Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Publicystyka 26 sierpnia 2006, 13:07

autor: Borys Zajączkowski

Rzecz o erpegach. GC 2006 - Nasz punkt wiidzenia

Kolejne targi, które nawet jeśli nie mijają pod znakiem Wii, to właśnie Wii stanowi tę obowiązkową atrakcję, bez zaliczenia której czuć byśmy mogli, że umknęło nam coś bardzo istotnego. A prócz Wii? Sporo dobrze zapowiadających się gier. No i hostessy. :)

Rzecz o erpegach

Moi koledzy z GOL-a, którzy w niemałej liczbie zjechali do Lipska interesują się różnymi grami – i o różnych grach, które widzieli piszą. Ja rozglądam się za grami fabularnymi przede wszystkim – Wii to taki najbardziej znaczący z wypadków przy pracy, ale warto było. :-) A jest kilka dobrze lub wręcz świetnie zapowiadających się erpegów, na które czekamy. Będzie Mass Effect, Neverwinter Nights 2, Wiedźmin, Gothic III, Two Worlds, Jade Empire na PC... i wiele pomniejszych. O większości z nich pisaliśmy przy okazji E3, a nawet kilkakrotnie po targach sprzed 3 miesięcy, ale trzymamy rękę na pulsie. Na Games Convention przyjrzałem się przede wszystkim temu, jakie postępy daje się zauważyć w pracach nad NWN2, Gothikiem III, Wiedźminem czy niedaleko (z racji pochodzenia i nie tylko) leżącym Bioshockiem.

Wobec NWN2 wciąż mam mieszane uczucia – z jednej strony dlatego, że nie czuję specjalnego sentymentu do pierwszej części tej gry, z drugiej dlatego, że nie przekonuje mnie ani atrakcyjność gameplay’a, ani grafika. Porównując ze sobą, pod kątem tej drugiej, dwie gry, które powstają w oparciu o modyfikacje silnika Aurora (NWN2 i Wiedźmin), twardo trzymam się wersji, że nasza rodzima produkcja prezentuje się dalece lepiej. Oba teamy przyznają się do zostawienia w Aurorze mniej-więcej 20 procent oryginalnego kodu, oba zmodyfikowały engine o efekty zapewniane przez najnowsze shadery, ale różnica jest znaczna na korzyść Wiedźmina – zainteresowani tematem mawiają, że jestem jedynym, który tak właśnie to widzi, ale mam wrażenie, że zbyt dużo tu zależy od niechęci, jaką wielu graczy tudzież ludzi z branży darzy CD Projekt za jego – cóż tu kryć – zarozumiałość. Inna rzecz, że Wiedźmin wiele wygrywa klimatem. Klimat jest bowiem świetny – taki, jaki mistrz Sapkowski zawarł w swoim siedmioksięgu i taki, jakiego próżno szukać w ze wszech miar beznadziejnej ekranizacji czy nieszczególnie z sercem narysowanym komiksie.

To, co się rzuca w oczy przede wszystkim przy pierwszym kontakcie, to precyzja i oddanie, z jakim zaprojektowany i wymodelowany został świat gry. Znajdziemy w grze Kaer Morhen, niemałą Wyzimę wraz z przyległymi do niej terenami, w tym jeziorem, którego samo obiegnięcie wokoło wymagać będzie od gracza dwóch godzin czasu. Nie jest to mało, jeśli porównamy to do terenu znanego nam z drugiej części Gothika, który choć przepiękny i różnorodny, dawał się przemierzyć – od brzegu do brzegu – w jakieś pół godziny. Troszkę żal, że w Wiedźminie będziemy mieli do czynienia z podziałem świata na podobszary (tak, właśnie – please wait, loading...), ale tereny te nie będą małe – do dwóch kilometrów na szerokość, bo tyle się dało z Aurory wycisnąć.

Na 8 liter, trzecia „e”: nosi dwa miecze i walczy z potworami w malowniczych ruinach.

Ale klimat gry to przede wszystkim fabuła. Tu Red Studio sięgnęło po wytrych stary, ale niezmiennie sprawdzający się: amnezję. Jak pamiętamy (kto nie czytał Sagi, do biblioteki – marsz!), Geralt i Yennefer znajdują szczęście w jakimś lepszym ze światów, czy to za sprawą naturalnego rzeczy porządku, czy za sprawą czarów – nie bardzo wiadomo. Gra rozpoczyna się w... cztery lata później. Spotykamy wiedźmina, gdy ucieka przed czymś i skądś, pada wyczerpany. Znaleziony przez ludzi mu przyjaznych zostaje odwieziony do wiedźmińskiej twierdzy, gdzie do porządku doprowadzają go jego kompani: Vesemir, Berengar i Lambert. Cohena nie ma – zginął w książce nieodwołalnie. Ocalały – nie wiadomo za bardzo przed czym – Geralt odzyskuje siły i rusza wykonywać questy, co tygryski lubią najpardziej. A o rozwoju postaci, o systemie walki czy o roli eliksirów już pisaliśmy.

Co nowego dowiedziałem się tym razem...? Przede wszystkim obejrzałem bardzo klimatyczny, minutowy teaserek autorstwa Tomasza Bagińskiego przedstawiający walkę wiedźmina ze strzygą z pierwszego opowiadania – w grze pełnić będzie (w 6-minutowej już postaci) rolę wprowadzenia do świata gry. Udanego wprowadzenia, jak się wydaje. Zobaczyłem również jeden z 50 przygotowanych czy to znajdujących się w przygotowaniu filmików, uzupełniających grę fabularną o tę najważniejszą jej warstwę – fabułę, właśnie. Cut-scenki te, wykonane wprawdzie na enginie gry, lecz uzupełnione współbrzmiącą muzyką, pieczołowicie udźwiękowione, z niezwykle filmowo prowadzoną kamerą, mają szansę wciągnąć w świat Sapkowskiego – właściwy świat – nawet tych, którym wcześniej był on obcy. Tych spośród graczy, którzy przy naszym najdonioślejszym cyklu fantasy dopracowali się okularów, z pewnością ucieszy mnogość do niego nawiązań. A to zakochana niegdyś w Geralcie dziewczyna będzie mu wmawiać, że jest jego kochanką, a to były wróg skorzysta na utracie pamięci wiedźmina, by przedstawić mu się jako dozgonny przyjaciel. I pojawi się rudowłosa Triss – będzie więc wątek miłosny i to nie jeden, jak zapewnia Red Studio. Yennefer w grze nie będzie, bo podobno za dużo by popsuła. Cóż... ona z pewnością znalazłaby magiczny sposób (miotłą w łeb), by przywrócić mężczyźnie swojego życia właściwą hierarchię ważności. Zresztą może się to jeszcze zmieni... Wiedźmin zamierzony został na trylogię, a jej fabuła, choć na ukończeniu, przecież nie jest niezmienna...

GC 2006: Blaski i trzaski
GC 2006: Blaski i trzaski

Games Convention to nie targi, na których wydawcy licytują się na ilość szokujących nowinek, ale precyzyjnie skonstruowany show, którego jedynym prawdziwym celem jest rozrywka.

GC 2006 - Dzień pierwszy

GC rosną w siłę - 30% co roku! Organizatorzy spodziewają się 150 tys. odwiedzających (136 tys. w minionym roku), do tego 2500 dziennikarzy z 30 krajów oraz 368 wystawców, którzy zaprezentują 200 premierowych produkcji.