Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 8 września 2012, 12:00

autor: Szymon Liebert

Wanderlust: Rebirth. Prosto z indie #8 - powakacyjny wszechświat możliwości

W tym odcinku nadrabiamy wakacyjne zaległości i testujemy m.in. Qasir al-Wasat, They Bleed Pixels, La-Mulana. Ponadto przyglądamy się nowościom i sprawdzamy nadlatującego z prędkością światła FTL.

Wanderlust: Rebirth

Wanderlust: Rebirth:
  • Premiera: 27 lipca 2012
  • Cena: 9,99 euro
  • Dostępność: oficjalna strona
  • Producent: Team Wanderlust

Gry kooperacyjne cieszą się niesłabnącym powodzeniem, co nie powinno nikogo dziwić – lubimy bawić się w towarzystwie znajomych. Wanderlust: Rebirth to propozycja tego typu podana w postaci dwuwymiarowego, szybkiego RPG akcji, nawiązującego do tytułów sprzed lat. Przenosimy się w niej do świata Valandria, aby wcielić się w bohaterów reprezentujących jedną z kilku klas. Historyjka została podzielona na parę odrębnych epizodów, składających się z podróży, walk i konfrontacji z potężnymi bossami. Nie jest to więc produkcja otwarta czy nieliniowa – polega raczej na powtarzaniu etapów na coraz wyższych poziomach trudności.

Wanderlust pozbawiony jest rozbudowanej otoczki fabularnej (chociaż opowiada pewną historię), bo koncentruje się na samym sieczeniu. W zasadzie jest ono przyjemne – o ile nie przeszkadza nam chaos i niezbyt czytelna prezentacja tego, co się dzieje. Grając daną klasą, musimy wykorzystać dobrze jej zalety, aby wzbogacić drużynę. Producenci postarali się, by kampanię dało się ukończyć solowo z pomocą drużyny prowadzonej przez sztuczną inteligencję. Trudno jednak mówić w tym przypadku o dobrym doświadczeniu. W pojedynkę gra wydaje się dość nijaka, monotonna i niezbyt dobrze zaprojektowana.

Wrażenie to zmienia się, gdy podejmiemy wspólne wyprawy z innymi posiadaczami Wanderlusta. W takiej sytuacji można wybaczyć tej pozycji pewne niedociągnięcia, niezbyt satysfakcjonujące starcia i nie zawsze dobre sterowanie (postacie mają tendencje do blokowania się). Zabawa w sieci jest o tyle ciekawa, że rozwój napędza nie tylko podwyższanie statystyk, ale też tworzenie przedmiotów. Proces wymaga zebrania wielu surowców, co oznacza konieczność powtarzania map. Powinno to zapewnić wiele godzin rozrywki. Jednak w moim przypadku tak się nie stało i pożegnałem ten tytuł dość szybko. Mimo to pograć warto – Wanderlust: Rebirth jest całkiem niezłą propozycją. [6/10]

Prosto z indie #9 - Retro City Rampage, Cube World, Mutant Mudds
Prosto z indie #9 - Retro City Rampage, Cube World, Mutant Mudds

W Prosto z indie sporo newsów, zapowiedź Cube World – czyli mieszanki Zeldy, Skyrima i Minecrafta. Gwiazdą odcinka jest powstająca 10 lat gra Retro City Rampage.