Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 8 kwietnia 2016, 08:17

Recenzja gry Baldur's Gate: Siege of Dragonspear - powrót podstarzałego króla - Strona 3

Po kilkunastu latach przerwy otrzymujemy kolejny ważny rozdział opowieści o Dziecięciu Bhaala i Wrotach Baldura – ważny, bo Siege of Dragonspear okazuje się ze wszech miar godne firmowania marką Baldur’s Gate.

Wraz z rozwojem wydarzeń powrót do wcześniejszych lokacji staje się niemożliwy. Choć to może brzmieć jak duża niedogodność, konstrukcja fabuły dobrze uzasadnia takie rozwiązanie.

Recenzja gry Baldur's Gate: Siege of Dragonspear - powrót podstarzałego króla - ilustracja #2

A co powiecie na fakt, że Siege of Dragonspear przemyca do Forgotten Realms delikatne naleciałości ze Sfer znanych z Planescape: Torment? Na początku przygody możemy wejść w posiadanie wyjątkowych gogli o nazwie Spectacles of Spectacle. Gdy któryś z członków drużyny je założy, jesteśmy w stanie dostrzegać w wybranych miejscach duchowe emanacje istot z innych wymiarów i przyzywać je, by wchodzić z nimi w rozmaite interakcje. Podobnych, równie ciekawych smaczków jest pełno w nowych Wrotach Baldura.

Jednak przygoda przykuwa do monitora nie tylko za sprawą ciekawej fabuły. Równie ważna – jeśli nie ważniejsza – jest ogólna konstrukcja zabawy. Beamdog zręcznie uniknął pułapki, w jaką wpadło wielu twórców tzw. „klasycznych RPG” (np. BioWare przy Dragon Age: Origins), i nie rozciągnął sztucznie kampanii, zmieniając grę na pewnych etapach w siermiężnego hack-and-slasha. W Siege of Dragonspear w umiejętny sposób rozłożono akcenty, przeplatając ze sobą w zdrowych proporcjach walkę, czystą eksplorację, prowadzenie dialogów etc. Choć nie brakuje przedzierania się przez lochy pełne potworów i pułapek (jak przystało na Dungeons & Dragons), nie są to sekwencje na tyle długie, by wywołać znużenie, tym bardziej że nawet w podziemiach natykamy się regularnie na neutralne postacie, które mogą zabawić nas rozmową i uraczyć pomniejszym zadaniem do wykonania. Z kolei starcia swoją umiarkowaną częstotliwość nadrabiają całkiem wysokim poziomem trudności. Co zaś się tyczy dialogów, to nie stanowiłyby one wartości samej w sobie, gdyby nie fakt, że ich czytanie – a w wybranych momentach także słuchanie – sprawia dużą przyjemność. Sylwetki NPC są przerysowane w sposób właściwy uniwersum Forgotten Realms (a więc nierzadko bardzo zabawny), w natłoku spotkań z rozmaitymi indywiduami nie zabrakło też miejsca na poruszenie poważniejszych i bardziej dojrzałych tematów – np. wspomniani uchodźcy we Wrotach Baldura są źródłem kilku niełatwych dylematów, przed jakimi może stanąć gracz.

Choć nie uświadczymy tu bezpośrednich odwołań do Planescape: Torment, podczas spotkań z mieszkańcami Sfer i tak robi się ciepło na sercu.

Tym większa szkoda, że nie otrzymaliśmy polskiej wersji językowej... chociaż stwierdzenie to nie do końca odpowiada stanowi faktycznemu. Siege of Dragonspear nie jest w całości po angielsku, bo to, co zostało przetłumaczone w „podstawce”, wyświetla się po polsku również w dodatku. Prowadzi to do dość kuriozalnej sytuacji, w której dialogi są angielskie, a opisy przedmiotów i zaklęć w większości przypadków polskie, natomiast wśród towarzyszy na tle wszystkich postaci, posługujących się mową Szekspira, wyróżnia się Jaheira, która rusza do boju ze swojskim okrzykiem „Za poległych!” na ustach. Niemniej można oczekiwać, że spolszczenie prędzej czy później się pojawi – jeśli nie z inicjatywy Beamdoga, to za sprawą przedsiębiorczych fanów Wrót Baldura.

Recenzja gry Baldur's Gate: Siege of Dragonspear - powrót podstarzałego króla - ilustracja #4

Przez internet przetacza się obecnie fala zajadłej krytyki pod adresem Siege of Dragonspear, która jest spowodowana nachalnym rzekomo propagowaniem treści SJW i LGBT w grze (transseksualizm, feminizm itp.). Zarzuty opierają się przy tym zaledwie na pojedynczych liniach dialogowych, i to takich, które pojawiają się gdzieś od niechcenia i niezobowiązująco. Nie są to żadne wzniosłe frazesy włożone w usta głównych postaci w kluczowych momentach fabuły, tylko żarty lub stwierdzenia rzucane mimochodem przez drugorzędnych NPC (powyżej widzicie jedną z bardziej „kontrowersyjnych” kwestii). Prawdę mówiąc, osobiście nie byłem świadom „problemu”... dopóki nie oderwałem się od gry, by zajrzeć do internetu (mimo że natknąłem się wcześniej na owe feralne teksty). Jestem więc niemal pewien, że Was też nie uderzy tu żadna propaganda – chyba że ktoś jest przewrażliwiony i sam będzie próbował psuć sobie zabawę, szukając na siłę afery w Siege of Dragonspear.

Krzysztof Mysiak

Krzysztof Mysiak

Z GRYOnline.pl związany od 2013 roku, najpierw jako współpracownik, a od 2017 roku – członek redakcji, znany także jako Draug. Obecnie szef Encyklopedii Gier. Zainteresowanie elektroniczną rozrywką rozpalił w nim starszy brat – kolekcjoner gier i gracz. Zdobył wykształcenie bibliotekarza/infobrokera – ale nie poszedł w ślady Deckarda Caina czy Handlarza Cieni. Zanim w 2020 roku przeniósł się z Krakowa do Poznania, zdążył zostać zapamiętany z bywania na tolkienowskich konwentach, posiadania Subaru Imprezy i wywijania mieczem na firmowym parkingu.

więcej