Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 28 października 2002, 14:06

autor: Maciej Hajnrich

Gore: Ultimate Soldier - recenzja gry

W połowie XXI wieku, ogólnoświatowe przeludnienie i masowa konsumpcja spowodowały wyczerpanie prawie wszystkich surowców planety. Wszystkie rezerwy paliwa zostały zużyte już w 2031 roku.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Prace nad Gore trwały na tyle długo, aby część graczy mogła spokojnie zapomnieć, że kiedykolwiek się zaczęły. Jeszcze w zeszłym roku pojawiło się oficjalne demo zwiastujące nadejście kolejnej gry z gatunku strzelanin FPP. O ile w większości przypadków producenci wydają dema niedługo przed premierą, albo nawet po ukazaniu się gry w sklepach, o tyle przypadek Gore jest wyjątkiem. Oczywiście nie pierwszym i nie ostatnim, co jednak daje trochę do myślenia. Tak czy inaczej już przeszło 10 miesięcy temu gracze mogli dowiedzieć się, jak zaprezentuje się tytuł autorstwa raczej mało znanych programistów. Gra była jeszcze w dosyć wczesnym stadium produkcji i niestety nie była wolna od wad, w związku z czym ściąganie łatek było niezbędne do zabawy. A jak to wszystko wygląda teraz i jakie są moje wrażenia po zetknięciu się z pełną wersją gry – już spieszę opisać.

Od strony fabularnej gra prezentuje się przyzwoicie, chociaż na żaden przełom nie można liczyć. Zresztą, przecież nie o to chodzi. Akcja osadzona została w przyszłości, mniej-więcej w połowie 21go wieku. Wtedy to gangi uliczne przerodziły się w ugrupowania terrorystyczne kontrolujące coraz to większe tereny zagrażając tym samym nie tylko dzielnicom, ale i całym miastom. Rząd, rzecz jasna, nie mógł tego tolerować wobec czego do życia powołał specjalne siły UMC – United Marine Corp – te jednak, jak się okazało po paru latach, nie były w stanie zwalczyć szerzącej się anarchii. Nadzieją okazał się symulator umożliwiający szkolenie nowych żołnierzy bez potrzeby nabywania doświadczenia podczas walki w terenie (co zawsze wiąże się ze stratą w ludziach) – z pomocą przyszła rzeczywistość wirtualna. I żeby było jeszcze ciekawiej, system został złamany przez hacerów, wobec czego zagrożenie jest większe niż kiedykolwiek. Od teraz gracz będzie musiał walczyć o życie swoje oraz wielu innych...

Pomimo panującej od dłuższego czasu ‘mody’ na łączenie kilku gatunków gier celem stworzenia czegoś oryginalnego, Gore należy do klasycznych strzelanin. Jednak owa klasyczność ma swoje plusy i minusy. Rozgrywka jest bardzo dynamiczna i wymaga od gracza umiejętności zręcznego poruszania się w świecie gry, co w przypadku walki, której swoją drogą nie brakuje, jest konieczne. Klasyczność programu odzywa się przede wszystkim w zabawie singleplayer, która po dłuższym czasie może się znudzić. Jest linearna, a etapy są niesamowicie podobne do siebie – przejście gry jest możliwe tylko na jeden sposób. I nie mam na myśli oprawy graficznej (o tym niżej), a ową liniowość. Rozgrywka sprowadza się do żmudnego eliminowania wrogów, nawet bez stosowania strategii. Ogólnie rzecz biorąc poziom sztucznej inteligencji jest fatalny. I to zarówno jeśli chodzi o przeciwników, jak i o kompanów (obecnych w niektórych misjach). W obydwu przypadkach nie możemy spodziewać się bardziej wyrafinowanych zagrań, chociażby wykorzystywania otoczenia do ataku czy też wzajemne wspieranie się, do czego przyzwyczaili nas producenci podobnych gier. Mniej wymagający gracze nie uznają tego za wadę, jednak pozostała reszta niezadowoli się grą na łatwiejszych poziomach trudności. Przy okazji – różnica między poszczególnymi stopniami polega na zwiększeniu celności oraz ilości przeciwników.

Arsenał, choć pokaźny bo składający się z ok. 30 pozycji, zawiera raczej standardowe rodzaje pukawek. Pistolety, strzelby, karabiny, karabiny snajperskie, wyrzutnie rakiet, granaty itp. – nie ma tu niczego nowego. Dwa tryby strzelania też nie należą do nowatorskich pomysłów, ale powinny się spodobać. Natomiast bardzo ciekawym pomysłem jest możliwość wyrzucenia broni, do której przykładowo brakuje amunicji. W takim przypadku najlepiej celować w przeciwnika co wywoła eksplozję.

Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y

Recenzja gry

Alone in the Dark to powrót nieco zapomnianej dziś marki, która 32 lata temu położyła fundamenty pod serie Resident Evil, Silent Hill i cały gatunek survival horrorów. I jest to powrót całkiem udany, przywołujący ducha oryginału we współczesnej formie.

Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności
Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności

Recenzja gry

Outcast: A New Beginning jest produkcją „bezpieczną”. Nie jest wybitny, ale też nie ma w nim nic, co by mnie odpychało. Problemy techniczne rzucają się jednak w oczy, a największą wadą tej gry okazuje się wysoka cena.

Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami
Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami

Recenzja gry

Helldivers 2 pokazuje, co może zrobić doświadczony zespół specjalizujący się w określonym gatunku gier, mając wsparcie dużego wydawcy pokroju Sony. Zdecydowanie nie sprawi, że serwery będą działać stabilnie po 14 dniach po premierze.