Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 12 lipca 2005, 11:54

GOL Adventure 2005 - Strzelanie

Pierwsza z tegorocznych imprez GOL Adventure - eXtremalne strzelanie - odbyła się 9 lipca. Oto sprawozdanie z niej. Kolejne imprezy już niedługo!

Pierwsza tegoroczna impreza z cyklu GOL Adventure, tj. Extremalne Strzelanie, zdecydowanie kojarzyć się będzie wszystkim jej uczestnikom z jednym słowem – GROM. Czemu? Zapewniam, że nie chodzi tu ani o naszą krajową super jednostkę specjalną, która wsławiła się m.in. w czasie działań zbrojnych w Iraku. Wszytko zaczęło się po prostu od rzadko spotykanych „gromów z nieba”, by po pewnym czasie przeistoczyć się w „gromy z broni palnej”. Szczegóły na temat przebiegu tego wydarzenia już wyjawiam.

Wszytko zaczęło się na Krakowskim Rynku, przy skarbonce, czyli tradycyjnie w przypadku imprez GOL Adventure umiejscowionych w Krakowie bądź jego pobliżu. Przedstawiciele organizatorów, tj. człek znany tu i ówdzie pod ksywką Łosiak oraz nieco mniej znany ale także zajefajny Rafi, spotkali się z trzema wybrańcami, którzy zaryzykowali swe życie i zgodzili się postrzelać ostrą amunicją z prawdziwej broni palnej w naszym towarzystwie. Mowa tu o następujących „strzelcach wyborowych”: Father Michaelu, Yisraelu oraz Alvarezie.

Jak widać na załączonym powyżej screenie, niebiosa postanowiły podnieść nam wszystkim ciśnienie i pokazać pazurki w postaci niewielkiego opadu deszczu. Nie marudziliśmy więc w licznych ogródkach na rynku, tylko bezzwłocznie udaliśmy się na strzelnicę sportową zlokalizowaną w okolicach miejscowości Zielonki. Tu przywitało nas oberwanie chmury, gromy z nieba, tajfun i powódź – istny Armagedon... Nie będę opisywał panujących nastrojów, wystarczy powiedzieć, że tak lało i grzmiało, że impreza stanęła pod znakiem zapytania.

Nie zrażając się jednak pogodą i modląc się o rychłą zmianę aury zaczęliśmy małe szkolenie, które miało na celu zapoznanie nas z regulaminem obiektu oraz z obsługą i budową poszczególnych rodzajów broni. Mowa tu o kilku rodzajach pistoletów (w tym Glock), rewolwerze, strzelbie (popularny shotgun) oraz cywilno-myśliwskiej wersji karabinu Kałasznikowa.

O dziwo, gdy już poznaliśmy całą teoretyczną wiedzę wymaganą do oddania kilku strzałów z prawdziwej broni, stał się cud. Burzowe chmury zniknęły jak ręką odjął i wyszło piękne, piekące słońce. Bezzwłocznie udaliśmy się na stanowiska strzelnicze i spośród tych, które dosłownie utonęły w strugach deszczu (patrz zdjęcie poniżej), wybraliśmy jedno, które jako tako przetrwało kataklizm.

Następnie otrzymaliśmy od naszych instruktorów obowiązkowe okulary zabezpieczające przed rozgrzanymi odłamkami oraz specjalne stopery do uszu, które uchroniły nas od głuchoty. Mogliśmy też w końcu dotknąć i zapoznać się „organoleptycznie” z nie naładowaną jeszcze bronią.

Później przyszedł czas na to, na co tygryski czekały od dawna – STRZELANIE. Instruktorzy podzielili naszą „przygodę z bronią” na dwie części. Na początku wypróbowaliśmy po kolei każdą z przygotowanych zabawek, tj. rewolwer znany z filmów z Clintem Eastwoodem (przy okazji – strzelanie z biodra i trafianie ze 100 metrów w kapelusz to bajka :) ), słynny austriacki Glock, pistolet sportowy 0.22 (cala), Shotgun, Kałasznikow oraz... SIG-Sauer – Rolls-Royce wśród pistoletów kaliber 9 mm. Drugą część stanowiły mini-zawody, w których wzięło udział trzech naszych gości oraz ja (tj. Łoś) w ramach integracji redakcji z czytelnikami :). Gdzieś pomiędzy zawodami a rozgrzewką skonsumowaliśmy także kiełbaski i inne mięsne smakołyki z grilla. Poniżej cykl fotek z najgłośniejszej części pierwszej imprezy GOL Adventure 2005.

Kilka słów więcej należy powiedzieć o samych zawodach. Składały się na nie zarówno wyniki osiągnięte w czasie strzelania do klasycznej tarczy sportowej (obszary punktowane od 1-10) oraz w konkurencjach zaliczanych do tzw. strzelania dynamicznego. W tych ostatnich celem nie jest trafienie w centralny, czarny punkt okrągłej tarczy, lecz trafienie w ogóle w obiekt kształtem odzwierciedlający ludzki korpus. Tu liczy się przede wszystkim czas, z jakim oddamy strzał/serię strzałów. Idea, jaka przyświeca tego typu zmaganiom, jest prosta – ot, po jednym, dwóch celnych strzałach w klatkę napastnik i tak będzie już unieszkodliwiony. Czy to ważne że wystrzeliłem 10 nabojów?! Nie. Ważne, że zrobiłem to szybciej niż on i dwa trafiły.

Oczywiście, honorowo, zająłem w zawodach ostatnie miejsce. Najlepszym strzelcem okazał się zaś Michał „Father Michael” Wełna z wynikiem 257 punktów, zaraz zanim uplasował się Patryk „Yisrael” Stanik, a na trzeciej pozycji wylądował Piotr „Alvarez” Czaplejewicz. System i sposób zliczania punktów nadal pozostaje słodką tajemnicą instruktorów :). Poniżej ciąg dalszy zdjęć.

Około godziny 18 przyszedł czas na zakończenie. Każdy z nas otrzymał specjalny dyplom świadczący o tym, iż jesteśmy znakomitymi pretendentami do miana strzelców wyborowych, a Father Michael został wyróżniony pucharem. Później wróciliśmy do szarej rzeczywistości... i naszych gierek. Przy okazji wspólnie doszliśmy do jednej konkluzji. Gry nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Nawet te, na temat których mówi się iż mają super fizykę i tym podobne epitety, są tylko imitacją prawdziwego świata... W końcu shotgun nie kopnie cię przy strzale z siłą, która powali konia...

Poniżej wrażenia najlepszego strzelca na GRY-OnLine:

„W dwóch słowach – super impreza. GOLowi należą się wielkie podziękowania za umożliwienie mi postrzelania z broni ostrej, zaś instruktorom gratulacje, że dopilnowali, by stan końcowy uczestników równał się stanowi początkowemu. Wspaniała zabawa, a przede wszystkim szansa skonfrontowania realiów filmowo-growych ze światem rzeczywistym (szczególnie westernowego strzelania z biodra). Zdecydowanie najfajniej strzelało się z shotguna oraz Glocka 17 (choć co do tego drugiego stwierdzenia to zapewne instruktor „Cheche”, by się nie zgodził :)). Kałasznikow też niczego sobie, choć znacznie bardziej pociąga mnie broń krótka. Podsumowując, przednia zabawa, wspaniale spędzony w miłym towarzystwie dzień. Adrenalina wprawdzie nie taka jak zeszłoroczne loty akrobacyjne, ale rozrywka na pewno nie mniejsza. Jeszcze raz wielkie dzięki dla GOLa!” – Father Michael.

Przemysław „Łosiu” Bartula

Przemysław Bartula

Przemysław Bartula

W 2000 roku dołączył do ekipy tworzącej serwis GRYOnline.pl i realizuje się w nim po dziś dzień. Zaczął od napisania kilku recenzji, a potem płynnie poszły newsy, wpisy encyklopedyczne i cała masa innych aktywności. Na przestrzeni 20 lat uczestniczył w tworzeniu niemal wszystkich działów i projektów firmy; przez lata piastował stanowisko szefa encyklopedii gier i szefa newsroomu, a ostatecznie trafił do zarządu firmy GRY-OnLine S.A. Obecnie jest dużo bardziej zaangażowany w aktywności zarządcze aniżeli redaktorskie. Posiada dyplom technika elektrotechnika i inżyniera budownictwa wodnego.

więcej

GOL Adventure 2005 - II i IV

Sprawozdanie z dwóch ostatnich imprez tegorocznej edycji GOL Adventure - eXtremalnego Latania oraz eXtremalnej Zabawy. Sprawozdaniu towarzyszy jak zwykle galeria zdjęć z obu imprez.

GOL Adventure 2005 - Off-road

Cztery kółka i możliwie nieprzejezdny kawałek drogi – oto recepta na zabawę na cały dzień dla dużych chłopców. Dobrze o tym wiemy, sami dużymi chłopcami jesteśmy, stąd trzecią tegoroczną imprezą GOL Adventure stał się wypad w teren.