowywania raportów w Excelu. Później zajmował się serwisem Gameplay.pl, działem publicystyki na Gamepressure.com i jego kanałem na YouTube, w międzyczasie rozwijając swoje umiejętności w tvgry.pl. Od 2019 roku odpowiadał za stworzenie i rozwijanie kanału tvfilmy, a od 2022 roku jest redaktorem prowadzącym dział wideo, w którego skład w tym momencie wchodzi tvgry, tvgry+, tvfilmy oraz tvtech. Zatrudnienie w GRYOnline.pl po części zawdzięcza filologii angielskiej. Mimo że obecnie pracuje na wielu frontach, najbliższy jego sercu nadal pozostaje gaming. W wolnych chwilach czyta książki, ogląda seriale i gra na kilku instrumentach. Nieprzerwanie od lat marzy o posiadaniu Mustanga.

więcej